...

poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Antidotum na niepokój cz.36


Hux walczył ze łzami, zagryzał wargi i słuchał Kylo, dopóki ten nie skończył mówić i dopóki nie usłyszał dźwięku otwierania okna. Został sam w pokoju. Wypuścił wstrzymywany od dłuższej chwili oddech, łamał się, wdechy były za szybkie, pociągnał nosem i starał się nie udusić. Dopiero po kilku minutach odkąd Kylo wyszedł, Hux podniósł się z biurka i przetarł dłońmi oczy. Pierwsze napięcie opadło, Hux nie mógł się jednak pozbyć ścisku w brzuchu. Słowa Kylo nie pozostały bez znaczenia. Mógłby spróbować? Hux obawiał się, że Kylo poczuje się do czegoś zobowiązany i czuł się z tym okropnie. Po zerwaniu z Dameronem nie czuł się nawet w połowie tak zagubiony jak teraz. Wtedy też nie wchodziły w grę jego własne uczucia. Z Kylo było inaczej, z nim chciał po prostu być, najbliżej jak się dało, najdłużej. Czy to zakochanie, czy raczej bardzo intensywna sympatia, nostalgiczna tęsknota za dotykiem i uczuciem, którego nigdy nie otrzymał, a pragnął całym sobą. By dzielić razem ważne i nieważne momenty, wzloty i upadki, być dla siebie. Przyjaźń z Kylo była najważniejszą rzeczą w życiu Armitage’a, cenił ją i nie chciał stracić, ale bał się, że w pewnym momencie może mu to nie wystarczyć, że jego uczucia zniszczą to, co wybudowali.

Spojrzał w stronę okna. Zdjął z pleców sweter i spojrzał na niego. Pomyślał, że Kylo musi się teraz czuć nieswojo, być może widzieć gdzieś swoją winę, co było absurdem. Nie mógł go tak zostawić. Wstał z krzesła, dopiero teraz czuł, jak cały się trzęsie, a nogi są jak z waty. Wyszedł za Renem na dach, robiąc to najciszej, jak tylko potrafił. Kylo, reagując na dźwięk, chciał spojrzeć w jego stronę.

- Nie odwracaj się - powiedział Hux, miał zachrypnięty głos.

Kylo wrócił do patrzenia przed siebie. Siedział z nogami podciągniętymi pod klatkę piersiową. Armitage usiadł tuż za nim, wpatrzył się w jego plecy. Chciał go dotknąć, ale wiedział, że nie może i nie powinien. Nie chciał, żeby Kylo pomyślał, że ich znajomość dąży w kierunku relacji z Dameronem, chociaż, paradoksalnie, zaczął zauważać podobieństwa.

- Przepraszam - zaczął mówić Hux. - To nie powinno się było stać, jestem taki głupi, Kylo. Ale nic na to nie poradzę i ty też nie, dlatego nie czuj się zobowiązany wobec mnie. Też jesteś dla mnie ważny, chociaż teraz brzmi to inaczej. To jest po prostu… takie trudne. - Słyszał, jak drży mu głos, jak nierówny jest oddech. Kontynuował. -  Ale nie chcę tracić tego, co mamy. Nie chcę też, żebyś źle się czuł w moim towarzystwie. Nie zmuszaj się do niczego.

Po chwili ciężkiej ciszy Kylo zapytał cicho:

- Czy mogę cię przytulić?

Nie było niczego, czego Hux pragnął by bardziej w tym momencie, ale wiedział, że jeżeli Kylo tylko go dotknie, on nie opanuje emocji.

- Myślisz że to dobry pomysł?

- Tak - w jego głosie brzmiała pewność, wciąż czekał na odpowiedź Huxa.

Hux nie był pewien, ale pragnienia wzięły górę nad rozumem. Wyciągnął rękę i położył Kylo na plecach. Ten drgnął pod dotykiem. Delikatnie przesunął dłonią po plecach Kylo, po czym palcem napisał na nich „ok”.

Kylo na chwilę zamarł, a następnie odwrócił się i spojrzał mu w oczy. Pewnych rzeczy się po Huxie nie spodziewał, ale pewnie właśnie teraz nauczy się o nim więcej, nie raz się zaskakując. Przyciągnął go do siebie, zamykając w ramionach i kładąc policzek na jego głowie. Było mu dobrze, czuł się w końcu komuś potrzebny, a to uczucie sprawiało, że najchętniej nie wypuszczałby Armitage’a z uścisku. Po prostu siedział i wdychał zapach papierosów i mięty, którym Hux emanował, jakby nie czuł go wcześniej.

Hux oddał uścisk, był szczęśliwy i choć z jednej strony wiedział, że to okaże się dla niego bolesne, chciał się okłamywać, chociaż przez chwilę. Chciał wczepiać się palcami w ciało Kylo mocniej i dłużej, jakby w iluzji, że jego uczucia zostały zwrócone. Nie były i zapewne nigdy nie będą, ale na tę chwilę taki Kylo mu wystarczył. Kylo, który ciągle chciał z nim przebywać i chciał dla niego jak najlepiej, który nie skreślił go, mimo że miał ku temu wiele powodów. Hux chciał się nauczyć być dla niego, przestać patrzeć jedynie pod własne nogi. I może na ten moment wystarczył, jego własne ciepło i w końcu - spokój. W tych ramionach był bezpieczny, był chciany i mógł płakać, mógł się śmiać i tej chwili nikt nie mógł mu odebrać.

Kylo uniósł głowę, opierając brodę na włosach Huxa. Połaskotały go w nos, tak bardzo, że ledwo powstrzymał się od kichnięcia. Z dachu widać było całe przedmieścia, można było oglądać gwiazdy i księżyc. Wczesał palce w rude kosmyki, były bardzo miękkie, gdy Hux nie układał ich na żadne pasty.

- Nie będzie ci przeszkadzać jak zostanę? Czy wolałbyś jednak, żebym wrócił?

- Możesz zostać - powiedział. Zamknął oczy i był gotowy zasnąć w każdej chwili, całe napięcie po prostu uleciało w gwieździste niebo. - Nie wyrzucę cię przecież. Tylko nikt cię nie może tutaj znaleźć, jak się mój ojciec dowie, to nikt tego nie przeżyje.

- Obroniłbym cię.

- Nie wątpię - zaśmiał się lekko.

Kylo przyciągnął go do siebie mocniej.

- Nie żartuję.

- Ja też nie.

Nawet nie chciał sobie wyobrażać takiej konfrontacji.

Siedzieli tak przez dłuższą chwilę. Chłodny wiatr szeleścił w usychających liściach, słychać było nocne odgłosy z ulicy. Kylo spojrzał w dół. Hux miał zamknięte oczy i wyglądał spokojniej niż kiedykolwiek.

- Zasypiasz - szepnął mu do ucha.

Huxa przeszedł dreszcz.

- Tylko trochę.

- Trochę bardzo - zaśmiał się. - Zaniósłbym cię, ale mogłoby się to skończyć katastrofą.

- Tak, nie rób tego, mam nogi - powiedział Hux i zaczął odsuwać się od Kylo.

Powinni wracać do środka, w końcu to nie było lato i noce nie były już takie ciepłe. W pokoju Kylo usiadł na łóżku pod ścianą, Hux obok niego.

- Oglądamy coś, czy naprawdę jesteś tak zmęczony? – zapytał Kylo.

Spojrzał na jego dłoń po czym ją złapał, czując przy tym przyjemne ciepło. Nie była dużo mniejsza niż jego własna, ale Hux miał szczuplejsze palce i bardziej wystające kostki.

Hux wyplątał swoją dłoń z jego.

- Nie powinieneś tego robić. Sam powiedziałeś, że nie wiesz, co czujesz. Dajesz mi mylne sygnały.

Kylo zmieszał się i od razu cofnął.

- Przepraszam. Nie chciałem, sam jeszcze nie do końca wiem, co mam robić. Mów mi, jeśli coś jest nie tak.

Hux westchnął, splótł palce swoich dłoni i spojrzał w dół.

- Nic nie musisz robić, jeżeli nie ma za tym znaczenia - przerwał, szukał słów. - Ty możesz chwycić mnie za rękę, ale ja jestem w stanie robić inne rzeczy. Nie chcę cię zranić, bo to, co czuję, nie zmienia faktu, że jesteś moim przyjacielem. Czy tobie się w ogóle podobają faceci?

- Nie wiem. Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałem - powiedział Kylo, chyba po raz pierwszy w życiu będąc tak zmieszanym, że aż bał się podnieść wzrok.

- To chyba od tego powinieneś zacząć.

Kylo ucichł, ale po chwili zmarszczył brwi, nagle w jego oczach zapaliły się iskierki irytacji.

- No tak, a ty wiedziałeś, czy lubisz facetów zanim pocałowałeś się z Poe? Skąd ja mam niby wiedzieć, co? Nie czujesz pokładów hipokryzji w twoim stwierdzeniu?

Hux aż na niego spojrzał. Zastanowił się nad tym. Prawda, nie wiedział, podejrzewał. Przyjął postawę badacza, postawił tezę i ją potwierdził. Tylko, że cena była wysoka. Chciał uniknąć bólu rozczarowania. Chyba zaczynał rozumieć, jak czuł się Dameron. Zmienił pozycję, obrócił się w stronę Kylo, był blisko.

- To była inna sytuacja - stwierdził, ale nie chciał ciągnąć wątku, bo to nie miało sensu. - Jesteś pewien, że tego chcesz? Że chcesz trzymać mnie za rękę - to mówiąc, ujął dłoń Kylo. - Chcesz, żebym cię pocałował?

Kylo spojrzał na niego, jego twarz oblał rumieniec. Chciał coś powiedzieć, ale nie umiał się wysłowić. Hux zbliżył się do niego, przełknął ślinę.

- Bo tak to wygląda, Kylo – powiedział.

Nie puszczał jego dłoni, drugą położył mu na policzku. Czuł, jak bije mu serce, ale tym razem jemu przypadła rola inicjatora. Chciał tego, od tygodni o niczym innym nie myślał niż żeby pocałować Kylo, tak, żeby wszystko było jasne i żeby Ren go zrozumiał. Ale nawet w chwili, gdy odważył się być wystarczająco blisko, by czuć jego oddech, by patrzeć głęboko w oczy, nie mógł się zdobyć na ostatni krok. Czuł, jak Kylo zamarł w bezruchu. Przestraszył go? Wycofał się.

- Przepraszam, to nie jest okej – przyznał. Ścisnął go mocniej za dłoń. – Zacznijmy powoli.

Kylo pokiwał energicznie głową. Spojrzał na ich dłonie, później na Huxa, znowu na nie. Po chwili zapytał:

- Co teraz czujesz?

- Wszystko.

Kylo spojrzał na niego z zainteresowaniem.

- To było bardzo poetyckie, jak na ciebie.

- Uczę się od najlepszych.

- Jak tak dalej pójdzie, to nie niedługo sam coś napiszesz. -  Wyszczerzył się zadowolony.

- Nie szedłbym tak daleko - powiedział, po czym uśmiechnął się lekko.

Siedzieli w ciszy, gdyby się wsłuchać, usłyszeliby bicie swoich serc. Czuli ciepło swoich dłoni. To było tak kojące, terapeutyczne, że Hux był pewien, że zniknęła cała złość, jaką kiedykolwiek do siebie czuli. Pomyślał, że jeżeli zaśnie, to będzie to najspokojniejszy sen w jego życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz