Byliśmy we Wrocławiu na mieszkaniu Marcina, piliśmy barszcz z kubków i łamaliśmy się andrutami. Całkiem polubiłam tych ludzi.
Tak w ogóle, to ostatnio
zauważyłam, że mam naokoło siebie osoby, którzy wiedzą o mnie nawet te najdrobniejsze rzeczy.
Znają moje gesty, przyzwyczajenia, najczęściej używane słowa. Nie dlatego, że
bezustannie im o nich przypominam, ale dlatego, że po prostu zwracają na to
uwagę. Dawno nie było mi tak ciepło na sercu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz