...

sobota, 16 maja 2015

Zaułek

“A we mnie samym wilki dwa
Oblicze dobra, oblicze zła
Walczą ze sobą nieustannie
Wygrywa ten, którego karmię”

- Zupełnie Cię nie rozumiem Cinn. Jesteś ostatnio jak z innej bajki.
Chłopak podniósł wzrok na białowłosą dziewczynę, która spoglądała na niego z czymś w rodzaju politowania.
- Nie musisz mnie rozumieć Hecate. Zupełnie tego nie wymagam, szczególnie, jeśli chodzi o te sprawy.
             Albinoska przeciągnęła się tak mocno, że aż chrupły jej stawy. Uśmiechnęła się wilczo i zaczęła się kokosić na swoim legowisku z pomiętej derki, po chwili nakrywając się płaszczem.
- Kolejna noc pod chmurką, przyjemne prawda?
- Gdyby nie ten śmierdzący zaułek to pewnie tak. Masz już pomysł, jak stąd wyjść?
Dziewczyna obróciła się na brzuch i spojrzała na niego fioletowymi oczami.
- Jak na razie żadnego. Gdybyś mi pomógł zamiast użalać się nad sobą, dawno temu wyszlibyśmy z tego labiryntu. Widziałeś się ostatnio w lustrze? Masz pod oczami wory niczym rowy mariańskie... W dodatku zapuchnięte od płaczu.
- Nie twój zasrany interes.- prychnął, a następnie dorzucił parę metalowych bryłek do miniaturowego, niebieskiego ogniska, które zapłonęło mocną czerwienią, a potem zmieniło kolor na ciemny fiolet.
- Nawet ogień barwi się twoim żalem. Aż tak ciężko zrozumieć, że nie wróci?
- Nie zrozumiesz tego Hecate. Przyjaciela nie da się tak po prostu zapomnieć.
- W takim razie spróbuj mi wytłumaczyć.
             Albinoska siada na legowisku i spogląda na niego z zainteresowaniem. Chłopak dobrze wie, że mu nie współczuje, przemawia przez nią czysta i wrodzona ciekawość. Cinnabar wzdycha ciężko. Ogień błyska czernią.
- Przyjaciel, to ktoś w kogo pakujesz swój czas, swoje emocje. Ktoś z kim tworzysz wspomnienia, ktoś kto czyni cię silnym i słabym jednocześnie.
- Bez sensu. To po co ci ktoś taki?
Chłopak uśmiecha się i przeczesuje włosy. Czerń ogniska przez chwilę mieni się czystą zielenią.
- Słabość bierze się z tego, że przyjaciel cie zna. Na wylot. Tak samo, jak ty jego. Ale tobie to nie przeszkadza, bo czujesz się dobrze trzymając jego sekrety w sercu i bezpiecznie, gdy wiesz, że twoje tajemnice są z nim. Oswajacie się nawzajem, milczycie godzinami opierając się o siebie plecami i czujesz błogość. Bezpieczeństwo.
- Przecież to nie trwa wiecznie.
             Ognisko nagle gaśnie. W ciemności świecą tylko fioletowe tęczówki dziewczyny. Hecate rozpala ogień, który wpierw płonie wysokim żółtym płomieniem, jednak po chwili znów czernieje.
- Jesteś nie do wytrzymania! Skoro cię zostawił to mógłbyś zrozumieć, że nie jesteście już swoimi obrońcami, że czasy błogości się skończyły. To przez to siedzimy w tym labiryncie, a ty nie potrafisz nas wydostać.
Cinnabar milknie i obejmuje mocno swoje kolana.
- Nie chce, żeby to się skończyło.
- Nie widzisz, że przez to nie funkcjonujesz normalnie?!- oczy Hecate są pełne furii.
- To mój problem…
- Nie! To też mój problem. To ty nie możesz latać, ale to ja jestem tu z tobą uwięziona. Ogarnij się w końcu. Znasz tylu ludzi, znajdziesz nowego przyjaciela.
- Nie ma takiej opcji. Nigdy już nikomu tak nie zaufam. Nigdy już nikomu tyle nie powiem. Poza tym.- Cinnabar odwraca się do niej plecami. Mimo zadziornego charakterku z gardła Hecate wyrywa się dźwięk przerażenia.
- Cinn… One…
- Nie goją się dobrze, co nie?- z jego pleców sterczą dwa ropiejące kikuty- Cały czas krwawią i nie chcą przestać. Przepraszam Hecate. Nie wiem kiedy odrosną. Nie wiem czy w ogóle.
             Ogień znowu przygasa, jednak Hecate nie próbuje go podtrzymać. Gdy znika zupełnie w zaułku zapada cisza.

~*~

             Opowiadanko napisane dla mojego psychicznego odreagowania. Hecate i Cinnabar pewnie jeszcze nie raz się tu pojawią. Teraz idę szykować się na konwent. Trzymajcie się! :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz