...

środa, 14 marca 2018

Antidotum na niepokój cz. 25

Chodzenie o kulach było niemałym wyzwaniem, jednak po kilku godzinach w szkole Hux się przyzwyczaił. Komunikacja miejska była utrapieniem, Hux nie bez powodu wybłagał ojca o samochód, który teraz zdawał się na nic, gdy nie mógł nawet stanąć na prawej nodze bez skręcania się z bólu. Do jego i tak ubogiego menu dołączyły leki przeciwbólowe, a w głowie niemal słyszał głos Kylo, który powiedziałby, że kanapka z serem to nie jest wystarczająca baza na lekarstwa. Ale Kylo był zawieszony, a czego oczy nie widzą....

Lekcje były nudne bez Rena obok, Hux siedział sam praktycznie na każdym przedmiocie, zmuszając się do robienia porządnych notatek. Snoke odpuściła mu spacer do tablicy, gdy zobaczyła, jak nieudolnie starał się wytaraskać z ławki. Dameron od czasu do czas odwracał się do tyłu i spoglądał na Huxa, to matowe spojrzenie żalu przyprawiało rudego o mdłości. O co mu chodziło? Nie rozmawiał z nim, nie pisał, tylko patrzył się, jakby ten wzrok miał cokolwiek zmienić. Hux westchnął i odwrócił głowę w stronę okna. Czemu był na tyle głupi, żeby wplątywać się w takie relacje? I nie chodziło mu już jedynie o Poe, status Kylo w jego życiu stał pod znakiem zapytania. Z pewnością uważał go za przyjaciela, prawdopodobnie pierwszego, prawdziwego przyjaciela w jego życiu, jednak miał wrażenie, że niektóre rzeczy zdecydowanie wykraczały poza relację przyjacielską. A zwłaszcza jego własne reakcje na takie sytuacje. Z Poe wszelkie sygnały zainteresowania były oczywiste, w końcu jedynie o to chodziło, gdy się spotykali. Hux chciał wiedzieć, jak to jest i czy to na niego działa. I rzeczywiście tak było przez jakiś czas. Jednak z Kylo nic nie było oczywiste i sam nie wiedział, co o tym myśleć. Nie wiedział, gdzie były granice ich uczuć. Musiał sięgnąć po głos rozsądku.


-Hej, Phasma - zagadnął, gdy odnalazł dziewczynę na długiej przerwie. Siedziała z jakimiś chłopakami w szatni przy stole do piłkarzyków. Odwróciła się na dźwięk swojego imienia i od razu parsknęła śmiechem.

- O kurwa, co ci się stało?

- Skręciłem kostkę - odparł.

Czy naprawdę wyglądał tak przykro?

- Żal - stwierdziła, ocierając łezkę. - Jak?

- Długa historia, możemy pogadać? - zapytał.

Czuł, jak koledzy Phasmy go oceniają wzrokiem.

- Twarz Phasmy spoważniała.

- Wpadnij dziś do mnie. Co się w ogóle tak odstrzeliłeś?

- No właśnie dziś nie mogę, idę na obiad do Kylo - zniżył głos, teraz słyszał, jak to brzmi. - W sensie jego mama mnie zaprosiła.

Jeszcze gorzej.

Phasma uniosła brwi i spojrzała na kumpli rzucając, że zaraz wróci.

- No to mów co się stało.

Usiedli na ławce niedaleko wyjścia ze szkoły. Phasma poprawiła jasną grzywkę, miała krótko przycięte włosy, po czym otuliła się mocniej w połyskującą srebrem kurtką. Hux westchnął i rozejrzał się po korytarzu. Ten moment, gdy nie chcesz przyciągać uwagi, ale masz rude włosy i kule, a twoja koleżanka jest jebaną kulą dyskotekową. Teraz doszło do niego, że nawet nie wiedział, od czego zacząć.

- W największym skrócie - zgubiłem się podczas biegu na orientację i skręciłem nogę. Kylo mnie znalazł i przyniósł z powrotem, przyjechała karetka i w ogóle. A w wersji pełnej - chyba przekroczyłem granicę przyjaźni.

-Obustronnie? Czy tylko wykorzystujesz to, że jest idiotą?

- Za kogo ty mnie masz?

- Za zimnego sukinsyna bez większych uczuć.

- A weź, bo się zaczerwienię.

- To w ogóle nie jest bliźniacza sytuacja do tej z Dameronem?

Hux się zapowietrzył. To nie było w ogóle jak sytuacja z Dameronem.

- Zależy mi na nim na tyle, że nie chcę mu o tym mówić, bo to go zrani.

- W takim razie zastanawiałeś się, gdzie kupisz obrączki?

- Co? - zakrztusił się własną śliną. - Nie przesadzajmy, ja nawet nie wiem, czy on w ogóle myśli o mnie w taki sposób. Pewnie jest raczej nad wyraz emocjonalny, a ja się zbyt przejmuję.

- Całowaliście się?

Zmieszał się zupełnie. Czemu Phasma była tak dosłowna. Może to on był zbyt oczywisty. Było mu strasznie głupio o tym mówić. Chociaż w sumie… w lato słyszała gorsze rzeczy.

- Tak. Znaczy nie… znaczy, to skomplikowane - ukrył twarz w dłoniach.

Był taki żałosny, do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego, jak to tak wygląda z zewnątrz. Phasma przyjrzała mu się, nie poznawała go. Zawsze, gdy opowiadał o Kylo raczej na niego narzekał, ale nie rozdrabniał się, nawet w swojej złości był opanowany. Teraz przyszedł do niej w stanie, o który nigdy by go nie posądziła. Do tej pory mieli jasne zdanie o związkach - fajna zabawa, ale co z tego, jak uczucia się kończą i nie ma sensu kontynuować romansu. Przy czym ona zwyczajnie nie miała szczęścia do chłopaków, więc zaczęła się bardziej bawić niż angażować, a Hux zadeklarował, że nie czuje większego zainteresowania żadną z płci.

- Zaczynam się o ciebie martwić - powiedziała całkowicie poważnie. - O Dameronie mówiłeś bez żadnych uczuć, teraz łamie ci się głos. Coś więcej? Chyba ze sobą nie spaliście?

- Nie! - wykrzyknął. Dwie dziewczyny, które akurat przechodziły obok, spojrzały się na niego. - Nie - powtórzył ciszej, starając się odzyskać godność i naturalny wyraz twarzy, jednak było to trudne przez wypieki. - To nie jest tak na poważnie. Kylo jest… sobą, po prostu. Chyba zupełnie nie postrzega naszej relacji w ten sposób, dla niego dotykanie mnie jest normalne.

Wzrok Phasmy wyrażał więcej niż tysiąc słów.

- Nie w ten sposób! Ja pierdole, Phasma, przestań myśleć w kategorii Poe, błagam, będzie mi łatwiej.

- Ja cię po prostu słucham. I tylko się upewniam w kwestii tego, że to kompletnie coś innego. Nie mam zielonego pojęcia, jaki jest Ren, ale chyba rozbił twój aseksualizm na kawałeczki.

- Właściwie to jestem aromantyczny.

- Byłeś.

- Mniejsza. I tak już nic nie rozumiem - powiedział załamany, przecierając twarz dłońmi. - Co ja mam z tym zrobić?

W pewien sposób dramat Armitage’a bawił dziewczynę. Nigdy nie widziała go tak przejętego i zagubionego w sytuacji. Nawet w lato poradził sobie zaskakująco dobrze, mimo, że sytuacja wydawała się bardziej skomplikowana. W tej chwili niezbyt wiedziała, jak mu pomóc, mając szczątkowe informacje, nie chciała wprowadzić go w błąd, bo żaden wróg nie jest gorszy od złej rady.

- Możesz go albo unikać, albo w to iść. W obu sytuacjach ciężko stwierdzić jak to się skończy, bo Kylo jest całkowicie nieobliczalny. Co ci się w nim w ogóle spodobało?

Huxowi nie podobała się żadna z tych opcji. Bez uczuć było zdecydowanie łatwiej.

- Nie wiem, nie umiem tego jeszcze określić. Po prostu… on - powiedział. W sumie nie zastanawiał się nad tym. Bardziej bał się, że myli przyjaźń i miłość, choć w tym wypadku używanie tego słowa to było za dużo powiedziane. - W ogóle, Poe coś ostatnio powraca tematem i boje się, że jak kiedyś coś powie przy Kylo, to tego nie odwrócę. Stąpam po kruchym lodzie, Phas.

- Widzę, obyś się nie utopił. Na twoim miejscu… - urwała, bo ktoś ją zawołał. Skrzywiła się. - Możemy dokończyć jutro? Wpadniesz do mnie albo po ciebie przyjadę.

- Okej - zgodził się. - Przy okazji powiem ci, jak obiad. Dzięki, że chce ci się mnie słuchać.

- Przestań - mruknęła, machając dłonią - to nic takiego.

Odchodząc, przyjrzała mu się jeszcze raz. 

- Tak w ogóle, to nie schudłeś ostatnio?

Hux wzruszył ramionami.

- Stres.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz