Był zwykły
jesienny poranek. Na roślinach i chodnikach widać było jeszcze szron, ale
gdzieś zza białych gęstych chmur wyłaniało się ostre, niemal zimowe słońce. Hux
zaparkował właśnie pod szkołą, wyjątkowo udało mu się znaleźć miejsce, które
nie było trzy ulice dalej od budynku, jednak nie zmieniało to faktu, że
opuszczenie ciepłego pojazdu wydawało mu się skrajną głupotą. Spojrzał na
zegarek i uznał, że ma jeszcze wystarczająco dużo czasu na to, aby posiedzieć,
póki ciepło się nie rozmyje. Spróbował poprawić sobie fryzurę w lusterku. Nie
przykuwał uwagi do otoczenia, dlatego też niemal nie dostał zawału, gdy drzwi
pasażera otworzyły się, a do środka wpakowali się Kylo i, nieoczekiwanie, Finn.
- Czy was pojebało!? - krzyknął,
odwracając się do chłopaków roztrzęsiony.
- Hej kochanie - powiedział Kylo
zapinając pasy.
- Nie idziemy na majzę -
zarządził Finn.
- Zrobiła kartkówkę, zołza.
- Wiesz, tym z 2C - Finn rozsiadł
się z tyłu, chowając podręcznik z matmy do plecaka.
- A jako że ani ja, ani Finn nic
nie umiemy…
- … więc to cudownie się składa,
że możesz nas uratować od śmierci przez uduszenie równaniami skróconego
mnożenia.
Hux spojrzał na nich zdziwiony.
- I co niby mamy robić. Poza tym
nie macie pewności, że nam zrobi, a wiecie, nieobecności… - zastanowił się. -
Poza tym, Kylo, co to znaczy, że nie umiesz, to na co ja tracę czas wolny?
- Mogę ci powiedzieć na co
tracisz - uśmiechnął się chytrze.
- Jezu, weźcie się - jęknął Finn.
- A bo ty się z Poe nie memlacie
się na środku korytarza? - warknął Ren.
Finn teatralnie skrzyżował ręce
przed sobą, udając urażonego.
- A w ogóle dałeś znać Rey, że
będziecie mieli kartkówkę?
- A Ty Poe?
- To nie mój chłopak - żachnął
się Kylo - mój jest tutaj, wszystko wie, no i uratowałem go przed szmatą z
matmy.
- Dzięki ci, wybawicielu - odparł
Hux, wywracając oczami, chociaż fraza “mój chłopak” wcisnęła mu na usta
niechciany uśmiech.
- Napisałem do obojga -
zameldował Finn i schował telefon do kieszeni spodni. - W ogóle, fajny
samochód. Twój własny?
- Można tak powiedzieć.
- Gdzie jest kabel? - zapytał
Kylo, przeglądając playlistę w telefonie i zastanawiając się czym pokatować
uszy współpasażerów.
Hux sięgnął pod siedzenie i podał
Kylo wtyczkę.
- Tylko błagam, coś co ma
melodię. Jest ósma rano.
- Ale wszystko czego słucham ma…
- Spojrzenie Huxa sprawiło, że Kylo wybrał playlistę „Do snu” i załączył
Nirvanę.
Wtedy też w
okno zapukał Poe. Cała trójka podskoczyła w siedzeniach, a Dameron otworzył
drzwi i władował się na tylne siedzenie, rzucił krótkie „hej” do kolegów z przodu,
po czym od razu przylgnął do Finna i całował go tak, jakby nie widział go od
roku i jakby byli w aucie zupełnie sami.
- I o tym kurwa mówiłem -
westchnął Kylo.
- Zamknij drzwi może - dodał Hux.
- Ty się zamknij - odpowiedział
mu Poe między pocałunkami.
Kylo zatrzymał muzykę.
- Dobra, wiecie co, z dwojga
złego wolę szmatę z matmy.
Dopiero na tę groźbę Finn
ostatecznie odsunął od siebie Poe, który zdecydowanie wyglądał na
nienasyconego.
- Jesteś zazdrosny? - zapytał
Poe, szczerząc się od ucha do ucha.
- O te malinki robione rurą od
odkurzacza? Dziękuję, postoję – burknął Kylo.
- Poza tym mamy jakąś kulturę
osobistą - dodał Hux.
- Czy wy choć raz możecie nie
robić ultragejdramy? - zapytała Rey, wsiadając do auta, na co podskoczyła cała
czwórka. - Serio, widać was przez okna korytarza, módlcie się żeby Snoke was
nie widziała.
- Albo żeby lubiła gejowskie
porno - szepnął Finn.
Przysięgam, wy macie wszyscy dwanaście
lat - skomentował Hux.
- Razem to trzydzieści sześć,
całkiem dojrzale, możemy iść już na prezydenta - rzucił Kylo.
- Jak tak świetnie liczysz, to
trzeba było iść na kartkówkę - odparowała mu Rey.
- Cztery razy dwanaście to nie
jest 36, więc może i lepiej, że nie poszliście - powiedział Dameron.
- Ciebie nie liczyłem - mruknął
Ren. - Poziom ameby umysłowej nie
zasługuje na branie pod uwagę.
- No właśnie o tym mówiłem -
westchnął Hux i zdecydował odpalić silnik i odjechać spod szkoły, zanim
jakikolwiek nauczyciel zaprosi ich na dywanik.
- Gdzie jedziemy? - spytał Kylo,
odwracając się od reszty i spoglądając na Huxa.
- Wywiozę was do lasu.
- I zakopiesz? - zapytał Finn.
- Potnie na kawałki - mruknął
Poe.
- I posoli, żeby bardziej bolało
- dodała Rey.
- A potem zakopie, odkopie i
rzuci na pożarcie psom - skonstatował Kylo.
- Wy mi to zaproponowaliście,
chore pojeby - skwitował Hux i skręcił mocno w kierunku obwodnicy.
Hux miał już
plan, dokąd pojadą i może nie było to najlepsze miejsce na taką mroźną pogodę,
jednak sam pomysł mu się podobał. Chciał jechać nad jezioro. Będzie cicho, nie
będzie tam ludzi, tylko oni, a jeżeli dobrze się rozdzielą, to może tylko on i
Kylo.
Ale zanim droga nad wodę, Hux
zjechał na stację benzynową mimo, że nie musiał na razie tankować. Zatrzymał
się na parkingu i zapytał:
- Kawa?
***
Jezioro skuła już
warstewka lodu, wszystkie łódki oraz rowerki wodne pochowano, a wszelkie
stragany z jedzeniem zniknęły. Było cicho, spokojnie i cholernie zimno.
- Pomyliliśmy się - mruknął Kylo,
splatając palce z palcami Huxa i wkładając ich dłonie do swojej kieszeni. - Nie
chciał nas zakopać, tylko utopić.
- Ale ten plan też nie wypali, bo
aż tak mi nie zależy, żeby kroić przeręble - powiedział Hux.
- To co robimy? - zapytał Poe,
chuchając na dłonie i rozcierając je, żeby się rozgrzać.
- Na pewno nie stoimy -
powiedziała Rey i ruszyła przed siebie.
Chłopcy przyznali jej rację i
wszyscy ruszyli za dziewczyną.
Zdawało się że
są tutaj jedynymi ludźmi. Domki letniskowe były opuszczone, wszystkie bramki
zamknięte. Na piasku pokrytym cienką warstwą śniegu nie było żadnych śladów
stóp. No, dopóki Rey ich nie zrobiła.
Ej, wiecie że na plaży po drugiej
stronie jest plac zabaw? - krzyknęła do chłopaków i wskazała palcem. Na skos od
nich majaczyly jakieś kolorowe konstrukcje.
Kylo, ku zdziwieniu Huxa,
pociągnął go za sobą prawie zrównując się krokiem z Rey.
- Niedaleko stąd mieliśmy obóz
letni - zaczął.
- Masz rację! - wykrzyknęła
podekscytowana. - Myślisz, że te domki dalej tu stoją? Już wtedy ledwo trzymały
się kupy. I te wszystkie robaki - wzdrygnęla się na samą myśl.
- Możemy sprawdzić.
- Pamiętasz drogę? - zapytała a w
jej oku pojawił się jakiś niepokojący błysk.
- Co wy tam mamroczecie? -
zapytał Poe.
- Idziemy na wycieczkę - rzucił
Kylo.
- Kto pierwszy, Kylo? - zapytała
przebiegle Rey, już luzując guzik w płaszczu.
- A podobno nie pamiętasz drogi -
uśmiechnął się. Ścisnął dłoń Huxa, po czym ją puścił i rozpiął skórę. Pod
spodem miał golf, nie powinien zamarznąć.
- Hux, bądź tak dobry i powiedz
start - poprosiła go dziewczyna, podczas gdy ona i Kylo ustawiali się noga w
nogę a jednej linii.
- Start - powiedział Hux, a Rey i
Kylo z wielkim wysiłkiem puścili się biegiem przez piasek a potem skręcili na
ścieżkę i zniknęli za budynkiem pogotowia wodnego.
- Fajnie, ale jak my znajdziemy
tę drogę? - zapytał Poe.
W trójkę spojrzeli się po sobie
po czym spojrzeli w miejsce, gdzie zniknęli ich koledzy.
- Będą ślady, nie? - powiedział
Finn niepewnie.
Hux kiwnął głową i chłopcy udali
się w stronę lasu.
Kylo biegł z
ledwo łapiąc oddech, zimne powietrze rozrywało mu płuca, ale nie zamierzał
zwalniać. Szli z Rey łeb w łeb, a ośrodek zaczynał już majaczyć na horyzoncie.
Nie od razu zauważył, że coś jest nie tak, ale oklejona zakazami wstępu brama
dawała swoje do zrozumienia. Nie zwolnił jednak, w końcu chciał wygrać.
- Co robimy? - zawołała Rey,
która też nie zamierzała odpuścić.
- Skaczemy?
Zgodnie wspięli się po bramie i
zeskoczyli po drugiej stronie, po czym kontynuowali bieg, mimo że oboje już
ledwo łapali oddech. Bieganie po nierównym terenie i w zimnie z pewnością nie
należało do najłatwiejszych. Zostało im jakieś 100m do bramy, gdy Rey potknęła
się o jakiś wystający pręt i upadła w błoto.
- Hej!
Kylo zawrócił na pięcie i
podbiegł do niej. Od razu przyklęknął obok i pomógł wstać z błota, przy okazji
samemu się brudząc.
- Wszystko w porządku, dasz radę
chodzić?
- Tak, chyba nic mi nie jest -
odpowiedziała, ale syknęła, wstając na nogi. - Pewnie będą siniaki i och, mój
płaszcz...- zaczęła strzepywać błoto z rękawów, jednak niewiele to pomogło.
- Pewnie dlatego jest zamknięte -
stwierdził Kylo.
- Mhm - mruknęła Rey w
odpowiedzi. - Dzięki za pomoc. Ale w tym wypadku nie mamy zwycięzcy.
- Nieważne - mruknął Kylo, wziął
trochę śniegu i podał Rey żeby mogła się lepiej wyczyścić.
- Dzięki - powiedziała raz
jeszcze i spróbowała zmyć błoto śniegiem. Trochę pomogło. - Jesteś bardzo miły.
Kylo
zastanowił kiedy ostatni raz słyszał te słowa i czy nie było to przypadkiem w
trzeciej klasie podstawówki. Dawno temu. Uśmiechnął się lekko i podszedł do
budynku, w którym kiedyś jedli posiłki.
- Chcesz wracać czy czekamy na
resztę i zwiedzamy?
- Poczekajmy. Może jakiś urban
exploring? - zaproponowała Rey. Miała bardzo dobry humor mimo tego, że jej
płaszcz był zrujnowany.
Tymczasem Hux,
Poe i Finn szli laskiem tak, jak im się wydawało że powinni. Hux szedł przodem,
przyciskając do piersi kurtkę Kylo, która ten bezmyślnie z siebie zrzucił. Miał
tylko nadzieję, że Ren znowu się nie rozchoruje.
- Ej Rudy, tylko się nie zgub! -
zawołał za nim Dameron i roześmiał się.
- Ha ha, widzę, że żarcik jak
zwykle na poziomie - odparł Hux. Zaczekał aż chłopaki zrównają z nim krok.
Kylo usłyszał głos Huxa i
podbiegł do siatki.
- Dlaczego jesteście w środku? -
jęknął Hux.
- I co ci się stało, Rey - zaczął
Finn, po czym spojrzał na Kylo - Podłożyłeś jej nogę?
- Nie podłożyłem nikomu nogi -
mruknął Kylo.
- Zahaczyłam nogą o jakiś pręt,
ale nic mi nie jest. Kylo mi pomógł - wyjaśniła Rey i posłała Kylo uśmiech.
Hux zmierzył ich wzrokiem, ale
nic nie powiedział.
- Wiecie, nie bez powodu na
tablicy napisano „zakaz wstępu" - niemal przeliterował Poe.
- Weź nie pierdol, tylko przełaź
przez płot - odparł Kylo.
Hux przerzucił kurtkę przez bramę
i wtedy wszyscy zaczęli się wspinać.
Kylo wyciągnął ręce, żeby złapać
Armitage’a. Bał się aby nie poślizgnął na błocie zmieszanym ze śniegiem i
jakimś cudem udało im się skończyć bez brudnych ubrań. Armitage trzymał ręce na
ramionach Kylo dłużej niż było to konieczne i patrzył mu w oczy, tylko
świadomość wzroku ich kolegów powstrzymywała Huxa przed pocałowaniem go.
- To gdzie chcecie iść najpierw?
Opuszczony basen? Sypialnie? Jadalnia? Kręgle w piwnicy? - zapytał Kylo, jakby
miał ich oprowadzać co najmniej po muzeum.
- Ja nie chcę iść do żadnych
piwnic - zaprotestował Finn.
- Rany, Finn, nie świruj. Tu nie
ma nikogo oprócz nas. - Rey wywróciła oczami.
- No właśnie. Nikt nie usłyszy
jak krzyczysz - Poe szepnął mu do ucha, za co zarobił łokieć w żebra.
- A gdzie proponujesz? - zapytał
Hux Kylo.
- Zawsze lubiłem tę kręgielnie.
- Zatem prowadź - powiedział
Dameron.
- Tylko patrzcie pod nogi! -
ostrzegła ich Rey. Sekundę później Poe niemal wywrócił się, potykając się o
cegłę, jednak zatrzymał go Finn, w porę łapiąc go pod ramię.
Rey szła przodem,
za nią Kylo i Hux. Ren co jakiś czas pytał dziewczyny czy na pewno wszystko w
porządku, bo może pomóc jej iść, jeśli to konieczne.
- Wszystko w porządku -
uśmiechnęła się Rey. - Pilnuj Huxa, to on ma złe doświadczenia z przyrodą i
skręconymi kostkami.
- Nie jestem dzieckiem, żeby mnie
pilnować - mruknął Hux. Mimo tych słów, Ren złapał go pod ramię trochę mocniej.
Weszli do budynku przez drzwi,
które z trudem udało im się otworzyć. Kylo dogonił Rey, jakby chciał pokazać,
że to on prowadzi wycieczkę. Za nimi szedł Hux, przyglądając się graffiti na
ścianach i zastanawiając, czy szybciej oni się zapadną z podłogą, czy to sufit
spadnie na nich. Za nimi Finn, uczepiony do rękawa kurtki Poe, szedł szurając
nogami, najwyraźniej o wiele bardziej bojąc się nagłej śmierci w opuszczonym
budynku.
- Nie cykaj się tak Finn,
zejdziemy tylko po tych schodach i… - Kylo urwał i uniósł dłoń, nasłuchując.
Finn praktycznie schował się za
Poe. Hux podszedł bliżej Kylo, Rey także.
- Co się dzieje?- wyszeptał
agresywnie Finn.
- Wydawało mi się, że słyszałem syreny - powiedział Ren i chwycił
Armitage’a za rękę.
- Też coś słyszałem - zaczął Poe.
- Robicie to specjalnie -
warknęła Rey, ale rozglądała się nerwowo na boki.
- To co robimy? - widać było, że
Finn jest gotowy wybiec po schodach do wyjścia budynku.
- Czy to policja? – w głosie Huxa
było słychać nerwowość.
Myśl tego, że jego ojciec mógłby
zostać powiadomiony o jego wizycie na komisariacie była o wiele bardziej
przerażająca niż nagła śmierć z rąk satanistów, którzy mogliby urzędować w tym
budynku.
- Spokojnie, wybiegamy na trzy,
dwa…
- Czekaj no, ty tak na serio? -
Rey złapała Kylo za ramię.
- A masz lepszy pomysł?
Rey prychnęła.
- Dziewczyny przodem - zawołała,
po czym wyminęła Damerona i Finna, przeskakując przez poręcz schodów i
sprintując w kierunku wyjścia z budynku.
Chłopcy spojrzeli po sobie, ale
Kylo już biegł za nią, ciągnąc Huxa.
Naprawdę było słychać syreny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz