...

piątek, 22 kwietnia 2016

Tylko martwi widzieli koniec wojny.

Zalecany soundtrack: Hero - Skillet
Krew, krzyk, śmierć. Steve zakrztusił się pyłem, który unosił się w powietrzu. Przestrzeń naokoło była przesłonięta dymem, oświecona brunatnymi promieniami słońca, przechodzącego przez tumany kurzu, choć równie dobrze mógł to być też ogień. Ten sam, który trawił teraz pole walki oraz ciała ich sprzymierzeńców i wrogów. Kapitan nie miał pojęcia ile już trwał konflikt. Tydzień? Miesiąc? Lata? Nogi załamały się pod nim i runął na gruz. Jeden z kamieni przebił mu policzek, ale nie miał siły się podnieść i zetrzeć krwi. A co dopiero wstać i ruszyć przed siebie. W końcu, po ciężkim do określenia czasie, podniósł się i oparł o coś, co kiedyś było fundamentem jakiegoś budynku. Mogła to być nawet Stark Tower, jak również zwykły blok mieszkalny. Kapitan nie miał pojęcia, kiedy to przestało się dla niego liczyć. Pociągnął tylu ludzi za sobą. Chciał dobrze, dla nich wszystkich, a nie tylko dla siebie. Przecież tu nie chodziło wyłącznie o Buckiego, a o dekret.
 
Akt Rejestracyjny, przyczyna ich konfliktu. Przeklęta ustawa, która miała nakazać osobom posiadającym nadludzkie zdolności rejestrację, która wiązała się nie tylko z ujawnieniem swoich danych osobowych, ale także z przejściem pod rozkazy urzędników państwowych. Wcieleni do Federalnych, staliby się niewolnikami, superagentami rządu. Brak Wolności. To dla niego, jak brak powietrza, bo był w końcu Kapitanem Ameryką. Kim by był bez Wolności?

Kim będzie po tej wojnie? Nie chciał nawet wiedzieć, miał zbyt wiele krwi na rękach. Czuł, że nie zapomni żadnego z pustych spojrzeń, ciał tracących stabilność i ciężko upadających na ziemię, tak, jakby byli wypełnieni powietrzem, które ktoś nagle spuścił. Tym kimś bywał czasem i on. Nie zapomni o wygrzebywanych spod gruzu fragmentach kończyn, resztek szkieletów. Wrzasków bliskich, nieważne po czyjej stronie barykady stanęli, za czy przeciw dekretowi. Za czy przeciw? Co to tak naprawdę znaczyło? Sprawiedliwość kontra Wolność? Prawo wobec indywidualizmu? Iron Man czy Kapitan Ameryka? Przyjaciele a przekonania? Nie wiedział, bo, mimo wszystko, śmierć pozostawała śmiercią. 

Steve ukrył twarz w dłoniach, mrucząc przy tym, niczym mantrę, imiona poległych, przeplatając je przeprosinami dla ich bliskich. W oddali słyszał wystrzały, krzyki, wybuchy, gdzieś trzaskał ogień. Niby wojna, to wojna i nie powinna się niczym różnić, a mimo to serce Kapitana było rozrywane na drobne kawałki. Bo nie walczył z nieznanymi ludźmi, wtedy łatwo było przykleić im nalepkę nazisty, mordercy, byli w szufladce, do której została przyczepiona metka „można zabijać". Bez skrupułów, bez wyrzutów, bez zastanowienia. Teraz miał przed sobą przyjaciół. To była wojna domowa, najgorszy ze wszystkich możliwych konfliktów.

Przepraszam Natasho, obiecałem ci to, a nie zdołałem uchronić Clinta.
Wybacz Colosusie, Shadowcat była zbyt dobra, zbyt delikatna na front.
Drogi Black Panter, wiedz, że nigdy nie widziałem tak cudownej wojowniczki, jak Storm.
Moje kondolencje Logan, wiem, że X-23 była dla ciebie niczym córka.
I ciebie też Wade, powinienem tam być, Punisher nie zdążył uratować Petera.

Słowa brzmiały pusto, beznadziejnie. Dźwignął się z ziemi zanosząc się kaszlem. Nie był bohaterem, na pewno nie zasługiwał na miano Kapitana Ameryki. Miał na imię Steve. Steven Grant Rogers, tak się nazywał. Nic więcej, nic mniej. Ruszył przed siebie, w kierunku odgłosów pola bitwy. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa, obraz rozmazywał się, a on słabł z każdym krokiem. Walki nie ustawały, szala zwycięstwa nie chciała przechylić się widocznie na żadną ze stron konfliktu. W pyle wydawało mu się, że widzi błysk pazurów Wolverina, rude loki Nataszy, ale to wszystko mogło być halucynacją, ułudą. Był zbyt wycieńczony, żeby móc poświadczyć za swoje zmysły, był cieniem samego siebie.

- Rogers?

A jednak coś nie było mirażem, w końcu ten głos poznałby wszędzie. Gdy go widzi nie jest w stanie powstrzymać uśmiechu, rozkłada ręce, tak, jakby chciał się przywitać, a po chwili obrywa z pięści w twarz. Sam nie chce się do tego przyznać, ale chciałby, żeby ten cios go wyłączył. Na jakiś czas. Albo na zawsze, bo Steve już dawno temu stracił poczucie czasu. I wie, że musi mu oddać, przywalić, posłać go na ziemię, tak jak przez ostatni tydzień (miesiąc? rok?). I robi to, bo jest cholernym Kapitanem Ameryką. Ten przed nim to nie Tony, nie jego przyjaciel, nie ten gość, z którym pił codziennie rano kawę, trenował do upadłego, rozmawiał godzinami. Nie ten, u którego przesiadywał w warsztacie, czasem po prostu mu się przyglądając, czasem leżąc i szkicując lub po prostu śpiąc. To nie ten Tony, który z anielską cierpliwością tłumaczył mu działanie telefonu, internetu, mikrofalówki. To tylko Stark. Iron Man. Wróg. To wszystko robił Steve i Tony. Teraz byli zupełnie innymi osobami. Rogers potrząsnął głową. Kogo próbował oszukać? To ten sam człowiek, jego przyjaciel. Spuścił gardę, przyjmując cios na twarz. Tony zamarł wpatrując się w niego ze zdziwieniem, otworzył maskę, a Steve wreszcie zobaczył (po tygodniu? miesiącu? latach?) jego twarz, a nie metalową puszkę. Rogers leżał na ziemi, miał złamany nos, po chwili obracania językiem w ustach pełnych krwi, wypluł ząb.

- Hej, czemu się nie uśmiechniesz? Przecież mówiłeś, że chcesz to zrobić.

Stark sztywnieje, szok otwiera mu usta. Steve wiedział, że nie wyglądał już jak Kapitan Ameryka. Był styrany, ranny, jego strój dawno przestał być niebieski, przez kurz i krew. Człowiek. Rogers podniósł głos, wiedział co musi zrobić. Wiedział też jakie będzie to miało konsekwencje, ale nie żałował. Niczego, już nigdy nie będzie żałował.

- Koniec z bezsensowną śmiercią. Skończcie walczyć!

Wokół nich zaczęli zbierać się ludzie. Przerywali walki, podchodzili bliżej, słuchali, jakby z niedowierzaniem. Ich twarze wyrażały tysiące emocji: strach, złość, nienawiść, nadzieję, ból.
Rogers bierze je wszystkie na siebie, z uśmiechem odkrywając, że to także jego cecha, nie tylko Kapitana Ameryki.

- Oddam się w ręce Federalnych, pod warunkiem, że ułaskawią tych, którzy poszli za mną.
Ktoś zaczął krzyczeć, to chyba Bucky, ktoś rzucił w niego wiązanką przekleństw, ale Steve widział tylko Tony'ego, wszystko naokoło było rozmazane.

Podszedł do niego z uśmiechem, wyciągnął dłoń, dzieliły ich metry odległości i mile poglądów. Kapitan Ameryka w nim krzyczał, nie zgadzał się, nie rozumiał, ale Steve Rogers po raz pierwszy w życiu całkowicie go zignorował. Jego usta ułożyły się w bezdźwięczne „przepraszam", a Tony pokiwał głową.

Nie ma już Iron Mana i Kapitana Ameryki. Jest tylko ból i wybaczenie, które sprawia, że szedł szybciej. To już tak niedaleko, już zaraz wszystko się skończy. Steve nie rozumie dlaczego nagle nie może iść dalej, dlaczego obraz mgli się jeszcze bardziej, dlaczego nawet sylwetka Tony'ego, do tej pory tak bardzo wyraźna zaczyna się zacierać. Nie wie też dlaczego nagle upada na ziemie, a jego ręce i nogi stają dziwnie sztywne i ciężkie, jakby nie jego. Stara się coś powiedzieć, próbuje wstać, a w końcu doczołgać się do Tony'ego, przecież to było tak blisko, ale nie potrafi. Chce mu się spać, jest naprawdę zmęczony tym wszystkim. Wciąż czuje, jak Kapitan rozdrapuje go od środka, wyjąc cierpiętniczo, wyzywając Steve'a od zdrajców, ale powoli cichnie, tak jak wszystko na około. Gdy patrzy na swoją klatkę widzi kilkanaście obficie krwawiących dziur, którym posyła lekki uśmiech, po czym czyjeś ręce podrywają go do góry. Ostatnim co widzi Steve są brązowe oczy Starka. Ten krzyczy coś do niego, udaje mu się uchwycić frazy „Nie waż mi się umierać!" i „Medyka!". Chce go uspokoić, położyć mu rękę na ramieniu i powiedzieć, że przecież, to już nie ma sensu, ale nie potrafi. Ma tylko nadzieje, że chociaż ten uśmiech, który z całych sił chciał mu posłać się udał. Tony krzyczy, ale jest coraz dalej, Steve już nawet nie czuje jego dotyku, nie słyszy słów, a po chwili przestaje widzieć.

Wie tylko, że Kapitan Ameryka poniósł klęskę, ale Steve Rogers odchodził spokojny.

Odchodził wolny.

niedziela, 17 kwietnia 2016

Liebster Award


Ksiezycowa nominowała mnie do L.A. i oto odpowiedzi oraz pytania dla Was
Za to ja nominuję kochaną, zawsze dzielnie betującą i wysłuchującą mojego marudzenia HaruTheLilRunaway oraz mojego najcudowniejszego padawana mia_carrot.
 
1. Masz drugie imię? Jakie?
Tak, Krystyna, po mojej babci.

2. Skąd wziął się Twój nick?
Moja kuzynka uczyła się kiedyś japońskiego, była totalnie zafiksowana na punkcie mangi i anime, więc też często mówiła do mnie w tym języku. Po jakimś czasie doszukała się, że Sylwia, to po japońsku Shirubia. Nasi znajomi to podłapali i skrócili na Shiru. Do dziś się w ten sposób przedstawiam. Natomiast końcówka „slayer" wzięła się stąd, że kiedyś zgubiłam hasło do skajpaja i brakowało mi nicku. Słuchałam wtedy przede wszystkim Slayera, więc dodałam do "Shiru" właśnie nazwę zespołu. Tak właśnie powstała ta ksywka. ^^

3. Ile masz wzrostu?
Równe 175 centymetrów.

4. Chciałabyś żyć w którymś z antyutopijnych/dystopijnych społeczeństw, które są opisywane w książkach/fanfikach? Jakim i czemu?
Nie chciałabym żyć w żadnym z antyutopijnych lub dystopijnych społeczeństw, ponieważ są to światy, w których jakakolwiek myśl twórcza i indywidualizm są tępione, niczym czarownice w średniowieczu. Kompletnie nie moja bajka. :D

5. #TeamIron czy #TeamCap?
#TeamSTOPTHATSTUPIDWARANDKISSALREADYYOUMORRONS

6. Jesteś raczej porządnisiem czy bałaganiarzem?

Wbrew pozorom, to pierwsze, spędzam godziny na porządkowaniu moich dokumentów, materiałów ze szkoły i plików na kompie. Trochę inaczej wygląda to w moim pokoju, bo albo kot wpadnie i wszystko poprzewraca, albo trzeba się bronić przed UFO... Ale zawsze trzeba trzymać jako-taki porządek! Nigdy nie wiadomo kiedy do Twoich drzwi zapuka Nicholas Fury, żeby zaciągnąć Cię w szeregi Avengersów!

7. Co sądzisz o introwertykach.

Toleruję i dogaduje się z nimi. Kilka bliskich dla mnie osób, to właśnie introwertycy. Dodatkowo, w zupełności rozumiem potrzebę posiedzenia w samotności, sama, co jakiś czas, takową odczuwam.

8. Jak myślisz, czy pingwiny mają kolana?
Tak mają. Nogi pingwinów wyglądają na krótkie dlatego, że futro zakrywa ich górną część. #justbiolchemthings

9. Na ile w skali 0-10 ocenisz moje opko?
Nie lubię rozdawać punktów... Ale, jeśli chodzi o "Intuicję", to podoba mi się sam zamysł i postać Scarlett. Nie jest wymuszona, ani papierowa, a to się zawsze chwali.

10. Co sądzisz o ogromnej ilości Mary Sue, wyzierających z 80% wszelkich opowiadań?
Nie lubię tego, że tak się wiesza psy na „aŁtoreczki" w każdym fandomie. Każdy z nas zaczynał, kiedy  spojrzę na swoje opowiadania, które pisałam, gdy miałam 11 lat, potrafię parsknąć śmiechem. Chwilę później patrzę na to, co mam teraz, widzę progres, który za kilka lat zaobserwować będzie można u „aŁtoreczek". Przeraża mnie tylko, gdy ktoś w wieku 13 lat bierze się za pisanie hard porno, ale po prostu po nie nie sięgam, nie czytam i nie mam problemu. Moim zdaniem zamiast wyzywania, bardziej doświadczeni pisarze powinni wytykać błędy i mówić o tym jak je poprawić. Nikt nie pisał od razu idealnie, większość z nas, w tym ja, wciąż potrzebuje bety lub odłożenia opowiadania na kilka dni i wrócenia do treści ze świeżą głową. Nauczyliśmy się tego z czasem, który powinnyśmy też dać innym. W ogóle jestem bardzo źle nastawiona do wszelkiego hejtu w internecie.

11. Dzień z Batmanem czy z Wolverin'em?
Wybór nie istnieje, ponieważ Wolverine nie żyje. W komiksach umarł ze starości... ;______;
Na samą myśl o tym chce mi się płakać, bo Wolverine, to moją ukochana postać i jestem z nim zżyta od dzieciaka. Znajomi często mi powtarzając, że nie dość, że wyglądam, to jeszcze zdarza mi się zachowywać, jak X-23, która jest jego klonem, a Logan traktuje ją jak córkę. 

12. Dorabiasz sobie w jakiś sposób?
Aktualnie nie, ale jeśli tylko dostaję jakąś propozycję pracy, to się za nią biorę. Na wakacje chciałabym popracować w jakimś barze, żeby zarobić sobie na wyjazd nad morze. I na komiksy. Dużo, dużo komiksów...

13. Wszystkie Twoje fandomy.
Kobieto... Coś Ty narobiła xD
Przede wszystkim Hannibal, Marvel i Harry Potter. A tak poza tym, to Mad Max, Gra o Tron, Hunger Games, LOTR, Hobbit, Sherlock, TWD, Supernatural, Adventure Time, SnK, Soul Eater, League Of Legends, HTTYD, Alicja w Krainie Czarów... Jesteś tam jeszcze?  

14. Co się dzieje ze światełkiem w lodówce, gdy ją zamkniemy?
Mój kochany tata rozwiązał dla mnie ten odwieczny problem, wkładając do lodówki telefon ustawiony na nagrywanie. Światełko gaśnie. A potem słychać cichy śmiech...

15. Ulubiony film fantasy?
Dogma albo Hobbit.

16. Ulubiona książka?
Ale... Jedna? ;___;
Nie umiem tak po prostu wybrać. Z fantasy to pewnie „Pan Lodowego Ogrodu" od Grzędowicza, ale uwielbiam też „Rudą Sforę", „Grom", „Klarę i Półmrok", całego Sapkowskiego, reportaże Kapuścińskiego, powieści Żulczyka, właśnie zakochuję w Prusie, bo mam „Lalkę", jako lekturę... Nie umiem wybrać jednej.

17. Ulubiony wiersz poeta?
Nie przepadam za poezją, tylko kilku poetów potrafiło mnie do siebie przekonać. Są to, między innymi, Baczyński, Miłosz, Herbert i oczywiście Szymborska, która urzeka mnie swoją umiejętnością opisania prostych rzeczy w wykwintny sposób i tych skomplikowanych w dziecinnie prosty. Kojarzy mi się to z moją ukochaną babcią.

18. Twoje hobby?
Przede wszystkim pisanie, w sumie, to bez przerwy coś piszę. Głównie są to opowiadania, ale trafiają się luźne rozkminy, wiersze, listy i wywiady z innymi. Sprawia mi to ogromną przyjemność i jest najlepszą odskocznią od codzienności, jak również moim sposobem na wyładowanie negatywnych emocji. Poza tym rysuję, robię cosplaye, czytam, gram w gry, szczególnie strategie oraz jeżdżę na koncerty. Muzyka, to bardzo ważna część mojego życia.

19. Wszystkie dziwne rzeczy, które Ci się przytrafiły?
Ale tak wszystkie, wszystkie? Jestem okropną niezdarą, więc ciągle się o coś potykam, uderzam i tak dalej. Mama mawia, że mam taki talent, iż mogę nawet z dywanu spaść i zrobić sobie przy tym krzywdę. I to w pokoju, gdzie cała podłoga jest pokryta dywanem.
Jedną z dziwniejszych historii w moim życiu, a jednocześnie jedną z fajniejszych, była ta, gdy po koncercie dwóch moich ulubionych zespołów – Napalm Death i Hatebreed – stałam w kolejce po kurtkę. Nagle ktoś złapał mnie za ramię i zaczął coś do mnie mówić po angielsku, byłam wtedy w Czechach, więc nie zdziwiło mnie to aż tak. Gdy się odwróciłam zobaczyłam basistę i perkusistę Napalmów o gitarzystę Hatebreed, którzy przyszli mi podziękować za to, żetak wysoko skaczę tak i znałam wszystkie teksty, nawet te estradowe formułki wokalisty. Złapałam hard reset i przez chwilę mówiłam po polsku, kompletnie nie potrafiąc przestawić się na angielski. Myślałam, że się tam rozpłynę ze szczęścia. Za każdym razem, gdy sobie to przypomnę, wyskakuje mi banan na twarzy! :D


Moje pytania:
1. Ulubiony superbohater? Dlaczego?
2. Seriale czy filmy?
3. Masz jakąś fobie?
4. Coś bez czego nie możesz pisać?
5. Jak sobie radzisz z ARTBlockiem?
6. Ulubiony zespół muzyczny?
7. Jak jest Twoim zdaniem rola artysty w społeczeństwie?
8. Ulubiony fanfick?
9. Jeździsz na konwenty?
10. Wymień wszystkie swoje OTP.
11. Najdziwniejsza sytuacja, gdy złapała Cię głupawka?
12. Co myślisz o tatuażach?
13. DC czy Marvel?
14. Ulubione jedzenie?
15. Masz jakiegoś pluszaka?

środa, 13 kwietnia 2016

I ship it!

Peter wylegiwał się na kanapie w domu Deadpoola naprawdę ciesząc się z dnia wolnego. Od dawna nie miał okazji wypocząć, ale tym razem jego kontuzje, już tak bardzo dawały mu się we znaki, że postawił na zaleczanie ich. Kolejną zaletą było spędzanie tego "urlopu" w towarzystwie. Obok niego, w fotelu, wyłożył się pewien szurnięty najemnik. Peter przyglądał temu obrazkowi się z lekkim uśmiechem, rzadko zdarzało się zobaczyć Deadpoola tak spokojnego. Oczywiście, w czasie snu nie powinno to być jakieś nadzwyczajne, ale Wade wychodził poza wszelkie normy i schematy. Z jego tabletu wydobywały się ciche dźwięki Archive, ostatnio nie słuchał niczego innego, zarzynając w kółko kilka utworów. Peter dźwignął się z kanapy i podszedł do śpiącego z zamiarem bezpiecznego odłożenia sprzętu na zawalony wszystkim stół. Naprawdę, przy odrobinie szczęścia, można było znaleźć tam, zarówno zeszłoroczne kawałki pizzy, kontrakt na „Deadpool 2" czy nawet kluczyki do odrzutowca X-Menów. Oczywiście mutanci nie mieli o tym bladego pojęcia. Pochylił się nad cicho pochrapującym najemnikiem, zaglądając na matrycę urządzenia. Ze zdziwieniem zauważył, że Wade coś czytał, a rzadko zdarzało mu się sięgać po inną lekturę, niż komiksy. Wyciągnął sprzęt z dłoni Deadpoola, jak na najemnika miał okropny refleks, gdy spał.
No, chyba, że nie odczuwał potrzeby bycia czujnym w obecności Petera, chłopak potrząsnął głową, odganiając tą niedorzeczną myśl, przeleciał wzrokiem po kilku linijkach tekstu i o mało co, nie upuścił tabletu na ziemię.

- Deadpool?

Najemnik wydał z siebie niezadowolony pomruk i spojrzał na Petera, przekrzywiając głowę w pytającym geście. Spider-Manowi drżały dłonie.

- Co. To. Jest.

Peter podsunął Deadpoolowi tablet pod sam nos czując, że zimny pot spływa mu po plecach. Wade przetarł twarz i skupił się na podświetlonej matrycy. Po chwili na jego usta wstąpił mały uśmieszek. Peter podsunął mu urządzenie jeszcze bliżej, jeżeli to w ogóle możliwe i ponaglił:

- Wade.

W przerażonym głosie Spider-Mana pojawiła się nutka grozy. Deadpool uśmiechnął się jeszcze szerzej i odpowiedział, tak, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie:

- Fanfiction.

Przyglądał się Peterowi, który zamarł z otwartymi ustami i szokiem wymalowanym na twarzy. Już dawno nie widział tak zdezorientowanego Pajęczarza.

- Fanfi... Co?

- No wiesz Petey. Takie opowiadania, które piszą fani, a potem publikują na różnych forach. Zupełnie niewinne zajęcie - ledwo powstrzymał chichot. Parker zaczął chaotycznie poprawiać włosy, rozwalając je jeszcze bardziej, jak zawsze, gdy nie wiedział powiedzieć.

- Niewinne?

- Całkowicie.

Usta Petera wykrzywił grymas.

- Od kiedy porno jest niewinne?

Deadpool zaśmiał się we własnej głowie i pociągnął Spidey'a na oparcie fotela. Pajęczarz przysiadł na podłokietniku z zachmurzonym wyrazem twarzy.

- No sam spójrz! Wpisujesz sobie "Spider-Man x Deadpool" i wyskakuje Ci ogrom takich opowiadań. Są też obrazki...

Wade mógłby przysiąc, że twarz Petera pobladła.

- I... Ktoś pisze takie opowiadania o nas? - przełknął głośno ślinę - W sensie o nas razem? Kto jest tak pojebany?

- Na ten przykład nasza autorka. I nie obrażałbym jej, jeśli chcesz żyć. Nie wiem co jej ostatnio zrobiłeś, ale w takiej jednej historii giniesz tyle razy, że hoo...

- Jaka znowu autorka?!

Wade uniósł dłonie w geście obronnym, o mało co nie upuszczając tabletu.

- Nic, nic. Co tak patrzysz? O, wiem. Przeczytam ci coś. - Deadpool wziął głęboki w oddech - "Nie mógł przestać na niego patrzeć, oderwać wzroku od jego umięśnionego ciała, ciągle zastanawiając się, jakby to było poczuć jego dłonie na swoim...".

Peter nachylił się nad ramieniem Deadpoola patrząc na matrycę z lekkim poirytowaniem.

- Ale skąd im się w ogóle wziął taki pomysł? Zrozumiałym takie fanficki ze mną i Mary Jane. Czy ludzie już całkiem zapomnieli o mojej dziewczynie? W dodatku przecież oboje jesteśmy facetami...

- No to może to? "Zrobiłem coś źle, Petra? Nie, to przeze mnie, ty jesteś ideal...".

- Boże, czy ja jestem tutaj dziewczyną? - Peter wyrwał tablet z rąk Deadpoola, z wściekłą miną przeglądając kolejne podstrony. Po chwili odchylił głowę i wydał z siebie niezadowolony pomruk.

- Dlaczego w ogóle o nas piszą?

- No jakby nie patrzeć, jesteśmy osobami publicznymi, to się nazywa sława, mój drogi Pajączku - powiedział Deadpool, powoli wysuwając urządzenie z palców Petera.

- Kiedy założyłem strój chciałem może i chciałem jakiegoś zainteresowania, ale na pewno nie w tej formie.

- "Dłonie Petera od razu odnalazły drogę do spodni Deadpoola. Nie chciał się już powstrzymywać, pragnął go, jego ust, jego całego..."

- Oddawaj mi to!

Na pobladłe policzki Petera wstąpił rumieniec, próbował ponownie wyrwać tablet, ale Deadpool trzymał urządzenie poza jego zasięgiem.

- O popatrz! - przełączył na inną kartę - Ktoś tu jest w ciąży! I to nie jestem ja...

- Jezus Maria... Deadpool oddaj mi to, do jasnej cholery.

- Spokojnie... - Wade objął go ramieniem, wciąż trzymając tablet poza zasięgiem dłoni Petera - Nie będzie mi przeszkadzało, jeśli troszeczkę przytyjesz. Poza tym. Uważam, że niektóre z tych propozycji są całkiem kuszące. Przyciągnął bliżej rozjuszonego już chłopaka i pocałował go w szczękę. Tak jak się spodziewał, oberwał, w dodatku dość mocno, ale opłacało się, chociażby dla usłyszenia świstu powietrza wciąganego przez zaskoczonego Spider-Mana.
I gdzie są teraz te twoje pajęcze zmysły?, pomyślał.

- Matko, Deadpool! Co Ty do sobie wyobrażasz?

- Chcę tylko zadowolić naszych fanów!

- Wychodzę.

- Czekaj! Peter! Myślę, że możemy mieć razem dzieci! Dzieci rozumiesz?!

Odpowiedziało mu trzaśnięcie drzwiami. Wade uśmiechnął się do siebie. Dobrze wiedział, że Spider-Man zaraz wróci. Po pierwsze, zostawił tu swoją torbę z ukochanym aparatem w środku. Po drugie, wybiegł z mieszkania w przydużych ciuchach Wade'a, które założył z rana po wspólnie spędzonej nocy.

niedziela, 10 kwietnia 2016

Wywiad z Lulu Art.

Wróciłam z Pyrkonu i znalazłam trochę czasu, więc kolejny wywiad trafia w Wasze łapki. Dziś rozmawiamy z Lulu Art, której kreskę i prace po prostu uwielbiam. Serdecznie zapraszam!

Shiru 
Kilka słów o sobie?



Lulu Art
Jestem Lulu, mam 20 lat i coś tam tworzę. Uwielbiam lisy, świeczki, wczesną jesień i nie mam bladego pojęcia co mam o sobie powiedzieć.

Shiru
Pamiętasz swój pierwszy rysunek?

Lulu Art
O ile zaliczyć to do rysunku to pamiętam że jako dziecko uwielbiałam "upiększać" białe ściany w domu kolorowymi kredkami. c':
Ale nie, nie pamiętam pierwszego rysunku. Pamiętam za to pierwszy segregator z rysunkami, gdzie rysowałam głównie postaci z Witcha i mojego chomika. No i miałam też zeszyt od religii, taki z niebieskimi, zadrukowanymi kartkami. Nigdy nie lubiłam religii więc na każdej stronie był rysunek jednorożca, smoka, elfa albo innego pogańskiego stworzenia.

Shiru
Jakimi technikami głównie rysujesz?

Lulu Art
Jeśli chodzi o szkicowanie, to jednak klasycznie kartka i ołówek są u mnie nie do przebicia. Jeśli chodzi jednak o koloring, to digital. Nigdy nie lubiłam kolorować prac tradycyjnie, nawet jako dzieciak zawsze rysowałam tylko ołówkiem (czego moja rodzina nie rozumiała i już wtedy mogłam się czuć, jak niezrozumiany przez społeczeństwo artysta-hipster).
Shiru
Co najbardziej lubisz w rysowaniu?

Lulu Art
Satysfakcję chyba. I to że przez chwilę mogę się przenieść gdzieś kompletnie indziej. Rysowanie to dla mnie trochę jak pisanie opowieści, do każdego rysunku układam sobie w głowie historyjkę. Kiedy rysuję jakąś postać, od razu w głowie nadaję jej charakter, może nawet układam jej cały życiorys, albo gdy rysuję jakiegoś wymyślonego stwora, zastanawiam się jakby się poruszał, jakie miałby zwyczaje itd. Siedzi to we mnie tak głęboko, że nie jestem w stanie rysować bez tego.

Shiru
Opowiesz o swoich postaciach?

Lulu Art
Kiedy przechodziłam przez etap DeviantArta przewinęło się ich sporo, z czego części nawet nie pamiętam i przypominam sobie o nich kiedy gdzieś w czeluściach szuflad znajdę jakieś stare rysunki. Aktualnie jedyną postacią którą zdarza mi się od czasu do czasu rysować jest Ari, mój khajit ze Skyrima.

Shiru
Czy zauważasz taką zależność, że tworzone przez Ciebie postacie dojrzewają razem z Tobą?

Lulu Art
Jasne. Kiedy jeszcze jarałam się fandomem furry (a był to dłuuugi okres, który jednak największy rozkwit miał chyba za czasów podstawówki i gimnazjum) miałam fursonę, która towarzyszyła mi przez ten cały okres. Teraz z perspektywy czasu widzę jak bardzo się zmieniała przez te wszystkie lata. Widać w tym wszystkim jak bardzo ja sama się zmieniłam. Ciekawe zjawisko, nie powiem.
Shiru
Co lub kto jest Twoją inspiracją?

Lulu Art
Znam wielu genialnych artystów, których prace kocham ponad wszystko i dają mi oni ogromną inspirację, ale jeśli miałabym wybierać, to nie potrafię wybrać jednego. Z bólem serduszka mogę wybrać za to dwójkę: Lilairę i Loish. Lilairę uwielbiam za jej cudowną kreskę i za to że potrafi zawrzeć mnóstwo emocji w jednej pracy, nadać niesamowity i niepowtarzalny klimat, do tego jest moim guru jeśli chodzi o rysowanie emocji i dynamikę postaci i... i... ogółem jeśli chodzi o wszystko. Serio. Idźcie oglądać jej prace. Loish ma za to niepowtarzalny styl, zawsze wiem, która praca jest jej autorstwa, nawet jeśli nie spojrzę na podpis. Jest też dla mnie absolutnym mistrzem jeśli chodzi o kolorowanie. Zdarzało się wielokrotnie, że potrafiłam spędzić 20 minut patrząc cały czas na jedną jej pracę i myśleć "...jak ona to zrobiła?".

Shiru
Twoim zdaniem, jaka jest rola artysty w społeczeństwie?

Lulu Art
Przede wszystkim powinien budować wrażliwość. Sztuka służy temu, żeby pokazać ludziom piękno. Artysta ma na celu pokazać coś, czego ludzie sami nie są w stanie zobaczyć. Na przykład piękno właśnie. Żyjemy w czasach, gdy każdy jest zabiegany, zajmuje się własnymi sprawami, a idąc do pracy zapełnioną ulicą nie zawsze jest w stanie docenić to, jak bardzo piękne są chmury i niebo nad nim. Sztuka podaje nam to, co piękne na talerzu, tuż pod nos. Nieraz upiększa rzeczywistość jeszcze bardziej, czasem daje do myślenia, przekazuje nam wartości, czasem służy po prostu rozrywce, ale zawsze jest tak samo piękna.
Shiru
Co jest dla Ciebie ważniejsze - pomysł czy wykonanie?

Lulu Art
Zdecydowanie pomysł, chociaż dobre wykonanie też jest potrzebne. Nie rozumiem np. szału na rysowanie hiperrealistycznych portretów albo innych takich. Okej, można coś takiego narysować raz, drugi, może trzeci... ale żeby robić tylko tego typu prace? Jasne, gratuluję kunsztu, nie twierdzę że artysta nie włożył w to żadnej pracy, bo włożył jej zapewne całą masę. Jednak rysowanie czegoś tylko po to żeby przypominało zdjęcie jest trochę bez sensu. To bardziej chwalenie się własnymi umiejętnościami niż robienie sztuki. Bo zdjęcie każdy może sobie obejrzeć, a kiedy ktoś robi pracę z wyobraźni, to jest ona niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju. Takie prace mają duszę i wnoszą coś ze sobą.

Shiru
Jak wygląda miejsce Twojej pracy?

Lulu Art
Nie wygląda. Serio. Zazwyczaj pracuję po prostu leżąc w łóżku, najczęściej w piżamie i otoczona paczkami czipsów i żelków.

Shiru
W jakich fandomach siedzisz?

Lulu Art
Dla mnie ogółem pojęcie "fandom" jest trochę dziwne. Teraz nie ma już czegoś takiego, że po prostu lubi się jakiś serial czy grę, teraz albo się jest w fandomie albo nie. Z kolei samo słowo fandom kojarzy mi się tylko i wyłącznie z mnóstwem pseudośmiesznych przeróbek i pornoli z postaciami... Nie, żeby to było coś złego, po prostu fandom to dla mnie za mocne słowo. *śmiech*
Jeśli chodzi o rzeczy które lubię trochę bardziej niż inne to lista nie jest specjalnie długa: Wiedźmin, Gra o Tron, Skyrim, Undertale, Steven Universe, większość bajek Disneya, Fullmetal Alchemist i w sumie to nie wiem co jeszcze.
Shiru
Lubisz arttrady i co-opy czy raczej trzymasz się od nich z daleka?

Lulu Art
Pewnie że lubię, tylko nie zawsze mam czas bawić się w takie rzeczy. Zawsze jest to jednak fun, kiedy rysujesz postać kogoś innego, a potem widzisz jak się cieszy.

Shiru
Masz swój wymarzony projekt?

Lulu Art
Chciałabym pracować kiedyś nad grą pokroju wiedźmina trójki. Takie moje marzenie.

Shiru
Czy starasz się przekazać coś w swoich pracach? Masz jakiś główny motyw?

Lulu Art
Raczej nie. Chcę po prostu, żeby moje prace podobały się zarówno mi, jak i innym. Jasne, zdarza mi się, że chcę czasem narysować coś z jakimś głębokim znaczeniem, jednak nie jest to do końca moja bajka. Wolę raczej, żeby moje prace po prostu wzbudzały w innych uczucia. I to najlepiej takie, które nie zawsze da się wyrazić słowami.

Shiru
Utrzymujesz się z rysowania? Myślisz, że jest to w ogóle możliwe na polskim rynku?

Lulu Art
Od czasu do czasu wpadną mi jakieś grosze za rysunek jednak nie zarabiam jeszcze tyle, żeby się z tego utrzymać. Pracuję za to nad tym. A czy się da? Jestem optymistką, więc wolę myśleć że tak, bo inaczej wiem, że nie będę w pełni szczęśliwa.
Shiru
Jakiś czas temu pisałaś o zamawianiu prac u internetowych artystów. Nie miałam pojęcia, że to tak duży problem, zechciałabyś jeszcze trochę poszerzyć tą wypowiedź?

Lulu Art
A o czym tu jeszcze mówić? Sprawa jest banalnie prosta. Artyści sprzedają swoje prace za pół darmo, bo nikt nie chce kupować prac po normalnej cenie, ponieważ większość artystów sprzedaje prace taniej. Ponieważ nikt nie chce kupować droższych. Błędne koło. Najgorsze, że sami jesteśmy sobie winni. Nie rozumiem, dlaczego niektórzy artyści boją się brać pieniądze za swoją pracę. Przecież sztuka to towar, tak samo jak kiełbasa w sklepie. I za to i za to trzeba zapłacić. Jednak jeszcze bardziej nie rozumiem tych "perełek", które myślą, że artyści pracują za darmo, że nie muszą nic płacić , bo przecież dla artysty to sama przyjemność, a jak się dowiedzą, że trzeba dać za to pieniądze to wyzywają od skąpców. Tylko za to, że chcemy zapłaty za usługi. To smutne, mam wrażenie że kiedy każdy ma przy sobie aparat fotograficzny, kiedy istnieje photoshop i drukarki, ludzie zapomnieli, jak szlachetna jest sztuka i ile pracy trzeba włożyć, żeby nauczyć się rysować. Zapominają, że rysunek to coś innego niż zdjęcie zrobione srajfonem i wydrukowane w drukarce w ciągu 2 minut. Mam nadzieję, że to się zmieni, bo inaczej sztuka zacznie wymierać, a świat bez niej będzie naprawdę, naprawdę cholernie smutny.

Shiru
Czym zajmujesz się poza malowaniem?

Lulu Art
Raczej nie ma dla mnie nic ważniejszego. Mam zamiar nauczyć się jeszcze robić modele w 3D albo animacje, ale tak to nic specjalnego. Ot, żyję sobie, mam rodzinę, przyjaciół i chłopaka, póki co jest fajnie.
Shiru
Jakieś rady dla początkujących rysowników?

Lulu Art
Przede wszystkim się nie bać, wydaje mi się, że to najważniejsze. Nie bać się robienia błędów, eksperymentowania, tematyki swoich prac. Nie bać się, że ktoś was skrytykuje, tylko wysłuchać krytyki, zamiast zadzierać nosa. No i odróżniać konstruktywną krytykę od tej zwyczajnie złośliwej. Na tą drugą nie reagować. I pozostać w zgodzie z samym sobą. Róbcie to, na co macie ochotę. Wyróbcie sobie własny styl i doskonalcie go, nie próbujcie upodabniać się na siłę do innych.

Shiru
Jakie są Twoje plany na najbliższe miesiące?

Lulu Art
Póki co szukanie roboty na dłuższy okres jako grafik, albo coś innego, ale ważne, żebym mogła się doskonalić w rysunku. No i szukanie jakiś artystycznych studiów które będą mi odpowiadać. Może wreszcie znajdę coś fajnego i odżyję. *śmiech*