...

sobota, 6 czerwca 2015

Hatebreed

UWAGA! TA OPINIA JEST NACECHOWANA EMOCJONALNIE I NIE MA W NIEJ NIC OBIEKTYWNEGO

            Pomyślałam, że podzielę się z Wami ulubionymi zespołami ze sceny hardcorowej, bo w końcu muzyka to pasja, którą pielęgnuję od wielu lat. I mimo tego, że przesłuchałam setki zespołów i poznałam dziesiątki gatunków, to moje serduszko najbardziej ciągnie do hardcoru, chociaż ciężkość tej muzyki nie zawsze jest dla mnie wystarczająca. W takim razie co mi tak odpowiada? 
Przekaz. Teksty. Ludzie, którzy reprezentują ten nurt.
            I to wcale nie tak, że nie interesuje mnie sama muzyka. Moim zdaniem tworzy integralną i nierozerwalną całość ze słowami utworu. Bo chociażby takie "Destroy Everything": ma tłuściutki główny riff, partie perkusyjne aż skręcają mi kiszki w zachwycie, a tekst idealnie podbija całą moc utworu. No latam po prostu!
A new life begins
Destroy everything
Obliterate what makes us weak
Destroy everything
Decimate what threatens me
            Pierwszym zespołem, o którym chciałabym coś powiedzieć będzie definitywnie Hatebreed. Oj, jak ktoś mnie zna, to pewnie właśnie pokiwał głową, bo przecież nikogo to nie zdziwi. Hatebreed to amerykański zespół, grający coś z pogranicza hardcoru i metalu lub po prostu swoją muzę. Po co się ograniczać? Tak jak już wcześniej wspomniałam zespół charakteryzuje się bardzo tłustym basem i fantastycznie energetyczną perkusją. Znacie to uczucie kiedy chodzi Wam noga przy słuchaniu muzyki? Tak? No, to tu chodzi cały tułów, nogi, ręce, głowa, a przy lepszych fragmentach również otoczenie naokoło Ciebie. Także uwaga na delikatne przedmioty... Co do gitar... Po prostu samo pyszne i tłuste mięsko. Potężne, choć proste riffy są okraszone smaczkami w tle. Tu głęboki ukłon dla Wayna Lozinaka, starego, dobrego thrashowca, który dłubie przy utworach zostawiając gratkę do odkrycia dla słuchacza, ale nie przekombinowując za bardzo. Nie ma solówek, za co dziękuję calutkiemu zespołowi. Nie lubię zbędnego pitolenia. Muzyka jest ciężka i agresywna, swoim tempem i mocą rozdaje gromkie ciosy na prawo i lewo, ale również wspaniale energetyzująca, dzięki jedynemu w swoim rodzaju mięsistemu bujaniu.
            Oczywiście najlepsze zostawiłam na koniec, bo teraz przejdziemy do wokalisty. To, co wraz ze słowami wydobywa się z płuc Jasty, jest... Chyba naprawdę zabraknie mi określenia. Jego głos daje mi kopa niczym najlepsza kawa, podnosi z kolan, gdy nie mam siły, by zrobić to sama, pokazuje świat takim jakim jest. Bez eufemizmów, ale i z zaznaczeniem tak ważnych wartości, jak przyjaźń, lojalność, miłość, rodzina. Z przekonaniem, że warto jest przeć do przodu, trzymając się własnych przekonań.

Sometimes standing for what you believe, means standing alone.
            Jasta w dodatku nie pomija wcale tego, że takie bycie sobą jest najzwyczajniej w świecie trudne. Wręcz przeciwnie. Dobrze o tym wie i stara się wytłumaczyć, jak dać sobie radę. Zakłada porażkę, upadek, ale wie, że po każdym jest się silniejszym. Każdziuteńki wers jest nacechowany emocją - czy to nienawiścią, czy to wiarą w człowieka. Po prostu wiesz, że krzyczy z przekonaniem, że opowiada o samym sobie.
I was born to bleed
Fighting to succeed
Built to endure
What this world throws at me
            I bez bicia mówię, że koleś jest moim wzorcem. Jeśli jest mi źle, to słucham Hatebreed i jest mi lepiej. Jeśli jest mi dobrze, to słucham Hatebreed i jest mi jeszcze lepiej. Większość z tych tekstów zdobi moje ściany, a głos Jasty towarzyszy mi codziennie w drodze do szkoły i z powrotem. A potem na spacerze. I w domu... Jak to powiedziała kiedyś moja koleżanka - "A na słuchawkach Hatebreed i Shirek zmienia się w roztopioną czekoladę.".
            To, że polecę Wam sam zespół jest już chyba oczywiste, prawda? Równie mocno zachęcam do pójścia na koncert, bo to właśnie na niemieckim gigu poznałam tę kapelę i zakochałam się bez reszty, odrzucając miłość nawet do Slayera. Hatebreed to również, jeden z dwóch najlepszych koncertowo zespołów, jakie widziałam. Na równi z NAPALM DEATH. Także jeśli macie okazje pojechania, jedźcie. Obiecuję, że nie będziecie zawiedzeni, nawet jeśli nie jesteście fanami tego typu muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz