...

poniedziałek, 5 marca 2018

Antidotum na niepokój cz.20





Hux obudził się, jak mu się wydawało, po latach snu, ale zdecydowanie nie był z tego faktu zadowolony. Czuł, jak coś rozsadza mu czaszkę. Po chwili skupienia zorientował się, że wszyscy jeszcze śpią, a na pewno Kylo, który z jakichś powodów znalazł się w jego łóżku. Albo raczej Hux znalazł się w jego. Nie pamiętał jak, nie chciał wnikać, zbyt dużo energii pochłaniały podstawowe procesy życiowe. Obrócił głowę, śpiąca twarz Kylo znajdowała się tuż obok jego własnej. Ren był taki spokojny, kiedy spał, taki niewinny i bezbronny. Armitage odgarnął mu z oczu kosmyk włosów, ten jednak zaraz opadł ponownie. Hux westchnął. Tyle razy dzielili razem łóżko, jednak nigdy nie przyglądał się Kylo jak śpi. Gdy złapał się na tym, że może patrzy już za długo i Kylo w każdej chwili może się obudzić, wstał i starał się wyjść z łóżka, co okazało się wcale nie być takie łatwe. Deski były nisko, dodatkowo przejście tarasowała drabinka.

- Świetnie - szepnął do siebie.

Odrzucił kołdrę, dostrzegając, że ciągle jest we wczorajszych ubraniach, nic dziwnego, że czuł się jak przeżuty trzy razy. Nogę i rękę przerzucił na drugą stronę, już prawie dotykał podłogi. Leżał też przy tym na Kylo i jak mantrę powtarzał sobie “nie obudź się, nie obudź się”. W końcu zszedł, dziwił się, że jego pełna waga nie zrobiła na śpiącym Kylo wrażenia. Rozprostował obolałe kości, czuł się strasznie i już żałował, że tak się dał Poe wrobić. Spojrzał w jego kierunku. Dameron spał nie przykryty na brzuchu, jedna ręka zwisała z łóżka i dotykała podłogi. W nogach leżał mu jego pies, który jakimś cudem wdrapał się na łóżko. Hux odetchnął głęboko i poszedł prosto pod prysznic, miał nadzieję, że to mu pomoże wyglądać i czuć się jak człowiek.


Gdy Kylo się obudził, trochę ćmiło go z tyłu głowy i był obolały, ale to bardziej od upadku, który zafundowało mu durne łóżko niż kaca. W sumie prawie nigdy go nie miał. Gdy otworzył oczy, chwilę zajęło mu zrozumienie, że brakuje Huxa. Poderwał się do pół siadu, ale gdy usłyszał dźwięk lejącej się wody, wrócił do leżenia, przysuwając się bliżej ściany. Poleży jeszcze tylko chwilkę, na pewno znowu nie uśnie.


Licząc na to, że wszyscy dalej śpią, Hux zawinął ręcznik na biodrach i wyszedł z łazienki, bo zapomniał o świeżych ubraniach, gdy wstał. Woda spływała z mokrych włosów na plecy, gdy szybko przemknął do szafki. Chwycił butelkowo zieloną bluzę przez głowę i czarne spodnie, nie miał siły na elegancję. Gdy się odwrócił, prawie opuścił wszytko, co trzymał. Okazało się, że Kylo nie spał i go obserwował, decydując, by zdradzić się dopiero teraz.

Ren chciał rzucić jakieś cześć, ale zamurowało go kompletnie, gdy ujrzał na bladej skórze Huxa krwiaki i sińce. Nigdy wcześniej nie zwrócił na to takiej uwagi. Uderzyła go świadomość, że te najbardziej widoczne zrobił mu zaledwie przedwczoraj. Oczywiście Armitage też potrafił zrobić mu krzywdę, ale nigdy taką. Kompletnie nie wiedział, co powiedzieć, więc tylko patrzył, blady i z przytłaczającym poczuciem winy. Gdy pod świeżymi stłuczeniami, dostrzegł blizny, uczucia przygniotły go zupełnie.

- Kylo - zawołał Hux po raz trzeci, tym razem głośniej. Na co Kylo się gapił? Armitage tylko czekał na komentarz o widocznych żebrach, ale nie miał siły na parowanie ciosu. - Wszystko ok?

- Ja ci to wszystko zrobiłem? - ledwo wydukał Kylo.

Hux spojrzał po sobie. Jego ciało, teraz zupełnie blade przez zmęczenie i poranek, stanowiło idealne tło dla wszystkich ran, jakie miał na sobie. Przez lata przestał nawet zwracać na nie szczególną uwagę.

- Trochę ty, trochę ja, trochę… inni - powiedział, zasłaniając tors ubraniami.

Może nie powinien tak paradować.

- Ty sam? - głos Rena zadrżał. - A ci inni - w jego oczach pojawiła się czysta nienawiść - masz na myśli jego, prawda?

Hux spuścił wzrok. Nie miał siły, powieki ciągle były ciężkie, a w głowie szumiała krew.

- Nieważne, Kylo, mogę iść się ubrać? Zimno trochę - wykręcał się. To dawne czasy, odkąd skończył szesnaście lat, ojciec nie podniósł na niego ręki.

Ren wstał i podszedł do niego, bał się go dotknąć, jakby mógł się potłuc. Nie wiedział, co zrobić, jak się zachować, podejrzewał, że Armitage nie chciał teraz dotyku, przytulenia, że mógłby wszystko pogorszyć, gdyby to zrobił.

- Przepraszam.

Hux nie ruszył się z miejsca, patrzył w bok, jakby odwrócenie oczu miało go ukryć przed wzrokiem Kylo. Nie potrzebował litości, nie cierpiał spojrzeń, w których uchodził za słabego. Był chudy, przeciętnej siły, miał rude włosy i ciało jakby go samochód przetrącił - doskonale zdawał sobie z tego sprawę, nie potrzebował Kylo czy nikogo innego, by mu to uświadamiać. Litość stawiała go niżej od innych, on chciał być równy, a nawet stać wyżej. Wdawał się z Kylo w bójki, ponieważ uważał, że są równi, nawet jeżeli Ren był od niego silniejszy i sprawniejszy. Hux nawet w tych siniakach znał swoją wartość.

- Nie musisz, nie mam żalu - powiedział, czuł jak dreszcze przechodzą mu po plecach z zimna. - To ja cię najczęściej prowokuję. Poza tym, serio, ty to niewielka część. Widzisz to? - wskazał na bladego siniaka na żebrach. - To ma trzy lata, nawet cię nie znałem. Niektóre po prostu nie schodzą. Ten jest z autokaru - pokazał mu prawe ramię. - Ale zniknie niedługo.

Kylo pokiwał głową i w końcu odwrócił wzrok. Gdy Hux już się ubrał, przeszedł obok niego, żeby wziąć prysznic. W łazienkowym lustrze spojrzał na swoje blizny, sam miał ich całkiem sporo. Widział nawet siniaki, które nabił mu Hux, dotknął ich czując lekki ból. Usłyszał jak nauczycielka ich nawołuje, więc szybko umył się i wyszedł. Poe oraz Finn, właśnie zbierali się z łóżek, Hux przegladał coś w internecie.

- Wiecie co dzisiaj robimy? - zapytał ich Ren.

- Umieramy - powiedział Poe, zdejmując koszulkę na środku pokoju.

- Zrobione - stwierdził Hux, zerkając na rozbierającego się Poe.

- Czy to nie jest jakiś dzień sportu czy coś? - zastanowił się Finn na głos, po czym odkręcił butelkę wody i wypił niemal całą bez odrywania się.

Kylo parsknął śmiechem.

- No już to widzę, jak wszyscy robicie pajacyki i inne takie.

Wszyscy trzej spojrzeli na niego jakby chcieli go zabić. Nawet Finn, który został z Kylo na nogach jako ostatni, cierpiał poimprezowe katusze.

- Chodźmy jeść, bo serio umrę, potem się będziemy martwić - zaproponował Poe.

Gdy wszyscy się w miarę ogarnęli, Hux i Ren udali się przodem na stołówkę, Dameron i Boyega tradycyjnie - na spacer z pieskiem. Hux zastanawiał się, kiedy w końcu go przyłapią. Pewnie w ogóle, głupi ma zawsze szczęście.

- Moi drodzy zbiórka o dziewiątej, do trzynastej planujemy zajęcia integracyjne, później obiad, a koło piętnastej jedziemy do pobliskiego lasu, na przygotowany przez waszych opiekunów wyścig.

- Wymów się astmą czy coś - rzucił Huxowi wcinając kolejną kanapkę.

- Chudy, rudy i z astmą, dzięki za skazanie mnie na ostracyzm - odparł.

Pił trzecią szklankę herbaty, dziś wyjątkowym szaleństwem śniadaniowym były płatki z jogurtem i kilka pomidorów. Podobno miały pomagać na kaca. A może to był sok? Hux uznał, że pomidor to pomidor.

- Po prostu nie pójdę. A to nie ty masz astmę przypadkiem?

- No mam – mruknął. - Dlatego nie robię sobie z płuc popielniczki jak ty.

Hux zignorował ten komentarz, rozmowy z Kylo o paleniu były jak rzucanie grochem o ścianę.

- To sam się wymów. Nie pójdziemy obaj. Będziemy pilnować psa czy coś - zaproponował. Ren cieszył się, że mimo poranka Hux wciąż chce z nim rozmawiać. Nie wiedział czy nie przesadził.

- Możemy spróbować, powiemy, że zachorowaliśmy.

- Wszystkim, którzy już planują nie biec przypominam, że wyścig będzie miał wpływ na ocenę z wychowania fizycznego, a dla najlepszej drużyny przewidziana jest nagroda - dodała nauczycielka. - Więcej szczegółów podam przed biegiem. Póki co, po dziewiątej zbieramy się przed Pawilonem A, gdzie zostaniecie rozdzieleni do zajęć.

Kylo zaklął szpetnie.

- No to nici z planu. Dasz ty w ogóle radę pobiec?

Hux spojrzał na niego półprzymkniętymi oczami.

- Żartujesz? Jestem w szczytowej formie - powiedział z ironią.

Jakoś przez to przebrnie, może do południa mu przejdzie. W tym momencie bardzo chciał wrócić do łóżka, zaćpawszy się czymś przeciwbólowym. Chciał też, żeby wszyscy na stołówce zamilkli choćby na moment. Był wkurzony na siebie i Poe, za bycie idiotami.

- Damy radę - mruknął Kylo, choć widząc twarz Huxa nie był taki pewien.

 ***
 
Gdy jednymi z zajęć okazało się być spotkanie z przyrodnikiem, Hux stracił wiarę we wszystko. Opowiadał o lasach, ścieżkach i szlakach oraz jak bezpiecznie poruszać się podczas biegu. Armitage sam nie wiedział, kiedy zamknęły mu się oczy, które od rana koszmarnie go piekły, ale te pół godziny drzemki miały jakiś zbawienny wymiar dla jego ciała i umysłu. Siedział koło Kylo na końcu sali pod ścianą, w pewnym momencie niekontrolowanie zsunął się na Renowe ramię, ale ponieważ jego myśli były już daleko między rzeczywistością a snem, nie zmienił pozycji.

Kylo bał się poruszyć, żeby go nie obudzić. Zaczynał się zastanawiać czy Armitage jednak nie zmienił swojego podejścia co do bliskości. Co myślał na ten temat Ren? W sumie nie wiedział. Na pewno nie miał nią jakiegoś problemu. Szczególnie teraz.

Gdy mężczyzna zaczął powoli kończyć swój wywód spróbował obudzić Armitage’a.

- Hux?

Hux, czując ruch, otworzył oczy i wyprostował się gwałtownie.

- Och, wybacz - powiedział, a zaraz ziewnął. Był dziś okropnie niepozbierany. - Mogłeś mnie obudzić wcześniej. Czy to już koniec?

- Spałeś jak kamień - mruknął, po czym nagle sobie o czymś przypomniał - Właśnie, mam coś co cię na pewno rozbudzi.

- Co takiego? - zapytał.

Kylo podsunął mu telefon ze zdjęciami.

- Planowałeś już jaki kolor włosów wybierzesz?

Hux spojrzał na ekran. Na zdjęciu był on, śpiący z dopisaną godziną 02:58.

- Co? - zdziwił się. - Niemożliwe, że zasnąłem pierwszy, Poe już dawno zalegał, gdy ja się położyłem!

Kylo przesunął na kolejne zdjęcie, na którym widać było Damerona oraz godzinę 03:15. Wcale nie sfałszował obu godzin. Wcale. Hux patrzył się tępo w telefon.

- Chyba sobie ze mnie żartujesz…

-  Co powiesz na niebieski? - zapytał przesłodzonym głosem

sobota, 3 marca 2018

Antidotum na niepokój cz.19

Już na korytarzu słychać było przytłumione dźwięki muzyki i śmiechów, które dochodziły z pokoju chłopaków. Hux dziwił się, że jeszcze żaden nauczyciel nie podniósł alarmu. Czuł się lepiej, na pewno mniej otępiały. Ponadto czuł, że wyjaśnili sobie z Kylo kilka rzeczy, mimo, że nie poruszyli tak naprawdę wielu tematów. Mógł spokojnie wrócić, by pokonać Poe. Gdy otworzyli drzwi, uderzyło ich duszne, gorące powietrze. Na podłodze pokoju ich koledzy grali w butelkę, dołączyło też kilka nowych osób, pewnie przenieśli się z innej imprezy. Rozpoznał kilka osób, w tym Kydel Connix, dziewczynę z ich klasy. Kylo zawsze zaznaczał, że nosi włosy jak jego matka, ale nie wiedział o niej nic więcej, poza tym, że była dobrą uczennicą.

- No w końcu, Hux! - krzyknął napruty Dameron - Przegraaaałeś zakład.

- Czy wyglądam, jakbym gdzieś zaległ według ciebie? - zapytał oburzony, dosiadając się do kręgu; Kylo usiadł obok. - Musiałem chwilę pooddychać, tu nie ma tlenu.

- Acha, acha, na pewno właśnie tak było - wyszczerzył się Dameron i zakręcił butelką. - O, jak się złożyło, Rey, pytanie czy zadanie?

Dziewczyna zamyśliła się:

- Chyba pytanie.

- Całowałaś się kiedyś z dziewczyną? - zapytał Poe.

- Nie - odpowiedziała.

-  Ja też nie, piąteczka - wyszczerzył się Dameron, wyciągając do Rey rękę, by ta przybiła.

- Ale przecież mówiłeś, że się całowałeś i to nieraz - zauważyła Rose.

W pokoju na chwilę zapadła cisza, którą przerwała Rey, kręcąc butelką.

- Hux! Pytanie czy zadanie?

 - Czekaj - przerwał jej Kylo. - Ciekawi mnie ten temat - powiedział już do Damerona.

Wszyscy zwrócili oczy na Poe, który wyjątkowo nie chciał być teraz w centrum uwagi. Armitage i Rey wymienili znaczące spojrzenia.

- Okej - odetchnął Poe. - Całowałem się i to nie raz - tu spojrzał na Rose. - Po prostu nie z dziewczynami.

- BB-Rex się nie liczy - mruknął Kylo.

Armitage pacnął się w czoło, Poe westchnął głęboko, Rey zwiesiła głowę. Reszta grupy patrzyła na nich zdezorientowana, stanowili dziwne dobranie jak na ukrywanie jakiejś konspiracji.

- Jak mojego psiaka kocham całym sercem, to nie o niego chodzi Kylo - odpowiedział Poe.

Czy oni żyli na pewno na tym samym świecie?

W oczach Kylo nagle pojawiła się iskra zrozumienia, resztę też jakby nagle oświeciło. Ren chwilę milczał, po czym spojrzał na Huxa i powiedział:

- No Armitage, pytanie czy zadanie.

- Pytanie - odpowiedział.

Na wszelki wypadek wolał nie ryzykować zadań w stylu pocałuj kogoś tam.

- Czy ty byłeś kiedykolwiek zakochany? - spytała Rey z ciekawością w głosie.

Hux był zadziwiony pytaniem, chyba spodziewał się czegoś niższych lotów. Musiał się chwilę zastanowić, a było to trudne, gdy kilka par oczu wgapiało się w niego wyczekująco.

- Nie, raczej nie. Nie jestem do tego zdolny - powiedział.

Rey była zawiedziona, ale nie zaskoczona.

- Po prostu nie spotkałeś jeszcze tej jedynej albo…

- Albo jedynego - dodał Poe, krzyżując z nim spojrzenia

Hux wywrócił oczami. Co jeszcze, miłość od pierwszego wejrzenia, bratnie dusze?

Rey popatrzyła na nich dłuższą chwilę, po czym poturlała butelkę w stronę Huxa.

Hux zakręcił.

- Finn. Pytanie czy zadanie?

- Zadanie - powiedział pewnie chłopak.

- Szczerzył się jeszcze bardziej niż zwykle, Armitage był ciekawy, czy to od alkoholu.

- Skoro mamy tematy takie, a nie inne - zaczął Hux. Poe spojrzał na niego, jakby czuł spisek. - Masz oświadczyć się dowolnej osobie z kręgu. Tylko wiesz, z uczuciem.

Finn rozejrzał się po czym wstał i bardzo oficjalnie oświadczył się BB-Rexowi. Odpowiedzią musiało być chyba “tak”, skoro pies polizał go po twarzy. Imprezowicze zaczęli klaskać, Poe zagwizdał. Finn następnie usiadł i zakręcił.

- Kylo! Pytanie czy zadanie?

- Zadanie.

- A więc Kylo - zaczął podstępnie Finn. W sumie nikt nie wiedział, czego się można po nim spodziewać. Okazał się dobry w karty, nie wiadomo, co się czaiło za tym anielskim uśmiechem. - Pocałuj Rey.

Kylo się zakrztusił. Hux i Rey z resztą też.

- Zmieniam na pytanie.

- A-a, nie ma tego w zasadach - zapierał się Finn.

Poe patrzył na niego wzrokiem moja szkoła.  

Na twarzy Rena pojawiło się prawdziwe obrzydzenie.

- Już bym wolał pocałować Huxa niż ją.

- Co?! - wykrzyknęli Rey, Hux i Finn.

Resztę zatkało. Poe skomentował półgłosem:

- Kylo, jak chcesz o czymś pogadać, to wiesz - puścił mu oczko.

- Czekaj no, przed chwilą mówiłeś, że nie ma zmiany zasad! - przypomniał Finnowi Armitage.

- Znaczy - Kylo był cały czerwony, nie do końca o to mu chodziło. Bardzo nie o to. - No nie mówiłem, że chcę, jestem do tego przymuszony przez durne zadanie i w ogóle.

- Zadanie to zadanie - wzruszył ramionami Poe.  

- Tobie nikt nie kazał się z nikim całować!

- A szkoda! - odparł, przez ułamek sekundy zwracając oczy na Finna. - No dawaj Kylo, kogo całujesz.

- Wiecie co, ja się chyba słabo czuje, muszę odetchnąć i no… - próbował wstać, ale Poe i Finn go powstrzymali.

Poe chwycił Kylo za ramiona i spojrzał mu głęboko w oczy.

- Kylo, w całowaniu mężczyzny nie ma nic złego, wbrew pozorom, jest to najbardziej męska czynność, gdyż bierze w niej udział dwóch facetów - powiedział poważnym tonem.

- Co kurwa? - parsknął Hux z tyłu.

- O, no i Hux się chyba wyrywa do potwierdzenia mojej tezy!

- Zamknij się, nikt cię nie pytał o zdanie! - odkrzyknął mu. Na moment skrzyżowali spojrzenia. - Ja nie wyrażam zgody, jak mnie zmusicie, to będzie molestowanie - szedł w zaparte.

Już raz całował Kylo, ale okoliczności przymusu były inne. Drugi raz tego błędu nie powtórzy, nie po tym, co sobie wcześniej powiedzieli.

Kylo nagle przestał się wierzgać i spojrzał na Huxa ze spokojem.

- Dobra, zrobię to - powiedział i nim ktokolwiek zdążył coś poczynić, Kylo nachylił się do Huxa, całując go w czoło. Uśmiechnął się najpierw do Armitage’a, a potem wyszczerzył do reszty. - Musisz uściślać zadania, Finn.

Po ich kolegach i koleżankach rozszedł się dysonans dźwięków zawiedzenia, ale też rozczulenia. Hux czuł jak cały się gotuje, bynajmniej nie ze złości. Nie wpadłby na takie rozwiązanie, był pewien, że całowanie w kontekście gry oznacza tylko jedno. Ale Kylo miał wszystko pod kontrolą, za co ten był mu w sumie wdzięczny, ale nie mniej zawstydzony.

Ren zakręcił butelką.

- Bądź precyzyjny, Kylo - przypomniał mu Poe.

Gdy butelka wskazała Finna, Kylo uśmiechnął się niemal demonicznie.

- Całuj Poe w usta, z językiem i w ogóle.

- Aleś subtelny - skomentowała Rey.

Finn zagryzł dolną wargę, w sumie mógł się tego spodziewać. Spojrzał na Poe niepewnie.

- Zadanie to zadanie - powiedział mu tamten, uśmiechając się delikatnie.

Finn pokiwał głową ze zrozumieniem i zbliżył się do Damerona. Położył mu dłoń na policzku i pocałował. Najpierw delikatnie, potem coraz intensywniej. Hux, patrząc na zdarzenie, zastanawiał się, czy to na pewno Finn wykonuje to zadanie. Nawet szczekanie psa im nie przeszkadzało i wszyscy w kręgu zaczęli czuć się trochę niezręcznie. Rey musiała poklepać Poe po plecach, żeby może już skończyli.

- Pierwszy raz w życiu widzę, że masz takie rumieńce - mruknął do Huxa Kylo, trochę ciszej, jeszcze w trakcie pocałunku.

- To alkohol - mruknął w odpowiedzi.

- To jak wypadek samochodowy, nie możesz oderwać oczu - szepnęła Rose do siostry.

Hux uważnie patrzył jak Poe odsuwa się od Finna, który był w takim szoku, że tylko uśmiechnął się i schował głowę w kolana, zawstydzony.  

- Zaliczone - rzucił Kylo i pozwolił Finnowi kręcić.

Nie grali już długo, później głównie pili, co przypomniało wszystkim o zakładzie Poe i Huxa. A właściwie przypomniało im się, gdy dziewczyny stwierdziły, że wracają do siebie, a w pokoju zrobiło się dziwnie cicho. Finn i Kylo stanęli obok siebie na środku pokoju i spojrzeli na dolne łóżka. Na swoim własnym leżał Poe, górna połowa jego ciała powoli acz nieubłaganie chyliła się ku podłodze. Na łóżku Kylo natomiast leżał Hux, zwinięty pod ścianą.

- Czy oni obaj… - zaczął Finn, a Kylo odparł:

- Tak.

- To który wygrał?

- Możemy ustalić, że Poe, tylko dlatego, że obaj bardzo chcemy zobaczyć Huxa w innym kolorze? - zaproponował, Kylo złośliwie, na co Finn przytaknął.

Zrobili zdjęcie z godziną widoczną na ekranie telefonu - najpierw Huxowi, a następnie Poe, po czym zaczęli się zbierać do spania. Finn padł szybko, dostając się na górne łóżko z trudem. Natomiast Kylo przebrał się w piżamę i upewniając się, że wszyscy już śpią, nakrył Huxa kołdrą. Niech już śpi na tym dolnym łóżku, co go tak nie chciał, pomyślał. Spróbował wejść po szczebelkach na górę i prawie by się mu udało, gdyby nie to, że poślizgnął się i spadł. Hux poderwał się na ten huk. Nie wiedział, co się dzieje, jeszcze przed chwilą byli tu ludzie i gwar, a teraz było ciemno, ktoś go przykrył kołdrą.

- Kylo? - zapytał półgłosem. W bladym świetle latarni z zewnątrz zobaczył, że ktoś leży na ziemi i próbuje się z niej podnieść. - Żyjesz?

- Ta, ale co to kurwa za życie - jęknął obolały.

Hux spuścił nogi na ziemię i wyciągnął do Kylo rękę, by go podciągnąć z podłogi. Sam nie wyobrażał sobie, żeby stanąć w tym momencie na nogi, więc gdy Kylo się podniósł i otrzepał, Armitage wrócił na swoje-nie-swoje miejsce przy ścianie, jakby umyślnie-nie-umyślnie zostawiając drugą połowę materaca wolną.

- Nie dasz rady wejść na górę, prawda Armitage? W sumie durne pytanie, jak ledwo kontaktujesz - szepnął.

Spróbował jeszcze raz wspiąć się na drabinkę, ale zabolało go wszystko to, co ucierpiało przy upadku, więc tylko zdjął kołdrę z góry i zawinął się w nią obok Huxa.

Jakby nie patrzeć Armitage często u niego spał, ale łóżko Rena było dużo większe, teraz musieliby oboje leżeć na boku, żeby się nie dotykać. Kylo spojrzał na rudzielca, który już chyba zdążył odpłynąć i zastanowił się, czemu ta sytuacja wydaje mu się tak inna od tych z jego domu.

- Śpisz już?

Hux wymamrotał coś w stylu “staram się”.

No tak, głupie pytanie, Kylo. Nie mniej, Ren nie czuł się wcale śpiący, chciał jeszcze porozmawiać z Armitagem o tym wszystkim, co stało się w ciągu ostatnich dni. Leżał, myśląc intensywnie, czując oddech Huxa na swojej szyi i policzku.

Gdy myślał o dzisiejszej rozmowie, rodziły się w nim dwa pragnienia. Jedno żeby przytulić Huxa, a drugie, aby zabrać go od jego ojca. Kolejność dowolna. Nigdy o nikogo  szczególnie nie dbał, ale teraz rudzielec stał się obiektem jego ochrony. Nagle wydał mu się drobny, strasznie chudy i delikatny, a jednocześnie silny i wytrzymały. Musiał mieć odporną psychikę, aby to wszystko znieść, a taka nie przychodzi sama, bez ciężkiej pracy nad sobą. Czy ojciec znęcał nad Armitagem z powodu wyglądu? Kylo miał przeczucie że tak i wyklinał wszystkie swoje durne przytyki a propos Huxowej wagi. Złość ukierunkowywał mimo wszystko na ojca Huxa i choć nigdy go nie widział, to nienawidził. Nie dotknął ponownie Armitage’a, bo ten wiele razy od dotyku uciekał, poza dzisiejszym wieczorem, gdy wczepiał się palcami w ciało Kylo. Ren poczuł się nagle komuś potrzebny, pierwszy raz od dawna i to uczucie nakręciło go niesamowicie. Analizował zachowanie Huxa, ale nie dochodził do żadnych wniosków. No może jednego, ale był zbyt nieprawdopodobny, w końcu Armitage sam zaznaczył, że nigdy się nie zakochał. W wielu książkach czytał natomiast o pokrewieństwie dusz, które szukają się w wszechświecie, może to w Huxie odnalazł swoją?