Zalecany soundtrack: Control - Hasley
Wysłali mnie
przed siebie, żebym przyniósł im chwałę. Zemsta była dla nich największą
wartością i nie zawahaliby się przed niczym, żeby jej dokonać. Jestem
ich bronią, ich ulubionym narzędziem. Zajęli moje ciało, dom dla mojej
duszy.
I ona wciąż w nim
jest, wyje samotna, karłowata, powalona na klęczki. Dom który żyje
cieniami i potworami, gdzie korytarze niosły echo moich krzyków, ale
przecież nikt nie mógł ich usłyszeć. To tylko bezgłośne błagania, które
zdzierają mi gardło.
Nagle siedzę w
środku siebie i jestem tak cholernie przerażony. Wiem, że po mnie idą,
wiem, że nie mam żadnych szans. Tak bardzo nie chcę im oddać siebie,
więc chowam ostatnie odłamki gdzieś w najciemniejszych zakamarkach. Już
nie wiem czy to oni mnie niszczą, czy to ja sam.
To na pewno ich
maszyny? To tylko ich słowa? Czy przypadkiem mój umysł nie zaczął
żerować na mojej świadomości niczym pasożyt? Nie wiem co gorsze - myśl,
że to śmiertelna choroba czy też ta, w której cały czas jestem za
sterami.
Czy jestem potężniejszy niż moje ciało?
Czy prześcignę jego chłód?
Czy będę gorszy od moich własnych demonów?
Czy prześcignę jego chłód?
Czy będę gorszy od moich własnych demonów?
Echo strzałów
cichnie, nagle wszyscy naokoło płaczą, są tak bardzo zlęknieni, tak samo
bezradni jak ja. Słyszę ich błagania, chcą żebym przestał, ich
przerażenie wibruje w powietrzu. Naprawdę nie potrafię tego powstrzymać.
Ale czy na pewno chcę? Nie wiem już kto jest za sterami mnie samego.
Rzeczywiście
powinniście się mnie bać. Nie krzycz, nie płacz, to tylko trochę krwi. A
może ty odpowiesz mi na pytanie: Kto ma nade mną kontrolę?
Słyszę echo
swoich kroków – w moim własnym wnętrzu. To okropna pustka, wszystkie
pomieszczenia są już wymarłe. Chciałbym się przestraszyć, poczuć
cokolwiek. Korytarze są opustoszałe, drzwi znikają, na ścianach wiszą
tylko lustra. Nie chcę ich, nie poznaję siebie. Kim byłem? Kim jestem?
Czy jeszcze w ogóle jestem? Wewnątrz mnie istnieje ktoś jeszcze i tak
cholernie go nienawidzę.
Obawiam się, że
nie wiem, która twarz odbija się w taflach luster, nie umiem jej
rozpoznać. Jest zamazana, jakby mój umysł chciał się jej pozbyć,
zapomnieć, zaprzeczyć. Drga, czasem ukazując kawałek oka, innym razem
mocno zarysowaną szczękę. Ale ja widzę przede wszystkim ślady krwi i
tłukę każde z luster w drobny mak.
Chcę być potężniejszy niż moje ciało.
Chcę prześcignąć jego chłód.
Chcę być jeszcze gorszy niż moje demony.
Chcę prześcignąć jego chłód.
Chcę być jeszcze gorszy niż moje demony.
Lęk i histeria
tych ludzi mnie przytłacza. Kim jesteście? Wrogami? Przyjaciółmi? Mam
was chronić? Czy jesteście moimi ofiarami? Jeśli nawet tego nie wiem, to
powinienem was oszczędzić czy zabić? Przestańcie choć na chwilę
krzyczeć, to tylko trochę krwi. To tylko jeden trup. To tylko wasza
matka. Powiedzcie mi, że chociaż wy wiecie kim tak naprawdę jestem.
Dlaczego nie
panuję nad własnym ciałem? Kto przejął te cholerne stery? Ciszej,
ciszej, to nie wy jesteście na celowniku, jeszcze zwrócicie na siebie
jego uwagę. A może właśnie zwróciliście moją?
I wracam szukać
odłamków, powinny być gdzieś w moim wnętrzu. Mijam dziesiątki demonów,
znam je na wylot, żyją w mojej głowie zżerając mnie od środka, ale to i
tak lepsze niż ich błagania, wymagania wobec mnie. Są głodni zemsty, są
głodni chwały. Pragną zostać zapamiętani, stać się legendą, nawet
kiedy ja już umrę. Choć czy w ogóle żyję?
Egzystuję bez
cienia emocji w zakamarkach własnego ciała, a oni szepczą, szarpią,
zaczynają krzyczeć. Mam ich zapisać na kartach historii, boją się
zniknąć, prawie tak samo mocno, jak ja żyć. Odłamki, odłamki, już tak
dawno temu zacząłem szukać.
Rwałem siebie na
kawałki, ale i tak nie było tego zbyt dużo. Spokojnie, to tylko ja. Ja,
a więc kto? Mam przynieść im chwałę, zapewnić możliwość zemsty. Pragną
pamięci, tak jak ja zapomnienia. Ciszej, ciszej. Zapiszę ich prośby,
tak, że już nikt ich nie zapomni. Spokojnie, to tylko trochę krwi. Muszę
mieć czym pisać, prawda?
Jestem potężniejszy niż moje ciało.
Prześcignąłem jego chłód.
Jestem gorszy niż moje demony.
Prześcignąłem jego chłód.
Jestem gorszy niż moje demony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz