...

środa, 26 sierpnia 2015

1K lajków na stronie! Oraz startuję ponownie z wywiadami.

          Witajcie. Ostatnio na blogu wywiady pojawiały się okazjonalnie, ale w ciągu najbliższych tygodni planuję to zmienić. Znowu będziecie mogli czytać tekstowe wersje rozmów z cosplayerami czy artystami, ale jak tylko skończę szykować kanał na YouTube pojawią się też wersje filmikowe, które, mam nadzieję, będą cieszyć się dużym zainteresowaniem.
          Z takich dodatkowych informacji. Moja strona "Shiruslayer" na facebooku przebiła niedawno tysiąc polubień za co bardzo dziękuję również Wam. To cudowne, gdy się wie, że jest się wspieranym przez takie duże grono wspaniałych ludzi!
          Dziękuję wszystkim, że jesteście i już niedługo przybędę tu z kolejnymi notkami i wywiadami właśnie. ^^

wtorek, 4 sierpnia 2015

Hecate & Scarfie - RP z Lady Antropy



Kolejne opowiadanie, w którym wystąpi moja Hecate, ale tym razem piszę je wraz z kimś innym. A tym kimś jest nie kto inny, jak Lady Antropy ze swoją banda, której przewodzi niejaka Scarfie. Już jakiś czas temu stwierdziłyśmy, że dziewczyny mogłyby się dogadać i tak zaczęło powstawać to RP. Łapcie początek!
  
Hecate
Otworzyła oczy.
Zupełna ciemność. Nie zaskoczyło jej to, tam gdzie żyła słońce nie pojawiało się od wielu miesięcy. Była więc przyzwyczajona do błądzenia w mroku, w dodatku jej oczy były przystosowane, widziała w ciemności większość zarysów. Minusem było za to delikatne fosforyzowanie tęczówek. Pomacała to co znajdowało się naokoło niej.
Natychmiast zerwała się do pionu sięgając dłonią do kabury po broń. Na próżno. "Peacemaker" zniknął, wyparował, amba go zjadła...
- Cinn?- wyszeptała wyjmując nóż z pochwy zaczepionej przy bucie.
Cisza.
Kurwa, nie ciekawie. Gdzieś ty wsiąkł emocjonalny kameleonie?
Rozejrzała się ciemności przy okazji obmacując teren naokoło. Z mroku wychylały się zarysy podłogi, ścian, jakiś przedmiotów. Musiała się znajdować w jakimś korytarzu. Dotykając dłonią jednej ściany ruszyła przed siebie.
Idę po ciebie kolorowy aniołku gdziekolwiek jesteś i w cokolwiek się wpakowałeś.


Scarfie
Obudziła się na podłodze z ogromnym bólem głowy. Ktoś lub coś musiało silnie walnąć ją w tył głowy. Zdziwiła się. No bo przecież kto byłby w stanie ją powalić jednym ciosem? Jednakże nie było czasu na zastanawianie się.
- Gdzie ja w ogóle jestem?- spytała jakby oczekiwała odpowiedzi. Rozejrzała się po ciemnym - jak jej się wydawało - pokoju. Powoli wstała próbując złapać równowagę. Kiedy już osiągnęła pion ruszyła chwiejnym krokiem przed siebie.
- Oszkurwamaćjebanatwojabyła!!!!!-krzyknęła z bólu gdyż walnęła nogą w stojącą na przeciw niej ławkę. Postawnowiła, że odczeka chwilę aż jej oczy przyzwyczają się do ciemności. Kiedy już nastąpił moment, w którym jej oczy były w stanie określić mniej więcej co znajduje się wokół niej ruszyła przed siebie. Po krótkiej chwili znalazła włącznik światła. Jednak kiedy próbowała włączyć światło w pokoju-to odmówiło jej posłuszeństwa.-Pięknie kurwa, pięknie. Jeszcze światło wywaliło. Chyba nie mam wyboru i będę musiała poszukać bezpieczników-powiedziała do siebie. Nie zastanawiała się długo i chwyciła to co miała pod ręką. W tym wypadku była to ogromna linijka. Taka jakiej używają nauczyciele na lekcjach geometrii w klasie matematycznej. Nie narzekała na swoją nową "broń" w końcu nie wiedziała czy była sama. A miejsce nie wyglądało na bezpieczne. Chcąc nie chcąc nie namyślała się za długo i ruszyła na korytarz w poszukiwaniu bezpiecznika.

- Nosz... Cholera by cię wzięła kameleonie.
Aktualnie mogła się bez problemu poruszać po ciemnym korytarzu. W końcu zwierzęce instynkty się czasem przydają. Chciała znaleźć Cinnabara, przetrzepać mu skórę, delikatnie, acz stanowczo. Gdzie on mógł zniknąć? Nasłuchiwała czując, że z sekundy na sekundę jej zniecierpliwienie wzrasta. Gdy spotka Cinna i wybuchnie furią, nie ręczy za siebie. Chwila. Wydawało jej się, że słyszy cichy szmer dochodzący gdzieś z pustki przed nią. Ponownie położyła dłoń na kaburze, palce zacisnęły się na niewidzialnym spuście.
- Rwa mać...
Co jak co, ale odebranie jej ukochanego gnata było ciosem poniżej pasa. Broń była cholernie nieporęczna i ciężka, ale dla Hecate była przyjacielem i nie zamieniłaby jej na żadną inną. Mimo wszystko...
- Wybacz kochana... Najpierw znajdę tego pieprzonego kameleona. A potem ruszę szukać ciebie.
Pogładziła miejsce, w którym powinna znajdować się broń. Poprawiła uchwyt dłoni na nożu i ruszyła w kierunku źródła dźwięku.

Starała się poruszać bardzo cicho co mimo wszystko przychodziło z trudem. Nowy nieznany jej grunt i zupełny brak światła były bardzo uciążliwe .Ledwo widziała gdzie idzie. Powoli zaczęła się domyślać gdzie się znajduje. Budynek chociaż jej obcy przypominał najzwyklejszą szkołę. Chociaż widać, że lata swojej świetności ma za sobą.
- Ciekawe gdzie się podział ten ptasi móżdżek? Pewnie świetnie się teraz bawi z Efilem...Efil?!!! Do kurwy mamy gdzie jesteś? Jak mogłam o nim zapomnieć. Oh gosh darn it. Jeśli ten idiota coś mu zrobił to chyba zabiję go ponownie...- krzyczała półszeptem.
Kiedy stała przez chwilę nieruchomo usłyszała jakby czyjeś kroki w oddali. Zaczynała mieć dobre przeczucia ale jak wiadomo ostrożności nigdy za wiele więc nie krzyknęła tylko poczekała chwilę na moment aż ktoś lub coś samo do niej podejdzie. Ścisnęła w dłoni linijkę po czym cicho prawie kucając ruszyła przed siebie uważając żeby każdy następny krok był cichszy od poprzedniego.

Nie miała pojęcia, jak długi był ten korytarz. Na pewno nie widziała jego końca. Mijała drzwi różnych klas, próbując wywęszyć cokolwiek. Np. jej ukochaną broń lub tego skrzydlatego debila. Krew w żyłach przyspieszała, przyjemnie szumiąc, skronie delikatnie pulsowały. Nagle ktoś przedarł się przez ciemność.


Mlecznobiała skóra, oblane srebrem włosy i fiołkowe oczy rozpraszały mrok korytarza. Nie wiedząc kim jest tajemnicza postać wyłaniająca się z ciemności Scarfie powoli się do niej zbliżyła.
- Przyjaciel czy wróg?-spytała niepewnie starając się zachować zimną krew. W końcu umiała się bronić. Czekała na odpowiedź w milczeniu. Zdawało się, że jedyne co słychać w powietrzu to jej równomierny oddech. Trzymała linijkę w rękach. Była gotowa na wszystko nawet jeśli oznaczało to walkę.

Pierwszym co ujrzała była długa linijka. Zaraz po niej pojawiła się burza loków, prawdopodobnie rudych. A tuż za nimi cała reszta dziewczyny. Miała bojowy wyraz twarzy, gdy podeszła wyżej podniosła linijkę w górę, tak by ewentualnie móc ją od razu trzasnąć. Hecate uśmiechnęła się po wilczemu.
- Przyjaciel czy wróg?- ton głosu był niepewny, nie drżał jednak. Hecate mimo pewności, że dziewczyna widzi od niej w tym momencie o wiele gorzej nie zamierzała jej lekceważyć. Ne mogła zrobić tak podstawowego błędu.
- Jak na razie żadne z nich.

Widziała, że dziewczyna mierzy ją wzrokiem.
Pewnie bada sytuację. Sądząc po spokoju w jej głosie i fakcie, że jeszcze mnie nie zaatakowała wnoszę, że to nie ona mnie tu zamknęła. Chociaż mimo chucherkowatej postury nie wygląda na słabą.-pomyślała. Trwając w impasie postanowiła, że mimo wszystko nawet jeśli stojąca na przeciw niej dziewczyna jest osobą odpowiedzialną za jej ból głowy oraz jej miejsca pobytu; chciałaby poznać imię swojej porywaczki.
- Masz jakieś imię?-spytała odważnie i pewnie siebie opuszczając powoli linijkę ale nie tracąc czujności.
Wilczy uśmiech nie chciał zejść z jej twarzy. Podobała się jej postawa dziewczyny.

- Mam, mam. Brzmi Hecate, choć większość zwie mnie Krwawą Waderą. Długie i ciężkie do wymówienia, nie sądzisz?
Teraz gdy podeszła bliżej stwierdziła, że jej włosy mają nietypowy, bordowy odcień. Kąciki ust powędrowały jeszcze wyżej. Taki kolor miały włosy i oczy Cinnabara, gdy coś go zawstydziło.

- Hecate...ładne imię. Ja jestem Scarlett ale możesz mi mówić Scarfie jak moi przyja...po prostu Scarfie.-powiedziała nie spuszczając z niej wzroku. Odgarnęła irytujące loki z twarzy.
- Można wiedzieć co tu robisz?- spytała już luźniej ale wciąż ostrożnie. Dłoń na linijce nie zelżała nawet na moment.

Scarfie... Przyjemne imię, takie pluszowe wręcz.
Krew zaczęła płynąć wolniej. Czy to dobrze, że się uspokaja? Nie czuła ze strony rudej żadnego zagrożenia, mimo, iż tamta wciąż kurczowo trzymała się broni. To było dość naturalne, zaczęłaby coś podejrzewać, gdyby tego nie robiła.
-Można wiedzieć co tu robisz?
Spojrzała jej głęboko w oczy. Były duże i ciemnoniebieskie. Na upartego można by się w nich utopić. 
- Myślałam, że to Ty mi powiesz.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Cosplay Ciri

Kto?

          Cirilla Fiona Elen Riannon, a zdrobniale Ciri, zwana też Lwiątkiem z Cintry, Dzieckiem Starszej Krwi oraz Lodowym Płomieniem Północy. Jest legendarnym dzieckiem-niespodzianką, obiecanym wiedźminowi Geraltowi z Rivii.

Jak wygląda?

          Ciri miała popielate włosy, szmaragdowe oczy, blade usta i szczupłą, drobną twarz. Jej sylwetka była zwiewna i smukła. Mimo swojego młodego wieku Cirilla świetnie radzi sobie z mieczem. Osiągnęła sprawność niemalże młodych wiedźminów, mimo że nie została poddana Próbie Traw. Przedstawiana jest jako osoba silna, zdecydowana, uparta i niezależna.

Oczywiście fotka z Daronem <3

Mój cosplay

          Cosplay Ciri przygotowałam na LOVE 6 we Wrocławiu. Szczerze mówiąc cały ten strój wyjęłam dosłownie z szafy. Przygotowałam, spakowałam i pojechałam. Na samym konwencie poznałam Opiekun Cosplay w swoim stroju Geralta. Fajnie było móc go spotkać i krzyknąć: Tato! :D
Załapałam się potem nawet na moją pierwszą profesjonalną sesję oraz filmik, więc spokojnie można powiedzieć, że dzięki cosplayu Ciri wdrożyłam się trochę w świat cosplayerów. Bardzo pozytywne doświadczenia. Dodatkowo moja Cirilla nie była oparta na tej z gry, a czymś pomiędzy nią i książką.
          Do tej pory jestem zadowolona z tego cosplayu i planuję go reworkować po wakacjach.
Łapcie parę fotek. ^^