...

środa, 9 maja 2018

Antidotum na niepokój cz. 47

Huxa obudził kaleczący uszy dźwięk uderzającego o siebie szkła i szurających krzeseł. Zaraz potem usłyszał też jakieś rozmowy i dźwięki, prawdopodobnie, telewizji śniadaniowej. Przewrócił się na plecy, zasłaniając oczy przedramieniem, słońce świeciło mu prosto w twarz, a drugą ręką poszukał telefonu w spodniach. Kwadratowy ekranik powiedział, że jest ósma rano, a on ciągle ma dwie kreski baterii. Może i jego ceglany telefon miał swoje wady, ale bateria pewnie go jeszcze przeżyje. Trzymając telefon w dłoni, obrócił się na bok i stwierdził, że Kylo dalej śpi. Leżał plecami do niego, jednak jego bezruch i równy oddech musiały oznaczać, że w ogóle nie dotarły do niego dźwięki sprzątania. Hux pomyślał, że może zdoła jeszcze odzyskać swój sen, jednak nie zanosiło się na to, promienie słońca były bezlitosne. Akurat dzisiaj trafił im się słoneczny, listopadowy poranek.

Przetarł dłońmi twarz i odrzucił kołdrę. Wstanie z łóżka nie było najprostszą rzeczą, ale potrzeby fizjologiczne wzięły górę nad zmęczeniem, dlatego też Hux naciągnął na siebie rzuconą na ziemię koszulę - z niesmakiem, bo była teraz wymięta - i po cichu wyszedł z pokoju.



Kylo obudził się i poszukał dłonią Huxa. Pusto, pościel zatrzymała jeszcze resztki ciepła. Poderwał się, ale był sam w pomieszczeniu. Głowa go bolała, a język przypominał suchy wiór.

Wody.

I Huxa.

Naprawdę nie potrzebował teraz nic innego.



- Hux, wstałeś! - powitała go Rey, gdy minęli się na korytarzu. - Ten kolor wygląda nawet lepiej w dzień.

Dziewczyna była w dresie i włosach związanych w nieułożony kok. Znosiła szklanki z salonu do kuchni. Hux spojrzał na nią zdziwiony, ciągle nie do końca wyciągnięty ze snu.

- Hej, co, jaki kolor? - zapytał, ale Rey już była za ścianą.

Zaszedł do łazienki, spojrzał w lustro i prawie się nie poznał. Teraz sobie przypomniał, że faktycznie jego rude włosy zostały zamienione na nawet bardziej jaskrawy, niebieski kolor. Westchnął. Przyjrzał się sobie jeszcze raz, nie umiał zdecydować czy wygląda źle, czy może całkiem okej. Za chwilę był z powrotem na korytarzu, ponowni mijając się z Rey. Tym razem dziewczyna zatrzymała się na krótką rozmowę.

- Kylo jest? - zapytała.

- Tak, śpi jeszcze - odparł i ziewnął. - Słyszałem, że rozmawialiście.

Rey zabłysły oczy.

- Mówił ci coś? Jak on się czuje? Nie był w najlepszym stanie - wypaliła.

- Chyba w porządku - zamyślił się. - Daj mu chwilę na przemyślenie. Dużo się wydarzyło wczoraj.

Hux uśmiechnął się lekko na wspomnienie. Dziewczyna pokiwała głową ze zrozumieniem, po czym jakby dopiero po chwili zrozumiała słowa Huxa i spojrzała na niego podejrzliwie.

- Co? - rzucił.

- Nie, nic - odparła, przyglądała mu się, ruszając głową i mrużąc oczy, jakby próbowała się czegoś doszukać na jego twarzy, szyi. - Jak coś to została jeszcze pizza, jak się pospieszycie, to może będzie wasza. A i możecie mi pomóc potem? Zdaje się, że tylko ja i Rose jesteśmy na nogach.

- Okej? - powiedział Hux niepewnie. - Dzięki, zaraz przyjdziemy.

Rey posłała mu niezrozumiały uśmiech i Hux zrobił rękami gest, jakby pytał “o co chodzi?”, oboje rozchodzili się już w przeciwnych kierunkach. Rey wzruszyła ramionami i obróciła się. Hux, nieco zbity z tropu, wrócił do pokoju gościnnego.

Gdy drzwi się otworzyły Kylo właśnie siedział na łóżku rozpinając koszulę, która była w okropnym stanie. Wyglądał jakby miał się za chwilę przechylić do przodu i zasnąć.

- Hej - powiedział Hux i zamknął drzwi. - Jak samopoczucie?

Podszedł i położył się obok Kylo w poprzek łóżka i z nogami na podłodze. Podłożył ręce pod głowę i patrzył na niego.

- Nie wiem czy ja mogę mieć jakieś poczucie inne niż, po co mi to było - mruknął. Koszula wylądowała na podłodze, a Kylo pomyślał, że poprosi Rey o coś na zmianę. Na pewno co ma zawsze lubiła szerokie koszulki. - A twoje? Jakim cudem wstałeś?

- Mam dużo samozaparcia - powiedział, wgapiając się w nagie plecy Rena. - Jakimś jebanym cudem nie mam kaca. I Rey mówi, że jest pizza. Pytała o ciebie.

- O mnie? - zdziwił się Ren.

Nim usłyszał odpowiedź pochylił nad Huxem i spróbował go pocałować, ale Armitage się odsunął. Kylo rzucił mu zaskoczone spojrzenie.

- Oboje walimy gorzelnią - mruknął Hux.

- Czy ty mi właśnie każesz iść umyć zęby?

Armitage wzruszył ramionami.

- Tak?

Ren parsknął śmiechem i ponownie się nad nim pochylił tym razem całując go w szczękę. Hux nieświadomie zacisnął dłoń na prześcieradle. Nie, żeby nie wyobrażał sobie takiej sceny już wcześniej w ostatnim czasie - półnagi Kylo nachylający się nad nim i składający pocałunki na jego ciele. Wyobrażenia te nie obejmowały jednak woni poimprezowej mieszanki potu i alkoholu, a także porannego oddechu, co zdecydowanie kłóciło się z jego standardami. Kylo odsunął się od niego i oparł na łokciu zaraz obok. Hux położył dłoń na jego twarz, a Ren przymilił się dotykowi.

- Idziemy ukraść płyn do płukania, bo bardzo chcę cię pocałować? - zaproponował Hux.

Kylo wyszczerzył się szeroko. Nawet nie musiał mówić, że jest jak najbardziej za. Na korytarzu natchnęli się na okropnie skacowanego Cassiana.

- To wy się tak darliście w nocy? - zapytał przecierając oczy.

- Ktoś się darł w nocy? - zapytał Hux.

- Nie pamiętam, co robiłem od końca “nigdy nie”, stary - powiedział Cassian i zaraz ziewnął. - Ubierz się Kylo.

- Po co? - powiedział Hux szybciej niż pomyślał.

Zarówno Kylo jak i Cassian spojrzeli na niego z szokiem wymalowanym na twarzy, po czym Ren zrobił się czerwony, a Andor parsknął śmiechem.

- Chyba wygrałem zakład - rzucił, wchodząc chwiejnie po schodach.

Hux zacisnął usta w prostą linię i odwrócił wzrok, po czym skierował się do kuchni, gdzie przy blacie stał Poe, zajadając się pizzą oraz Rey, układająca naczynia w zmywarce.

Ren przywitał się z nimi mrukliwie, po czym poszedł napełnić dwie szklanki wodą i wręczył jedną Huxowi.

- Czy mógłbym pożyczyć jakąś koszulkę? - zapytał Rey, a ta uśmiechnęła się do niego, zakręcając wodę i poszła do swojego pokoju.

T-shirt, z którym wróciła był całkiem duży i wyglądał zwyczajnie, dopóki Kylo go na siebie nie założył i nie zobaczył jak Hux parska śmiechem.

- Coldplay - mruknął, po czym spojrzał na dziewczynę i Huxa. - Macie beznadziejny gust.

- Zawsze możesz zdjąć - wzruszyła ramionami, chichocząc pod nosem.

- Czemu ty w ogóle paradujesz półnagi? - rzucił Poe z ustami pełnymi pizzy, po czym spojrzał znacząco na Huxa.

- Czemu ty jesteś taki głośny w nocy? - odgryzł się Kylo.

- Czemu muszę słuchać tych gej-kłótni z rana? - przerwała im Rey.

Hux upuścił z wrażenia szklankę.

- Cholera Hux! - krzyknęła.

Ale odłamki były już na całej podłodze. Z całej czwórki tylko Poe z Rey mieli jakieś kapcie, więc nie obyło się bez kilku draśnięć.

Gdy szklanka znajdowała się już w koszu na śmieci, a Hux powtórzył trzy razy, że odkupi Kylo w końcu nie wytrzymał i spytał :

- Skąd wiesz?

- Mam oczy - wzruszyła ramionami. - Tak szczerze, to trochę sprawdzałam waszą reakcję. Domyślałam się od jakiegoś czasu.

Poe parsknął śmiechem dając im do zrozumienia, że nie była to jakaś wielka tajemnica. Ren wbił wzrok w sufit.

- Poe? - zapytał Hux znacząco.

Dameron westchnął.

- Tak, wydałem cię - przyznał i przewrócił oczami.

Hux pacnął się ręką w czoło, po czym zabrał kawałek pizzy i zaczął jeść. Ren mechanicznie powtórzył po nim. Chciał podejść do niego, dotknąć, zrobić cokolwiek, ale cała postawa Huxa pokazywała, jak bardzo się zamknął. Kylo poczuł ukłucie bólu.

- Ale spoko, tylko my wiemy - zapewniała ich Rey.

- I Finn - dodał Poe.

- I Cassian - mruknął Kylo.

- To akurat nie ode mnie - zaprzeczył.

Ren rzucił ciężkie spojrzenie Rey.

- Od ciebie?

Rey pokręciła głową.

Ren westchnął i zatkał się pizzą. Spojrzał na Huxa, który żuł ten sam kawałek od dłuższej chwili. Oboje opierali się o blaty kuchenne. W pewnym momencie wyciągnął rękę i dotknął jej wierzchem dłoni Huxa.

Hux odsunął rękę i schował dłoń do kieszeni. Nic nie powiedział i patrzył przed siebie.

Ren stanął bezruchu, atmosfera w kuchni nagle zgęstniała. Chciał coś zrobić, powiedzieć, ale w tym właśnie momencie do kuchni wszedł Finn. Przywitał się ze wszystkimi po czym pochylił się nad Poe i po prostu go pocałował.

- Hej Poe - rzucił z uśmiechem i usiadł tuż obok niego.

- Idę zapalić - mruknął Hux.

Zostawił swój ugryziony kawałek w pudełku i wyszedł z kuchni. Za moment dało się słyszeć trzaśnięcie drzwi wyjściowych. Kylo zrobił krok, żeby iść za nim, jednak powstrzymał go Poe.

- Czekaj - powiedział, wstając z krzesła. - Ja pójdę.

- Ale - zaczął, ale Rey złapała go za ramię i wsadziła w dłoń kubek z herbatą, po czym poprowadziła w kierunku kanapy.

- Zaufaj mu - powiedziała z pokrzepiającym uśmiechem.

Było jej szkoda Rena, znała doskonale to skrzywdzone spojrzenie, bardzo często je widziała, jeszcze na treningach.

Do Kylo w końcu doszły jej słowa i spojrzał na nią jak na wariatkę.

- Przepraszam co? Jemu?

Rey przewróciła oczami.

- Wie co robi.

- Ostatnio tak wiedział, że zgubił Huxa w lesie.

- A ty co mu powiesz?

Ren się zacukał. W sumie nie miał bladego pojęcia. Co miałby zrobić? Puścić to w niepamięć? Nie potrafiłby. Wszcząć kłótnie? Brzmiało paradoksalnie, ale nie miał ochoty na żadne wojny z Armitagem. Nie teraz, gdy byli razem tak blisko, nie chciał tego tak po prostu zmieść z powierzchni ziemi, jakąś ostrą i krzywdzącą wymianą zdań. Czuł, że w jego środku budzi się panika, a oczy zaczynały już piec. Musiał zrobić wszystko, aby powstrzymać kolejny atak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz