...

niedziela, 6 maja 2018

Antidotum na niepokój cz. 45

Dygotał i chciało mu się wyć, bo z każdym tym kieliszkiem, który zutylizował we własnym gardle, to wszystko co starał się zakopać głęboko w sobie nagle się wydostało. Udało mu się wejść na piętro i zamknąć w łazience. Większość ludzi korzystała z tej na dole, więc powinien mieć tutaj spokój.

W kilku bardzo nerwowych ruchach zlustrował pomieszczenie szukając jakiegoś miejsca, żeby się schować, po czym wszedł do wanny i objął kolana ramionami opierając na nich głowę.

Nie potrafił złapać oddechu, myśli nie chciały się w ogóle układać w jakąś spójną całość. Tylko panika, odłamki szkła wbite w skórę, w których odbija się wrzeszczący ojciec, łzy matki, krew cieknąca z nosa, wredne uśmiechy dręczących go chłopaków, pusty dom, siniaki Huxa.

Przerażenie zimnymi mackami oblepiało jego ciało, uchwyciło z całych sił jego kręgosłup i sprawiało, że Kylo był na granicy zwymiotowania.

Nagle czas nie grał roli, muzyka znikła, nie wiedział czy siedzi tak kwadrans czy już godzinę.

Strach zassał go, a on nie pamiętał już chyba nawet jak się oddycha.

Nagle usłyszał szczęknięcie klamki i drgnął. Uniósł głowę nerwowym szarpnięciem, cofając się jednocześnie pod samą krawędź wanny.

W drzwiach stanęła Rey.

- Ach, tu jesteś, Ky... - zaczęła, jednak zaraz urwała, widząc, w jakim Ren jest stanie. - Wszytko okej?

Wślizgnęła się do łazienki i zamknęła za sobą drzwi. Stanęła pod ścianą, jakby była intruzem na obcej ziemi. Ren nie umiał na nią spojrzeć, nie mógłby nawet wydukać „wyjdź”, ale jego dygotanie się wzmogło, a on sam oddychał tak szybko, że prawie hiperwentylował. Nie zauważył, kiedy Rey podeszła i usiadła na krawędzi wanny. Ren spuścił głowę.

- Hej? - zagadnęła go łagodnym głosem. - Co się stało?

Gdy ponownie nie dostała odpowiedzi, weszła do wanny i usiadła naprzeciwko niego, kuląc nogi, a oczy zwracając na chłopaka.

- Wygodnie tu masz - powiedziała cicho.

Czuł piekące łzy w oczach i bał się podnieść głowę, żeby tego nie zobaczyła. Nie chciał jej tu, zamiast go uspokoić tylko i wyłącznie nakręcała jego atak. Wciąż dyszał, jakby przed chwilą przebiegł ultramaraton.

Rey milczała, niezbyt wiedziała, jak się zachować w takiej sytuacji. Źle się czuła z myślą, że na jej urodzinach Ren wpadł w jakąś histerię, a to ona tak go namawiała, aby przyszedł. Nie chciała, żeby tak to się skończyło.

- Pójść po Huxa? - zapytała po chwili i podniosła się.

Ren chwycił ją za nadgarstek, mocno, pewnie trochę za mocno.

- Nie, nie - wymamrotał. - Powiedziałem mu, że jest dobrze, że jest wszystko w porządku i dam radę.

- Okej… - powiedziała i wróciła na swoje miejsce.

Rozmasowała nadgarstek.

- Czemu tu przyszłaś? - zapytał, popatrzył jej w oczy, w jego tęczówkach trwał sztorm.

Dziewczynę przeraziła blada twarz Kylo i czerwone oczy, ślady łez na policzkach. Widać było, że walczy i jest na granicy. Nie miała pojęcia, w którą stronę może się teraz przechylić.

- Szukałam cię, bo chciałam z tobą pogadać - przyznała. - I przeprosić.

Ren się zaśmiał, co przyprawiło Rey o ciarki.

- O czym? Ja… - mimo chwilowej pewności głos mu się złamał, dygotał.

- O wszystkim. W sensie... - zawahała się.

Nie do końca wiedziała, czy to dobry moment. Czuła jak serce jej przyspiesza z nerwów.

- Byłam okropna dla ciebie przez te wszystkie lata - wydusiła z siebie w końcu. - I chciałam cię za to przeprosić. Gdybym mogła się cofnąć pięć lat, strzeliłabym dwunastoletnią mnie w twarz. Chcę, żebyś wiedział, że jest mi strasznie przykro. I rozumiem, jeżeli dalej będziesz mnie nienawidzić. Zasługuję na to.

- Nie myślisz tego – powiedział, ale niepewnie. - Skąd ta zmiana, co? Skąd to nagłe stwierdzenie, że tamto - przełknął głośno ślinę - było złe?

- Myślałam o tym od jakiegoś czasu. Z początku jak brakowało cię na treningach, a potem jak zobaczyłam, jak się dogadujesz z Huxem i było mi tak głupio. Nie wiem, czemu taka byłam. Posunęłam się za daleko i nie umiałam wycofać - powiedziała.

Miała wrażenie, że zacznie płakać, jednak walczyła z tym odruchem.

- Po prostu tak szybko dorośliśmy i nie chcę już być taką zarozumiałą dziewczynką z szóstej klasy. Naprawdę cię przepraszam.

Ren popatrzy na nią ze zdziwieniem. Nie mówił nic. Wyciągnął rękę w jej kierunku. Rey poszła za ruchem i również podniosła rękę. Opuszki ich palców zetknęły się, dziewczynę przeszedł dreszcz. Była pewna, że nigdy nie dotykała Kylo. Nie chwycili się za dłonie, zahaczyli swoje palce o siebie, a ręce opadły na dno wanny.

Ren spojrzał jej w oczy. Sztorm powoli ustawał.

- Jeszcze raz, od początku - szepnął. - Jestem Kylo.

- Jestem Rey, cześć - odpowiedziała i uśmiechnęła się.

Nie spodziewała się tego. Szybko otarła łzę. Zaśmiała się lekko. Kylo też zdawał się być nieco pogodniejszy, jak na jego standardy. Oddech też miał już równy.

- Mogę cię przytulić? - zapytała, jednak nie czekała na zgodę i w jednym ruchu uklękła, otaczając Kylo ramionami.

Ren zadygotał. Oprócz Huxa i mamy od lat nikt go nie przytulał. Już nawet ten drobny dotyk, zetknięcie się dłoni to było dla niego dużo, a teraz to. Uniósł dłonie i położył je ramionach dziewczyny, jednak po chwili się odsunął. Spróbował się nawet uśmiechnąć.

To było miłe, ale czuł się kompletnie inaczej niż gdy obejmował Huxa. Wtedy było mu gorąco, bezpiecznie, nie miał zamiaru nigdy go puszczać. Gdy była to Rey poczuł szczęśliwe ukłucie akceptacji.

Rey wycofała się z powrotem na swoją stronę wanny, wycierając dłońmi oczy i oddając uśmiech. Zapadła na chwilę cisza, w sumie żadne z nich nie wiedziało za bardzo co teraz. Ren postanowił wyłamać się pierwszy.

- Masz ładny dom - mruknął zataczając wzrokiem po łazience.

- Dzięki - odpowiedziała, zaczesując włosy za ucho. - Chyba nigdy u mnie nie byłeś, prawda?

- Nie miałem okazji.

- Pokazać ci mój pokój? - zapytała.

Kylo skinął głową. Oboje wyszli z wanny z lekkim problemem, ale w końcu udało im się wyjść z łazienki i przejść do pokoju Rey. Leciało właśnie “Do I Wanna Know”.

Jej pokój nie był duży, zapaliła światło i oczom Rena ukazała się dość prosta sypialnia. Wyglądała tak, jakby od dzieciństwa nie wymieniano umeblowania ani tapet. Rey z wiekiem dodawała raczej elementy odpowiednie jej etapowi życia. I tak zza plakatów zespołów czy mistrzów sztuk walki, widać było dziecięcą tapetę w samoloty i misie. Łóżko stało pod oknem, było równo pościelone. Na ziemi leżały dresy, przebierała się w pośpiechu. Pod ścianą zwinięta była mata do ćwiczeń i małe hantle. Na biurku porozrzucane kartki z notatkami i stos książek, a na szufladach błyszczały kolorowe, metaliczne naklejki. Nie było tutaj niczego nadzwyczajnego, jednak do Kylo dotarło, że chyba nigdy nie był w pokoju dziewczyny.

W ciszy podszedł do maty, mieli dokładnie tę samą, różniła się tylko rozmieszczeniem rys i otarć. W kącie leżał drewniany miecz do ćwiczeń, złapał go, po czym sprawdził wyważenie. Zawsze wolała te bez jelca, mówiła, że są wtedy lżejsze i bardziej obrotne, on bez osłony nie mógł pójść na całość, gdyż broń ślizgała mu się w dłoni. Odłożył go na bok i podszedł do tablicy korkowej pełnej zdjęć.

Na jednym z nich zobaczył ich drużyny z treningów, zdjęcie musiało mieć ponad sześć lat. Jedenastoletnia Rey stała z boku, mogła ćwiczyć zaledwie kilka miesięcy. Stopnie wtajemniczenia umieszczało się na lewej nogawce spodni w analogiczny sposób jak stopnie z Shaolin, a Rey miała zaledwie jeden niebieski pasek - pierwszy poziom. Obok niej uśmiechnięty Chirrut z Bazem, po środku on na plecach Cassiana, który miał wtedy z siedemnaście lat, oboje szczerzyli się do obiektywu, Renowi brakowało jednego zęba. Dalej Jyn z poważną miną, lekko uśmiechnięty Bohdi i jego wuj. Ren dotknął zdjęcia. Też je kiedyś dostał, ale podarł je już wiele lat temu.

- To z zimowego obozu - powiedziała Rey.

Stanęła obok Kylo.

- Rozmawiałam z Cassianem i Jyn - powiedziała. - Pewnie nigdy nie powie ci tego osobiście, ale jest mu głupio, że tak się zachowywał i cię ignorował. “Byłem najstarszy i najgłupszy", powiedział.

Kylo odwrócił się do niej i oparł o kant biurka.

- Chciałam zapytać, czy nie chciałbyś wrócić na treningi.

- Wujek mnie nie przyjmie - powiedział Kylo, nie patrząc jej w oczy.

Chciał wrócić tak samo mocno, jak spalić całą tą jego akademię.

- Przyjmie - nalegała Rey. - Jest uparty i nigdy tego nie przyzna, ale brakuje mu ciebie. Wiesz, jest taki nowy dzieciak, mały, czarne włosy, nie ustoi w miejscu. Luke jak się zapomni to woła do niego Ben… Boże, byliśmy tacy okropni.

Ukryła twarz w dłoniach, ale zaraz otrząsnęła się, poprawiła włosy i spojrzała na Kylo.

Ren podkręcił głową.

- Nie wiem Rey, musiałbym o tym pomyśleć, ale… - spojrzał na nią - dziękuję, że to wszystko mówisz.

- Dziękuję, że mnie słuchasz - uśmiechnęła się z ulgą. - Przemyśl to na spokojnie.

Spojrzał znów na zdjęcie. Cisza zawisła między nimi.

- Naprawdę miałaś myśli samobójcze?

Rey zastygła. Nie spodziewała się takiego pytania. Westchnęła i usiadła na łóżku.

- To tak… przychodzi i odchodzi - powiedziała cicho. - Już rzadziej. Ale ty też wtedy piłeś…

- Myślę, że znasz powód niektórych z nich - rzucił, zabrzmiało ciężej niż zamierzał. Usiadł obok niej i spojrzał przed siebie. - Nikt się nie dziwił przy moim kieliszku, ty jesteś tak opanowana i uśmiechnięta, myślę, że zdziwiłaś większość.

- Cóż, o tym się chyba nie rozmawia z każdym - powiedziała. - Po prostu, czasem mam wrażenie, że czuję za dużo i to mnie przygniata. Najgorzej było w gimnazjum, dlatego wyżywałam się na innych. Nie chcę się usprawiedliwiać ani nic. Później zaczęłam pisać i jakoś mi to pomogło - przyznała.

Kurczowo ściskała materiał sukienki. Nigdy wcześniej o tym nikomu nie mówiła, nawet Finn nie wiedział za dużo.

- Też piszę, żeby się uspokoić - zamilkł - chcesz mi coś pokazać?

- Mogę, tak - powiedziała po chwili zawieszenia.

Wstała z łóżka i z szuflady biurka wyciągnęła dwa zeszyty. Był nieco podniszczone od użytku, ale szwy ciągle trzymały kartki w jednym miejscu. Podała je Kylo.

- W tym są takie luźne notatki, myśli, rysunki. Próbowałam pisać wiersze, ale to chyba nie moja działka - wskazała na zeszyt z czerwoną okładką. - A w drugim są opowiadania. Mogę ci pożyczyć, jeżeli chcesz.

Spojrzał na nią zdziwiony. To trochę tak, jakby chciała mu pożyczyć duszę.

- Naprawdę chcesz mi to dać? - szok w jego głosie był aż namacalny.

Pokiwała głową.

- Następnym razem powiesz mi, co myślisz - uśmiechnęła się. - Możemy się wymienić jeśli chcesz.

- Nie mam go przy sobie - kłamał, nigdy go nie zostawiał. Po prostu jeszcze jej na tyle nie ufał. Szczególnie że były tam wiersze o niej. I masa takich o Huxie, po których każdy domyśliłby się, że jest w tym po uszy. - Ale mógłbym ci przynieść do szkoły w poniedziałek.

- Okej - zgodziła się. - To jesteśmy umówieni.

Ren pokiwał głową i zaczął kartkować czerwony zeszyt. Nagle ich uszu dobiegł wyraźny dźwięk tłuczonego szkła. Kylo i Rey spojrzeli po sobie, po czym zerwali się z łóżka i pobiegli na dół. 




Tak z innej beczki: jedzie ktoś na Pyrkon i chciałby się może spotkać? ~Shiru

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz