...

czwartek, 21 stycznia 2016

Wywiad z Vincentem the Potato.


I kolejny wywiad! Dziś rozmawiamy z Vincent the Potato, przesympatyczną dziewczyną, która nie tylko świetnie rysuje, ale ma też marzenie, żeby napisać książkę. Sama o sobie mówi w ten sposób:
„Normalnie ziemniaki nie rysują... Ale temu wyrosły kciuki przeciwstawne.”
Zapraszam do czytania.
Shiru
W takim razie powiedz nam parę słów o sobie ^^

Vincent the Potato
No to... Mam na imię Zosia, ale wolę Potat, za bardzo się przyzwyczaiłam. Rodzice też mi już tak mówią. W kwietniu kończę 16 lat. Rysowanie jest moją absolutną pasją, ale lubię też pisać. Chciałabym kiedyś wydać książkę, ale mój problem polega na tym, że żeby wydać książkę, trzeba najpierw ją napisać.

Shiru
Oj, to widzę, że mamy ten sam kłopot. Pamiętasz może swój pierwszy rysunek?

Vincent the Potato
Trudno powiedzieć. Wiem, że był to portret dziewczyny i wiem, że była ruda. Moje pierwsze rysunki wyglądały praktycznie tak samo: dziewczyny, właściwie popiersia dziewczyn, wszystkie z tym samym wyrazem twarzy. Tylko innymi włosami.

Shiru
Jak rozwijała się Twoja pasja?

Vincent the Potato
Gdy miałam osiem albo dziewięć lat pojechałam na obóz plastyczny i właśnie tam po raz pierwszy zetknęłam się z mangą i anime. Spodobało mi się. Miałam na to niezłą fazę - ale krótką. Wtedy jeszcze nie brałam rysowania jako swój, jak by to powiedzieć, główny wątek hobbystyczny. To było raczej takie zapełnianie kartki z nudów. Potem mam jedną wielką lukę w pamięci, więc chyba nie działo się nic ważnego. Rysowanie służyło głównie jako zajęcie na nudniejszych lekcjach. Między szóstą klasą podstawówki, a pierwszą gimnazjum zaczęłam się bardziej przekonywać do rysowania jako czegoś więcej, ale to wciąż jeszcze nie była pasja. Pasja zaczęła się dwa lata temu, gdy pojechałam na obóz otaku. Prowadzącą zajęć z rysunku była Razuri - mój osobisty bóg numer 1 - i chyba mogę powiedzieć, że dzięki niej jestem tutaj. Wcześniej też znałam z internetu kilku artystów, ale dla mnie to byli papierowi ludzie. Wiedziałam, że gdzieś tam są i tworzą, ale byli dla mnie nierealni. A Razuri była pierwszą artystką, którą spotkałam i która pokazała mi, że artyści naprawdę istnieją i, jeśli tylko będę pracować wystarczająco ciężko, też kiedyś nim zostanę.
Shiru
Jakimi technikami rysujesz?

Vincent the Potato
Najczęściej robię szkic na kartce, a potem fotografuję i koloruję komputerowo. Nie czuję się jeszcze wystarczająco silna w tradyszu, ale chcę się nauczyć używać akwareli. Jeśli już, to robię proste, czarno-białe rysunki cienkopisem, ale rzadko. Kolorowanie całego tła na jednolitą czerń cienkopisem 0.2 jest dość... nużące XD.

Shiru
A więc digital to Twoja ulubiona technika?

Vincent the Potato
Chyba tak. Przede wszystkim daje wiele możliwości, wystarczy tylko wiedzieć, jak go używać. No i, w przeciwieństwie do kartki, można gumować ile się chce, a w razie czego można zawsze zwiększyć, zmniejszyć albo przekształcić część rysunku, jeśli coś pójdzie nie tak. Ale ja na przykład nie jestem w stanie narysować czegoś od początku do końca na komputerze. Nie lubię po prostu. Mam co prawda kilka całkowicie komputerowych rysunków, które mi się podobają, ale zawsze będę wolała pokolorowane szkice.
Shiru
Jak myślisz, co najbardziej lubisz w rysowaniu?

Vincent the Potato
Chyba to, że mogę dzielić się z innymi moim wewnętrznym światkiem, ockami itd. Dzięki temu czuję jakby minimalny kontakt z nimi. Ciężki pytanie, naprawdę XD. Poza tym, jak już mówiłam, chciałabym kiedyś wydać książkę. I chciałabym ją też zilustrować. Przez rysunki ludzie więcej rozumieją.

Shiru
O czym miałaby być ta książka?

Vincent the Potato
Duh, nawet mi ciężko stwierdzić. Mam zaplanowane milion akcji do niej, ale nie wiem jeszcze jak je połączyć w całość. Głównym bohaterem jest demon o ośmiu imionach… ale ja pamiętam tylko dwa. *śmiech* Czuje się mało ważny, więc składa wniosek o opętanie kogoś z Góry - bo Pandemonium jest pod ziemią, wiadomo - ale zostaje on odrzucony. Więc on stwierdza, że w sumie nie potrzebuje zasad i wbrew swoim przełożonym schodzi, choć może powinnam powiedzieć, że wychodzi, na ziemię, a jego wybór pada na Arshina, białowłosego chłopaka mieszkającego z pięcioma braćmi i jedną siostrzyczką w wiosce Trzy Osły. Mam talent do nazw, wiem.
Długo by opowiadać, w każdym razie Arshin trafia do Graadu, stolicy tamtego świata i tam właśnie spotyka Peina Ettgrave'a - kapitana tamtejszej gwardii, maniaka kontroli z gigantycznym kompleksem męskości. Akcja kręci się wokół tego, że Pein postanawia odegrać rolę Bohatera Wyzwoliciela i wyciągnąć z Shina opętującego go demona. Ale, jak się później okazuje, ani Arshin, ani demon nie mają na to ochoty. Jest jeszcze wątek dwóch najstarszych i najbardziej skłóconych ze sobą braci, którzy wyruszają by odnaleźć Shina, wątek Atta - brata bliźniaka Shina, który jest zmuszony zostać w wiosce, by go udawać, aby Dot - narzeczona Shina - się nie zorientowała (i tak się zorientuje) oraz Pop, najmłodszej siostrzyczki, która opiekuje się domem pod nieobecność braci.
Shiru
W takim razie czekam na to, aż książka będzie możliwa do kupienia. Co lub kto jest Twoją inspiracją?

Vincent the Potato
Natura, muzyka, prace innych artystów... Ale przede wszystkim moja przyjaciółka. Dzielimy ze sobą kanon, ona też od niedawna zaczęła rysować. Po szkole potrafimy iść razem do parku i... i tak po prostu siedzieć, zwłaszcza gdy jest mgła. Wtedy pomysły i inspiracje same przychodzą, obojętnie czy do rysunków czy pisania. Same się nawzajem nakręcamy. Takie perpetum mobile.

Shiru
Co jest dla Ciebie ważniejsze - pomysł czy wykonanie?

Vincent the Potato
Pomysł. Nie sądzę jednak, że świetny pomysł na rysunek będzie w całości usprawiedliwiał złe wykonanie. Bo wykonanie ma dla odbiorców duże znaczenie. Nie każdy stara się dojrzeć sens, przenośnię w rysunku i ocenia po samym wykonaniu.
Jednak z drugiej strony dużo jest doskonałych technicznie prac, które psuje pomysł. Na które się patrzysz i myślisz "No fajnie fajnie. Tylko po co...?" Trzeba jakoś to zbalansować, bo nie wystarczy tylko jedno albo tylko drugie. Osobiście mam dużo zaplanowanych "głębszych" artów, ale na razie się za nie nie zabieram, żeby nie zepsuć efektu. Chyba nie ma nic gorszego od opublikowania arta, a kilka miesięcy później zdania sobie sprawy, że nie jest wystarczająco dobry. I mimo, że ludziom się podoba, to ty masz świadomość, że zmarnowałaś dobrą koncepcję.
Shiru
Jaka jest Twoim zdaniem rola artysty w społeczeństwie?

Vincent the Potato
Myślę, że utrzymywanie takiej, jakby to ująć... Sfery Piękna...? Dzisiejsze czasy są dość... przyziemne, znaczna większość ludzi żyje w pośpiechu, nie mając nawet czasu na jakąkolwiek refleksję. A artyści dają jakby refleksję w wersji instant. Pozwalają wejść chociaż na chwilę do zupełnie innego świata.
Takie przynajmniej są moje odczucia, gdy oglądam prace innych artystów.

Shiru
Jak wygląda miejsce Twojej pracy?

Vincent the Potato
Ohohohoh... Miejscem pracy jest wszystko, na czym można położyć szkicownik i on nie spadnie. Moje biurko, ławka w szkole, normalna ławka, kolano, czyjeś plecy (zdarzało się), parapet, w miarę duży kamień... Przy digitalu jest normalniej, bo w moim pokoju przy biurku, ewentualnie na kanapie. Ale to nie znaczy, że ja tam sprzątam. Odsuwam tylko na boki, żeby nie haczyć łokciami.

Shiru
Czy utrzymujesz się też z rysowania?

Vincent the Potato
Jeszcze nie. Znaczy, w 2015 zarobiłam 20 złotych. Na komiszu dla przyjaciółki. Planuję przez letnie wakacje otworzyć komisze, chociaż trochę się tego boję. *śmiech* Mam problemy jeśli chodzi o systematyczność. Nie wiem, czy da się w ogóle utrzymywać tylko i wyłącznie ze swoich prac, nie sądzę. Trzeba by być baaaaardzo popularnym. A mi jeszcze daleko do tego.

Shiru
W takim razie życzę Ci powodzenia! Masz jakąś radę dla początkujących rysowników?

Vincent the Potato
1. Przede wszystkim nie poddawajcie się i nie porównujcie za bardzo do innych. Zawsze znajdzie się ktoś lepszy i ktoś gorszy, więc po co się przejmować?
2. Nie pozwalajcie się hamować artblockom, każdy je ma od czasu do czasu.
3. Nie przejmujcie się stylem. Sam się wykształci, a jak szybko - to zależy tylko i wyłącznie od ilości pracy.
To chyba takie trzy najważniejsze rzeczy. Początki są zawsze najtrudniejsze, dlatego nigdy nie można się zniechęcać. O, właśnie.
4. Nigdy się nie zniechęcajcie!

1 komentarz: