Gdy wrócili do ośrodka czekał na
nich obiad, po którym opiekunowie, zostawili ich samych sobie, mówiąc, że
niedługo na pewno przestanie padać i będą mogli wyjść. Deszcz natomiast miał
zupełnie inne plany, więc utknęli w pokojach na dobre.
-
Mam nadzieję, że nie będą robić jakichś gier integracyjnych jak w pierwszej
klasie - mruknął Ren, ciągle wycierając włosy ręcznikiem.
Hux
natomiast łaził w dużo za dużym na niego swetrze Kylo, bo po zmoknięciu było mu
ciągle zimno. Sam w życiu by nie wpadł na to, aby pożyczać ubrania od Rena,
jednak nawet po przebraniu się w suche rzeczy, Armitage siedział i szczękał
zębami. Kylo rzucił mu wtedy swoim swetrem, czarnym oczywiście, w twarz.
-
Po co mi to?
-
Ubierz się, kurwiu.
To
był głos nieznoszący sprzeciwu. Jak Hux zaczął tak o tym myśleć, to Kylo
zdecydowanie za bardzo się nim przejmował. Była to troska agresywna, ale jednak,
i Hux nie do końca wiedział, co powinien z tym zrobić. W domu nigdy nie
przejmowano się nim w taki sposób, zawsze musiał radzić sobie sam, bo tak robią mężczyźni oraz nikt nie chce patrzeć, jak się mażesz - to
swoją drogą były słowa jego ojca, gdy Armitage za dziecka spadł z roweru. Kylo
był drugą osobą w życiu Huxa, która nie dbała o niego z przymusu, a z chęci.
Pierwszą była Rae Sloane i było to dość dawno temu. Myśli i zapach Rena na jego
ciele rozpraszały go w czytaniu książki.
-
Zawsze możemy zrobić swoje własne gry integracyjne. - Poe uśmiechnął się
znacząco.
-
Co zabraliście? - rzucił Kylo podejrzliwie.
Przy
Poe można się było spodziewać wszystkiego. Brunet uśmiechnął się pewny siebie i
podniósł koc, który zasłaniał szparę pod dolnym łóżkiem.
-
No wychodź, kolego. Nic tu ci nie grozi.
Armitage
i Kylo ze zdezorientowaniem patrzyli, jak spod łóżka wychodzi mały biało
pomarańczowy piesek, który od razu wskoczył Poemu na kolana i zaczął go lizać
po twarzy. Armitage szybko zlustrował łóżko, widząc pod nim także miskę i
bluzę, która musiała być legowiskiem zwierzaka.
-
Jaki puchaty - mruknął Kylo, a Finn zszedł z łóżka i rzucił się na podłogę przy
Poe, żeby pogłaskać psa.
-
Jak się wabi? - zapytał Kylo.
-
BB-Rex - odpowiedział dumnie, czując, że wygrał życie.
-
Co za dziwne imię dla psa - rzucił Kylo.
-
Czemu ty masz tu psa? Skąd tu pies!? W ogóle… co?! - Hux rozkładał ręce, nie
rozumiejąc sytuacji.
Spodziewał
się litrów alkoholu, zioła nawet, ale w życiu nie psa.
-
No przywiozłem go w plecaku, nie chciałem go zostawiać samego w domu. W
autokarze leżał obok mnie pod kurtką. Później, jak już odebrałem klucz, a wy
poszliście biadolić nad łazienką, to go wypuściłem tutaj, żeby się przespał -
skrócił wszystko, nadmiernie gestykulując.
Hux
nie pojmował jak można wpaść na pomysł, by zabrać psa na wycieczkę szkolną. Czy
Poe był jeszcze bardziej nienormalny niż Armitage się spodziewał? Spojrzał na
stronę Damerona - miał tylko jeden plecak. Przywiózł w nim psa. Huxa bardziej
niż sam pies przeraził fakt, że Poe najwyraźniej zamierzał chodzić w tych
samych ubraniach przez cały wyjazd. Zastanawiał się, czy można jeszcze zamienić
się pokojami.
-
To ty nie przywiozłeś nic innego poza psem? - upewnił się.
W
tym samym czasie Kylo zaczął zbliżać się, by pogłaskać zwierzę.
-
Zabrałem mu trochę rzeczy - powiedział Finn, wskazując na swoją wielką torbę.
Kylo
wyciągnął dłoń do pieska, nie ruszał się, czekając, aż ten przyjdzie. I ku
zdziwieniu chyba wszystkich tak też się stało. Kylo miał podejście do zwierząt,
Millicent też go lubiła.
-
Nauczyciele każą ci zadzwonić po rodziców - powiedział Hux.
-
Skończ pieprzyć i pogłaskaj psa, Armitage - wciął mu się Poe.
Hux
wolał o sobie myśleć jako o kociarzu, ponieważ nie miał styczności z innymi
zwierzętami domowymi poza Milicent. Psy jakoś go tak nie pociągały, chociaż
niektóre były imponujące, jak dobermany i owczarki niemieckie. Czy Corgi to
ciągle była rasa psa czy już maskotki? Odłożył książkę i wstał od stolika,
powoli przykucnął obok Kylo i wyciągnął rękę do BB-Rexa. Ten zawarczał.
Armitage od razu cofnął rękę, chowając dłoń w za długi rękaw.
-
Nie podobam mu się.
-
No urodziwy nie jesteś - skomentował Poe.
Finn
i Kylo wybuchnęli śmiechem.
-
Wow, dzięki.
-
Delikatny się znalazł - parsknął Poe. - A co do alkoholu - sięgnął po torbę
Finna - to chyba nie myśleliście, że was zawiedziemy. A wy co macie?
-
Ja Balantise’a, Jagermeistra i dwie czyste - odpowiedział Kylo, biorąc pieska
na kolana.
-
Dwa cydry i wino - odpowiedział Hux, siadając na podłodze.
-
Więc co powiecie na pierwszą kolejkę i partyjkę kart? - zapytał podekscytowany
Poe.
-
A jak masz zamiar iść na kolację? - spytał Armitage.
-
A tam, nie dasz rady po kilku łykach, Hux?
-
Ja nie dam rady? - powtórzył i wstał.
Bez pardonu wyciągnął z torby Kylo butelkę
czystej, odkręcił i patrząc Poe prosto w oczy, wziął pierwszy łyk. Bez
skrzywienia. Bez mrugnięcia okiem.
-
Co się patrzysz, rozdawaj.
Kylo
rzucił mu spojrzenie w stylu o matko,
moja krew po czym od razu przejął od Huxa butelkę i również wypił.
-
No chyba nam nie powiecie, że w to nie wchodzicie?
Poe
i Finn popatrzyli po sobie, po czym zabrali Kylo butelkę, wzięli po łyku i
wyciągnęli karty.
-
Dwie na rozgrzewkę, od trzeciej ograni piją - zarządził Poe, tasując karty.
Poker
na pieniądze był fajny, ale prawdziwa zabawa zaczynała się, gdy trzy na cztery
osoby musiały pić bez wymówek. Hux zacierał ręce - czas na ludzką tragedię. Kylo
może i przegrywał zawsze z Huxem, ale lekcje, których udzielił mu Armitage
wystarczyły, aby być bardzo dobrym graczem. Po prostu pokonanie Huxa było
awykonalne. Poe nie był świetny w karty, swoje braki uzupełniał gadką oraz
mimiką i jej odczytywaniem. Zaskoczeniem natomiast był Finn, który okazał się
nie tylko doskonale znać zasady, ale także wiele sztuczek i pułapek na innych
graczy. Po kilku rundach wódka zaczęła wchodzić, Huxowi też zdarzało się pić,
jednak nie tak często jak reszcie grupy. Nie wiedział, skąd te pokerowe
umiejętności się w nim wzięły, może to był wrodzony talent, ale planował
wykorzystać go kiedyś w kasynie. Pierwszą partię pijącą dał wygrać Kylo, drugą
Finnowi. Następne trzy partie były jego, więc wszyscy byli bardziej spici niż
on. I dobrze, bo po piątej rundzie do pokoju wbiła Rey, mówiąc, że zaraz
zaczyna się integracja.
Delikatnie
mówiąc przypał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz