Winter Soldier też może być wolny.
Był taki czas, że Bucky
znał tylko dziesięć zimniejszych od lodu słów. Wyryły się w jego
osobowości i to tak mocno, iż nigdy nie zapomni ani ich, ani kolejności,
w której je wymawiano. Były jego koszmarem, prześladowały go na każdym
kroku.
Желание - życzenie
Ржавый - zardzewiały
Семнадцать - siedemnaście
Рассвет - jutrzenka
Печь - piec
Девять - dziewięć
Добросердечный - dobroczynny
Возвращение на родину - powrót do domu
Один - jeden
Грузовой вагон - wagon ciężarowy
Ржавый - zardzewiały
Семнадцать - siedemnaście
Рассвет - jutrzenka
Печь - piec
Девять - dziewięć
Добросердечный - dobroczynny
Возвращение на родину - powrót do domu
Один - jeden
Грузовой вагон - wagon ciężarowy
Gdy Steve go odnalazł, Bucky był kompletnie zagubiony. TE
słowa go definiowały. Pusty, słaby i winny. Nie poznawał swojego
odbicia w lustrze, co noc budził się z przeraźliwym krzykiem. Szybko
trafił pod opiekę lekarzy, ale nie wpływało to na jego koszmary i
ciągłe, nieustające poczucie strachu oraz winy. Pomogła mu dopiero
obecność Steve'a, bo jego osoba działała na Bucky'ego lepiej niż
jakiekolwiek z wymyślnych lekarstw. Rogers przypominał mu kim byli,
opowiadał mu jak bardzo zmienił się świat, a przynajmniej o tym, o czym
sam zdążył się dowiedzieć. Gdy spędzali razem czas, Buck odnajdywał
siebie na nowo, bo wiedział, że nie jest już ani Jamesem Barnesem, ani
Winter Soldierem. Tylko kimś zupełnie nowym. Swego rodzaju wypadkową
tych dwóch osobowości, którą codziennie tworzył. Wiedział, że jest to
jego zadanie, ale zawsze było mu łatwiej, gdy miał przy sobie Steve'a
gotowego przybiec z pomocą o każdej porze dnia i nocy. Dlatego też
Rogers starał się poświęcać mu jak najwięcej czasu, jednak nie mógł
całkowicie porzucić swoich obowiązków. Musiał wyruszać na misje, był
zobowiązany pomagać ludziom, choć od kiedy do jego zadań doszła opieka
nad Barnesem, starał się opuszczać Avengers Tower jak najrzadziej. Gdy
zostawiał Bucky'ego zawsze ogarniał go paniczny lęk, że TE
dziesięć słów znów przejmie kontrolę nad jego przyjacielem. Strach ten
towarzyszył mu podczas każdej misji i Steve za wszelką cenę starał się
wymyślić jakieś rozwiązanie. I któregoś razu, przypominając sobie metodę
swojej mamy, wpadł na pewien pomysł. Zaczął zostawiać na metalowej ręce
Barnesa małe, samoprzylepne karteczki. W ten sposób w głowę Bucky'ego
zaczęły przejmować nowe słowa.
Jesteś tutaj bezpieczny.
Masz na imię Bucky.
Pamiętaj, żeby coś zjeść.
Mamy grudzień, 2015 rok.
I wyśpij się w końcu, masz okropne wory pod oczami!
Zostawiłem Ci obiad w lodówce, zjedz.
Zadzwonię wieczorem.
Jest zimno, ubierz się ciepło.
Pamiętaj, to nie Twoja wina.
Wrócę za kilka dni.
Masz na imię Bucky.
Pamiętaj, żeby coś zjeść.
Mamy grudzień, 2015 rok.
I wyśpij się w końcu, masz okropne wory pod oczami!
Zostawiłem Ci obiad w lodówce, zjedz.
Zadzwonię wieczorem.
Jest zimno, ubierz się ciepło.
Pamiętaj, to nie Twoja wina.
Wrócę za kilka dni.
Zostawiał mu też małe rysuneczki, na którym zwykle widniały małe wersje ich samych.
Steve nie mógł zliczyć
ile takich karteczek przylepił już do ramienia Bucka. Dokładna liczba
musiała dawno przekroczyć setkę, a może dobijała do dwustu. Wydawało mu
się, że jego przyjaciel jest spokojniejszy od kiedy zaczął znajdywać na
swoim ramieniu kolorowe kartoniki zapisane przez Steve'a. Minęło trochę
czasu, gdy Rogers zaczął znajdować podobne karteczki na swojej tarczy.
Czytał je z rozczuleniem, często zaśmiewając się do łez. Zarówno tych
radości, jak i wzruszenia. Każdy z tych małych, kolorowych i lepkich
kartoników oznaczał, że Buck nie tylko pokonał TAMTE dziesięć słów, ale również mógł zacząć tworzyć własne. Oznaczało to, że nareszcie był wolny.
Dzięki za informacje, Ty masz na imię Steve.
Nie mogłem spać, więc zacząłem to przyklejać.
Wiesz, jeszcze pamiętam, że zimą jest zimno.
Jakby nie patrzeć, to byłem Zimowym Żołnierzem.
Stevie? Spójrz na rozmiar tego swojego cholernego frisbee.
Dlaczego ludzie nie strzelają Ci w nogi kiedy się za nim chowasz?
Dlaczego ja nie strzelałem Ci w nogi?
Żartowałem.
Wyglądasz jak cholerny żółw.
W sumie żółwie są długowieczne, nie? Panie 96-latku?
Kup mi więcej śliwek. (proszę?)
Nie mogłem spać, więc zacząłem to przyklejać.
Wiesz, jeszcze pamiętam, że zimą jest zimno.
Jakby nie patrzeć, to byłem Zimowym Żołnierzem.
Stevie? Spójrz na rozmiar tego swojego cholernego frisbee.
Dlaczego ludzie nie strzelają Ci w nogi kiedy się za nim chowasz?
Dlaczego ja nie strzelałem Ci w nogi?
Żartowałem.
Wyglądasz jak cholerny żółw.
W sumie żółwie są długowieczne, nie? Panie 96-latku?
Kup mi więcej śliwek. (proszę?)
Następnym razem Bucky znalazł na swojej ręce mały rysuneczek z nimi, jako żółwikami, wcinającymi śliwki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz