...

czwartek, 18 stycznia 2018

Antidotum na niepokój cz.5

 
Wieczorem Hux siedział zamknięty w swoim pokoju, pakując rzeczy na następny dzień szkoły, sprawdzając plan zajęć osiem razy, bo zapominał jakie miał mieć lekcje. Ruda kotka Milicent leżała na łóżku, mrucząc, zwinięta w kłębek. Jego rodzina uznała, że będzie dobrze, jeśli Armitage będzie miał kompana “swojego gatunku”, co było kolejnym pięknym gestem przypominającym mu, że pochodził z nieprawego łoża, ale pomijając złośliwe uwagi, bardzo lubił (może nawet kochał?) swoją rudą kulkę futra. Często tylko ona dotrzymywała mu towarzystwa, nigdy nie odmawiała mu wspólnego wylegiwania się na dywanie i planowania przyszłości. Miał nawet wrażenie, że rozumiała go bardziej niż ktokolwiek inny, że słuchała go nawet wtedy, gdy leżała we śnie i strzygła uszkami. Teraz przeciągnęła się i wstała, zmieniając tylko pozycję i wracając do snu. Hux uśmiechnął się na ten widok. A Kylo twierdził, że on nie ma uczuć.

Przypominając sobie o Renie, Hux wyciągnął z torby zeszyt, który ten przekazał mu po literaturze. Usiadł przy biurku, zapalił lampkę i spojrzał na zeszyt. Zwyczajny, szara okładka z pustym miejscem na podpis. Huxa zdziwił nieco fakt, że był dość sfatygowany jak na początek roku szkolnego, jednak wzruszył na to ramionami, zrzucając wszystko na brak zorganizowania i szacunku do rzeczy, jaki w tym wypadku musiał uskuteczniać Kylo.

Otworzył zeszyt na pierwszej stronie i zdziwił się jeszcze bardziej. Na środku pierwszej strony, bardzo artystycznym pismem zapisane było Kylo Ren. Zapiski z pola bitwy.

Czy on musi wszystko tak przedramatyzowywać? - powiedział. Milicient słuchała. - Myślałem, że dla niego literatura to jak łąka czy coś.

Obrócił kartkę, a mięśnie twarzy zaczynały go nieco boleć od ściągania brwi. Czy jemu się wydawało, czy Kylo zapisywał nie tylko całe wykłady nauczycielki, ale także omawiane wiersze? Zaczął czytać:

“Huragany”

Wieczorny chłód zimowe ciepło
podnieś swe oczy z chodnika.
Wiatr przenika przez nici ubrania
i otula, mówi, idź spać
a my idziemy na spacer.
Kto by pomyślał, że wiatr będzie taki łaskawy
dla naszych rąk.
Skąd tyle ciepła, skoro rano mijamy lód?
Drzewa stoją w ukłonach, nie bój się.
Idziemy razem, a wszystkie okna są otwarte.


Może i Hux nie uważał na lekcjach literatury, ale był pewien, że przynajmniej kojarzyłby taki wiersz. Co było jeszcze dziwniejsze - poza tym wierszem, na stronie nie było więcej notatek. Hux przewrócił kartkę. I następną. I następną. 


Daj mi duszę się
kim muszę być aby stać się sobą 


Szeroko otwarte oczy Huxa wyłapywały pojedyncze fragmenty z przewracanych stron.

Jeśli ja oszaleję, to czy pójdziesz na dno
razem ze mną?
Nie umiem sam rozpalić ogniska
na dnie oceanu

Imperium słońca - nie idziemy tą drogą.
W mroku leżą rzeczy porzucone
i tam pójdziemy podczas zbiorów

Temat: Johannes Wolfgang von Goethe - życiorys i twórczość.


Armitage Hux siedział w ciężkim szoku. Kiedy to wszystko zostało zapisane, bo na pewno nie dzisiaj? Kolejne strony to notatki z lekcji. Kylo Ren pisał wiersze? Hux wstał z krzesła i zaczął krążyć po pokoju. To mu się nie mieściło w głowie. Ten wielki koleś z przydługimi włosami, w glanach, z zawsze gotowym pociskiem w stronę Huxa, był tak naprawdę samozwańczym wrażliwym poetą? Pół tego zeszytu to wiersze podpisane imieniem Kylo Rena. Hux wrócił do biurka i zaczął kartkować zeszyt raz jeszcze. Nie śniło mu się. Właśnie w tym momencie, zupełnie przez pomyłkę, poznał prawdopodobnie największy sekret, jaki Kylo ukrywał przed światem - uczucia przelane na papier. Szok ustępował, Hux zaczął myśleć. Wszytko miało w pewien sposób sens. A teraz on był w posiadaniu największej broni, jaką kiedykolwiek mógł wytoczyć przeciwko swojemu emo koledze - jego własną duszę.

- Powiedz mi, Milicent, czy ja jestem okrutnym dupkiem? - zapytał swoją kotkę. Ta podniosła tylko na niego oczy, nie bardzo przejmując się tym, co właśnie obmyślał jej właściciel. - Tak myślałem. Ale czy mi z tym źle?

Hux wrócił do pierwszej strony i odblokował telefon. Pan Romantyczny Poeta nauczy się matmy w sekundę, pomyślał, uruchamiając aparat.

Kylo również siedział w swoim pokoju i ćwiczył. Nie lubił chodzić na siłownię, za dużo było tam ludzi, którzy na niego patrzyli, nie powstrzymując się od głośnego komentarza. Poza tym lubił te proste ćwiczenia, bez użycia maszyn. Pompki, brzuszki, podciągnięcia, deski, przysiady i tak dalej. Zawsze był wysportowany, bardzo o to dbał. Jako dzieciak trenował tai chi w szkole sztuk walki wujka. Przestał jeszcze w gimnazjum, kiedy do szkoły przyszło kilku nowych uczniów w tym Rey, pierwszy raz ją wtedy poznał i choć z początku polubił, to później okazało się, że cała uwaga wujka, a także innych trenerów, spłynęła na nią. Tak, miała talent, tego nie mógł jej odmówić, tai chi, które wymagało nie tylko wytrenowania ciała, ale i balansu psychicznego przychodziło jej z łatwością. Ren po prostu poczuł się odepchnięty, tak jak przedtem przez rodziców, tak teraz przez wujka. Nigdy nikomu o tym nie powiedział, jedynie zaczął się z nią ścigać, we wszystkim, aby pokazać, że nie jest gorszy. W dodatku Rey, która najpierw była dla niego całkiem sympatyczna, później zaczęła sobie z niego drwić, razem ze starszakami. Tu znowu coś w nim pękło. Nie opuszczał treningów nawet gdy był chory, ćwiczył ciągle, jeździł na różne warsztaty zwiedzając przy tym pół świata, a na końcu stał się wyrzutkiem, kimś niepożądanym. W miejscu, które poniekąd uważał bardziej za dom, niż ten, w którym się znajdował.

Wstał z maty rozłożonej w salonie i ruszył do kuchni po coś do picia. Dom był pusty, jak z resztą większą część roku i Kylo czuł się tu jak duch. Matka w delegacji, ojciec… W sumie nie był nawet pewny gdzie, ale go to nie obchodziło. A przynajmniej tak sobie wmawiał. Gdy sok znalazł się w szklance, jego telefon zabrzęczał. Hux.Dziwne, pomyślał Kylo. Pisali ze sobą co prawda dość często, ale Armitage zaznaczył mu, że będzie dzisiaj ogarniał jego notatki, żeby zdać literaturę, więc spodziewał się wiadomości raczej bardzo późno w nocy. W dodatku Hux wysłał mu zdjęcie co robił bardzo rzadko. Pociągnął łyka ze szklanki, otworzył komunikator i o mało co się nie udławił, gdy ujrzał treść swojego wiersza.

Kylo: Skąd to masz?!

Armitage:
Prosto od właściciela ;)

Hux siedział zadowolony. Bingo. To był ten hak, o którym mówiła Phasma, reakcja Kylo mówiła sama za siebie. Miał go w garści, aż żałował, że jego cele nie były nieco bardziej niecne niż zdanie z matmy, ale zawsze coś.

Kylo oblał zimny pot. Rzucił się do swojego pokoju, a następnie do półki w której trzymał zeszyty i rzeczywiście zeszyt do literatury tam leżał. Przez ten idiotyczny przytyk Huxa, zapomniał, że notował nie w tym notatniku. A teraz… Ren nawet nie chciał sobie wyobrażać, co Armitage zamierza zrobić z tą wiedzą.

Armitage: Ale spoko, chyba możemy się jakoś dogadać, zanim zorganizujemy ci wieczorek poetycki 😇

Kylo: Czego chcesz? I co to ma być za emotka.

Armitage: Chcę zdać z matmy, dlatego co powiesz na to, aby jutro zacząć pierwszy temat?

Armitage: Emotka odzwierciedla moje zamiary, nic się nie stanie, jak się nauczysz działań🙆

Ren warknął. Ryży diabeł go podszedł.

Kylo: Przestań ich używać. I niech Ci będzie, masz mnie rudzielcu.

Armitage: Nigdy 😈😉 wspaniale, zatem widzimy się po lekcjach. Bądź grzeczny, to twój sekret pozostanie tylko między nami.

Po chwili, gdy Ren tylko odczytał wiadomość, zapewne wyrywając sobie wszystkie włosy z głowy, Hux napisał:

Armitage: A tak w ogóle to od kiedy ty piszesz wiersze?

Kylo: Po co Ci to wiedzieć, Hux?

Kylo zaczynał się obawiać, że od teraz każde słowo może zostać użyte przeciwko niemu. Jako, że Hux nie odpisywał dłuższy moment, Kylo ruszył do kuchni zrobić sobie tosty. Szybko robił się głodny, gdy się denerwował. Wrócił do pokoju z talerzem tostów i kubkiem herbaty. Tam czekała na niego wiadomość:

Armitage: Z ciekawości, skoro i tak już znam zawartość. Wiedziałem, żeś wrażliwy, ale bez przesady. Skąd takie inspiracje?

Hux w zasadzie mógłby zwyczajnie wyśmiać Kylo za te poezyjki, ale w końcu zapisane było pół zeszytu. Leżał teraz na łóżku, przeglądając wiersze, nie zgłębiając się i nie rozumiejąc połowy metafor, jednak fakt, że był to jakiś naturalny język wulgarnego Kylo był niesamowity.

Najpierw Ren chciał milczeć, ale skoro już ktoś poznał jego sekret, to czemu w końcu by o tym nie opowiedzieć.

Kylo: Powiedzmy, że życie, staram się wyłapywać drobne, ulotne sytuacje i przekuwać je w co teraz czytasz. Coś czego ludzie na co dzień nie widzą, bo im się spieszy i nie mają czasu.

No i jego uczucia, ale to przemilczał. Kylo był ciekawy czy Hux domyśli się, że niektóre dotyczą jego samego. Pewnie nie, Armitage nie rozumiał poezji, przynajmniej tej z lekcji.

Armitage: Ja się może i nie znam, ale mało pozytywne te wiersze. Masz jakiś o mnie?

Pewnie nie, pomyślał Hux, wysyłając wiadomość. Może powinien bardziej skupiać się na literaturze? Wtedy zrozumiałby więcej z tych wierszy i może miałby więcej chwytów na Kylo?

- Milicent, gdybym pisał wiersze, to tylko o tobie - zwrócił się do kotki.

Kylo: Może mam, może nie mam. Z Twoim sprytem, to i tak byś nie zrozumiał aluzji. Co rozumiesz przez to, że nie są pozytywne?

Hux stwierdził, że Kylo mógł od razu napisać że ma. Tylko który to? Zaczął kartkować zeszyt od początku, jednak żaden z wierszy nie wyglądał jak diss na rudego. Hux zastanawiał się, czy to był jedyny zeszyt z wierszami, nie zawierał dat, więc trudno było stwierdzić. W ogóle w jakim innym kontekście Kylo mógłby pisać o nim wiersze? Czy to znaczy, że o nim czasem myślał? W głowie Huxa pojawiało się zdecydowanie za dużo pytań dotyczących dwóch rzeczy, którymi w ogóle lub rzadko się interesował - poezją oraz Kylo Renem.

Kylo: Hux? Czy Ty właśnie tracisz swój cenny czas na czytanie moich wierszy?

Armitage: Nie.

Nie, wcale nie kartkował teraz zeszytu z wierszami najbardziej zawzięcie od… zawsze. Wcześniej tylko rzucił taką dowcipną uwagę, a Kylo wziął to na serio, praktycznie się przyznał… albo sobie z nim pogrywał?

Czy Kylo jest na tyle sprytny, by sobie ze mną pogrywać? Może o mnie nic nie ma, a ja będę sobie tym teraz zawracać głowę?

Huxa zdziwiło, a nawet przeraziło to, że chciał, aby jakiś wiersz był o nim.

Wieżowce budowane do gwiazd

Nie.

Chciałbym się spotkać nad morzem

Nie. Hux nienawidził plaży. Piasek wszędzie był bardzo niekomfortowy.

Czerwonych świateł nie widziałem
choć czerwień była tej nocy wyraźna

Nie… Chwila.

Czerwonych świateł nie widziałem
choć czerwień była tej nocy wyraźna
idealny plan ucieczki to kierowca
i droga bez końca.
Rany nie kłamią a to widok niezwykły
gdy krew miesza się z alkoholem
Radio gra twoją piosenkę
i nienawiść pisana jest z małej litery.


Hux zaśmiał się krótko. Co za beznadziejny romantyzm bez pokrycia.Chwilę zajęła mu interpretacja tego fragmentu, ale przypomniał sobie tamtą sytuację. A to się działo tak dawno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz