Hux walczył
ze łzami, zagryzał wargi i słuchał Kylo, dopóki ten nie skończył mówić i dopóki
nie usłyszał dźwięku otwierania okna. Został sam w pokoju. Wypuścił
wstrzymywany od dłuższej chwili oddech, łamał się, wdechy były za szybkie, pociągnał
nosem i starał się nie udusić. Dopiero po kilku minutach odkąd Kylo wyszedł,
Hux podniósł się z biurka i przetarł dłońmi oczy. Pierwsze napięcie opadło, Hux
nie mógł się jednak pozbyć ścisku w brzuchu. Słowa Kylo nie pozostały bez
znaczenia. Mógłby spróbować? Hux obawiał się, że Kylo poczuje się do czegoś
zobowiązany i czuł się z tym okropnie. Po zerwaniu z Dameronem nie czuł się
nawet w połowie tak zagubiony jak teraz. Wtedy też nie wchodziły w grę jego
własne uczucia. Z Kylo było inaczej, z nim chciał po prostu być, najbliżej jak
się dało, najdłużej. Czy to zakochanie, czy raczej bardzo intensywna sympatia,
nostalgiczna tęsknota za dotykiem i uczuciem, którego nigdy nie otrzymał, a
pragnął całym sobą. By dzielić razem ważne i nieważne momenty, wzloty i upadki, być dla siebie. Przyjaźń z Kylo była najważniejszą rzeczą w życiu
Armitage’a, cenił ją i nie chciał stracić, ale bał się, że w pewnym momencie
może mu to nie wystarczyć, że jego uczucia zniszczą to, co wybudowali.
Spojrzał
w stronę okna. Zdjął z pleców sweter i spojrzał na niego. Pomyślał, że Kylo
musi się teraz czuć nieswojo, być może widzieć gdzieś swoją winę, co było
absurdem. Nie mógł go tak zostawić. Wstał z krzesła, dopiero teraz czuł, jak
cały się trzęsie, a nogi są jak z waty. Wyszedł za Renem na dach, robiąc to
najciszej, jak tylko potrafił. Kylo, reagując na dźwięk, chciał spojrzeć w jego
stronę.
- Nie odwracaj się - powiedział Hux, miał zachrypnięty
głos.
Kylo
wrócił do patrzenia przed siebie. Siedział z nogami podciągniętymi pod klatkę
piersiową. Armitage usiadł tuż za nim, wpatrzył się w jego plecy. Chciał go
dotknąć, ale wiedział, że nie może i nie powinien. Nie chciał, żeby Kylo
pomyślał, że ich znajomość dąży w kierunku relacji z Dameronem, chociaż,
paradoksalnie, zaczął zauważać podobieństwa.
- Przepraszam - zaczął mówić Hux. - To nie powinno się
było stać, jestem taki głupi, Kylo. Ale nic na to nie poradzę i ty też nie,
dlatego nie czuj się zobowiązany wobec mnie. Też jesteś dla mnie ważny, chociaż
teraz brzmi to inaczej. To jest po prostu… takie trudne. - Słyszał, jak drży mu
głos, jak nierówny jest oddech. Kontynuował. - Ale nie chcę tracić tego,
co mamy. Nie chcę też, żebyś źle się czuł w moim towarzystwie. Nie zmuszaj się
do niczego.
Po
chwili ciężkiej ciszy Kylo zapytał cicho:
- Czy mogę cię przytulić?
Nie
było niczego, czego Hux pragnął by bardziej w tym momencie, ale wiedział, że
jeżeli Kylo tylko go dotknie, on nie opanuje emocji.
- Myślisz że to dobry pomysł?
- Tak - w jego głosie brzmiała pewność, wciąż czekał
na odpowiedź Huxa.
Hux nie
był pewien, ale pragnienia wzięły górę nad rozumem. Wyciągnął rękę i położył
Kylo na plecach. Ten drgnął pod dotykiem. Delikatnie przesunął dłonią po
plecach Kylo, po czym palcem napisał na nich „ok”.
Kylo
na chwilę zamarł, a następnie odwrócił się i spojrzał mu w oczy. Pewnych rzeczy
się po Huxie nie spodziewał, ale pewnie właśnie teraz nauczy się o nim więcej,
nie raz się zaskakując. Przyciągnął go do siebie, zamykając w ramionach i
kładąc policzek na jego głowie. Było mu dobrze, czuł się w końcu komuś
potrzebny, a to uczucie sprawiało, że najchętniej nie wypuszczałby Armitage’a z
uścisku. Po prostu siedział i wdychał zapach papierosów i mięty, którym Hux
emanował, jakby nie czuł go wcześniej.
Hux
oddał uścisk, był szczęśliwy i choć z jednej strony wiedział, że to okaże się
dla niego bolesne, chciał się okłamywać, chociaż przez chwilę. Chciał wczepiać
się palcami w ciało Kylo mocniej i dłużej, jakby w iluzji, że jego uczucia
zostały zwrócone. Nie były i zapewne nigdy nie będą, ale na tę chwilę taki Kylo
mu wystarczył. Kylo, który ciągle chciał z nim przebywać i chciał dla niego jak
najlepiej, który nie skreślił go, mimo że miał ku temu wiele powodów. Hux
chciał się nauczyć być dla niego, przestać patrzeć jedynie pod własne nogi. I może
na ten moment wystarczył, jego własne ciepło i w końcu - spokój. W tych
ramionach był bezpieczny, był chciany i mógł płakać, mógł się śmiać i tej
chwili nikt nie mógł mu odebrać.
Kylo
uniósł głowę, opierając brodę na włosach Huxa. Połaskotały go w nos, tak
bardzo, że ledwo powstrzymał się od kichnięcia. Z dachu widać było całe
przedmieścia, można było oglądać gwiazdy i księżyc. Wczesał palce w rude
kosmyki, były bardzo miękkie, gdy Hux nie układał ich na żadne pasty.
- Nie będzie ci przeszkadzać jak zostanę? Czy wolałbyś
jednak, żebym wrócił?
- Możesz zostać - powiedział. Zamknął oczy i był
gotowy zasnąć w każdej chwili, całe napięcie po prostu uleciało w gwieździste
niebo. - Nie wyrzucę cię przecież. Tylko nikt cię nie może tutaj znaleźć, jak
się mój ojciec dowie, to nikt tego nie przeżyje.
- Obroniłbym cię.
- Nie wątpię - zaśmiał się lekko.
Kylo
przyciągnął go do siebie mocniej.
- Nie żartuję.
- Ja też nie.
Nawet nie chciał sobie wyobrażać
takiej konfrontacji.
Siedzieli
tak przez dłuższą chwilę. Chłodny wiatr szeleścił w usychających liściach,
słychać było nocne odgłosy z ulicy. Kylo spojrzał w dół. Hux miał zamknięte
oczy i wyglądał spokojniej niż kiedykolwiek.
- Zasypiasz - szepnął mu do ucha.
Huxa
przeszedł dreszcz.
- Tylko trochę.
- Trochę bardzo - zaśmiał się. - Zaniósłbym cię, ale
mogłoby się to skończyć katastrofą.
- Tak, nie rób tego, mam nogi - powiedział Hux i
zaczął odsuwać się od Kylo.
Powinni wracać do środka, w końcu to nie było
lato i noce nie były już takie ciepłe. W pokoju Kylo usiadł na łóżku pod
ścianą, Hux obok niego.
- Oglądamy coś, czy naprawdę jesteś tak zmęczony? –
zapytał Kylo.
Spojrzał na jego dłoń po czym ją złapał, czując przy
tym przyjemne ciepło. Nie była dużo mniejsza niż jego własna, ale Hux miał
szczuplejsze palce i bardziej wystające kostki.
Hux
wyplątał swoją dłoń z jego.
- Nie powinieneś tego robić. Sam powiedziałeś, że nie
wiesz, co czujesz. Dajesz mi mylne sygnały.
Kylo
zmieszał się i od razu cofnął.
- Przepraszam. Nie chciałem, sam jeszcze nie do końca
wiem, co mam robić. Mów mi, jeśli coś jest nie tak.
Hux
westchnął, splótł palce swoich dłoni i spojrzał w dół.
- Nic nie musisz robić, jeżeli nie ma za tym znaczenia
- przerwał, szukał słów. - Ty możesz chwycić mnie za rękę, ale ja jestem w
stanie robić inne rzeczy. Nie chcę cię zranić, bo to, co czuję, nie zmienia
faktu, że jesteś moim przyjacielem. Czy tobie się w ogóle podobają faceci?
- Nie wiem. Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałem
- powiedział Kylo, chyba po raz pierwszy w życiu będąc tak zmieszanym, że aż
bał się podnieść wzrok.
- To chyba od tego powinieneś zacząć.
Kylo
ucichł, ale po chwili zmarszczył brwi, nagle w jego oczach zapaliły się iskierki
irytacji.
- No
tak, a ty wiedziałeś, czy lubisz facetów zanim pocałowałeś się z Poe? Skąd ja
mam niby wiedzieć, co? Nie czujesz pokładów hipokryzji w twoim stwierdzeniu?
Hux
aż na niego spojrzał. Zastanowił się nad tym. Prawda, nie wiedział, podejrzewał.
Przyjął postawę badacza, postawił tezę i ją potwierdził. Tylko, że cena była
wysoka. Chciał uniknąć bólu rozczarowania. Chyba zaczynał rozumieć, jak czuł
się Dameron. Zmienił pozycję, obrócił się w stronę Kylo, był blisko.
- To była inna sytuacja - stwierdził, ale nie chciał
ciągnąć wątku, bo to nie miało sensu. - Jesteś pewien, że tego chcesz? Że
chcesz trzymać mnie za rękę - to mówiąc, ujął dłoń Kylo. - Chcesz, żebym cię
pocałował?
Kylo
spojrzał na niego, jego twarz oblał rumieniec. Chciał coś powiedzieć, ale nie
umiał się wysłowić. Hux zbliżył się do niego, przełknął ślinę.
- Bo
tak to wygląda, Kylo – powiedział.
Nie
puszczał jego dłoni, drugą położył mu na policzku. Czuł, jak bije mu serce, ale
tym razem jemu przypadła rola inicjatora. Chciał tego, od tygodni o niczym
innym nie myślał niż żeby pocałować Kylo, tak, żeby wszystko było jasne i żeby
Ren go zrozumiał. Ale nawet w chwili, gdy odważył się być wystarczająco blisko,
by czuć jego oddech, by patrzeć głęboko w oczy, nie mógł się zdobyć na ostatni
krok. Czuł, jak Kylo zamarł w bezruchu. Przestraszył go? Wycofał się.
-
Przepraszam, to nie jest okej – przyznał. Ścisnął go mocniej za dłoń. –
Zacznijmy powoli.
Kylo
pokiwał energicznie głową. Spojrzał na ich dłonie, później na Huxa, znowu na
nie. Po chwili zapytał:
- Co teraz czujesz?
- Wszystko.
Kylo
spojrzał na niego z zainteresowaniem.
- To było bardzo poetyckie, jak na ciebie.
- Uczę się od najlepszych.
- Jak tak dalej pójdzie, to nie niedługo sam coś
napiszesz. - Wyszczerzył się zadowolony.
- Nie szedłbym tak daleko - powiedział, po czym
uśmiechnął się lekko.
Siedzieli
w ciszy, gdyby się wsłuchać, usłyszeliby bicie swoich serc. Czuli ciepło swoich
dłoni. To było tak kojące, terapeutyczne, że Hux był pewien, że zniknęła cała
złość, jaką kiedykolwiek do siebie czuli. Pomyślał, że jeżeli zaśnie, to będzie
to najspokojniejszy sen w jego życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz