W sobotnie popołudnie Phasma podjechała pod dom Huxa. Upierał się, że podjedzie do niej autobusem, ale ona stwierdziła, że skoro musi odebrać swoje rodzeństwo z zajęć dodatkowych, to może też wziąć Armitage’a i zawieźć całą gromadkę do domu. Okazało się, że ściema Huxa nie minęła się z prawdą, gdyż Phasma rzeczywiście została sama z dziećmi, bo jej rodzice pojechali kogoś odwiedzić.
Hux widział już wcześniej rodzeństwo swojej starszej koleżanki. Były to siedmioletnie bliźniaki, chłopiec i dziewczynka, śliczne blondwłose aniołki z zewnątrz i prawdziwe demony w środku. Z pewnością miała na to wpływ Phasma, jednak Armitage, choć niewierzący, zastanawiał się, czy nie powinien ich odwiedzić egzorcysta.
- Phas, czy twój brzydki chłopak będzie się mógł z nami pobawić? - zapytała Mal, gdy odebrali Huxa.
- Nie wiem, mój brzydki chłopaku, chcesz się pobawić z dzieciakami? - zapytała go Phasma, ironizując.
- Nie - uciął Hux, a dziewczynka naburmuszyła się, po czym wyszeptała coś swojemu bratu do ucha i oboje zaczęli chichotać.
- Sorki, że ci nie powiedziałam, to wyszło nagle - powiedziała Phasma.
- Spoko, nie przeszkadzają mi.
Gdy dojechali do domu i dzieciaki zaczęły ściągać kurtki, Phasma wydała rozkazy.
- Wy siadajcie do lekcji, a ty do stołu i mów, jak sytuacja.
- Ale jest sobota! - zawyły chórem. - Chcemy na konsolę
- Najpierw lekcje potem konsola.
Obrażone na cały świat bliźniaki pomaszerowały do pokoju. Hux zastanawiał się, jak długo dadzą im spokój. Phasma zaprowadziła go do kuchni.
- Chcesz coś do picia?
- Herbatę w sumie - odpowiedział.
Phasma nastawiła wodę po czym siadła przed Armitagem.
- No mów cioci Phasmie co się stało.
- Ew - Armitage skrzywił się na to zdanie. - Mów do mnie jak do dorosłego.
Phasma przewróciła oczami.
- Drażliwy jesteś. Opowiadaj.
- Chyba powinienem zacząć od początku, żebyś miała pełny obraz, czyli właściwie od kłótni w autokarze…
Hux opowiedział jak mniej więcej przebiegały wydarzenia wycieczki. Od deklaracji nienawiści, po sweter, który swoją drogą znalazł w domu w swoim plecaku, psa Poe, rzekomy pocałunek, od którego dla niego się wszystko zaczęło, wszystkie drobne gesty i rozmowy, aż w końcu bieg, kłótnię z Dameronem i samodzielne poszukiwania Kylo. W między czasie Phasma zdążyła zalać herbatę i postawić parujące kubki przed nimi.
- Rozumiesz, on zwraca tyle uwagi na wszytko, co robię. Trzeba było widzieć to spojrzenie, jak mnie zobaczył bez ubrań. W sensie w ręczniku byłem - poprawił się. - Albo jak mnie trzymał za rękę w karetce. Jacy kumple tak robią? Leżę koło niego i nie mogę się uspokoić, świadomość, że najprawdopodobniej się mylę jest straszna.
- Hux - powiedziała Phasma z bardzo poważną miną. - Nie wiem jak i to powiedzieć, chyba żaden sposób nie będzie zbyt delikatny, ale jeśli obiektem twoich uczuć, o które cię nie posądzałam, jest Kylo, to chyba jest jak diagnoza raka.
Hux bezceremonialnie przywalił czołem w blat stołu, aż się herbatka ulała z kubka.
- Chcę mój aromantyzm z powrotem - mruknął, nie podnosząc głowy. - Phasma, czy mogę to zabić? Póki on jeszcze chce ze mną rozmawiać.
Dziewczyna zaśmiała się.
- Naprawdę chcesz się tego pozbyć? Wydajesz się całkiem wesoły. Chyba nigdy nie widziałam, żebyś się tak uśmiechał.
- Naprawdę? - zapytał i podniósł się ze stołu. - To mi zrujnuje wizerunek, muszę się ogarnąć.
Wziął kubek w dłoń i zrobił łyk.
- A co jeżeli mi się tylko wydaje? - pomyślał głośno. - Wiesz, jak to jest na wycieczkach, nagle wszystkim odbija i zachowują się inaczej niż by robili w normalnych okolicznościach. Mój mózg wariuje przez doświadczenia z Poe, może za tydzień wrócę do bycia sobą?
Phasma wzruszyła ramionami.
- Możliwe. Na samym początku początku zakładałam, że po prostu potrzebujesz kogoś, bo się nudzisz, ale dalej mi na to nie wygląda. Mimo wszystko gdybyś chciał tylko kogoś wykorzystać do zaspokojenia siebie to zrezygnowałabym z Rena. Jest zbyt… Nieobliczalny.
- No i w tym jest problem - westchnął, wracając do pozycji leżenia na stole.
Tylko, że jemu nie o to chodziło, o żadne próby inicjacji seksualnej, o jakieś pragnienia, do tej chwili nie myślał o Kylo w takiej kategorii. Było coś w tej delikatności i uczuciowości, czego Hux wcześniej nie doświadczył. Czasem chciał go uderzyć, a czasem trzymać za rękę. Udusić i spać obok, podłożyć nogę i oglądać razem film. Ta dwubiegunowość emocji doprowadzała go do szału. Nie rozumiał tej zmiany, wcześniej uważał niektórych za atrakcyjnych, ale nie na poziomie uczuć, fizyczność była zabawą i przyjemnością, ale nie umiał się przywiązać, angażować. Gdyby tylko wiedział, co czuje Kylo, może wtedy łatwiej byłoby się wyłączyć.
- Hux? Czy ty się tego boisz?
Armitage Hux, który nigdy w życiu nie przyznał się do strachu, poczuł jak załamał mu się oddech, gdy po chwili ciszy odpowiedział:
- Tak.
Phasma wstała, podeszła do szafki, po czym wróciła do Armitage’a z szklanką whisky.
- Opowiedz mi.
- Chyba cię kocham - powiedział, przyjmując szklankę.
- Błąd - pogroziła mu palcem. - Kochasz Rena, a ja chciałabym, żebyś mi o tym opowiedział.
Hux spojrzał na nią autentycznie przerażony, po czym wychylił szklankę na raz, nie łamiąc kontaktu wzrokowego.
- Proszę dolej, będę tego potrzebował.
Po dolewce i tym razem pojedynczym łyku, Hux wziął głęboki wdech, starał się uporządkować myśli. Alkohol rozgrzewał mu przełyk.
- Możesz to nazwać miłością na tak wczesnym etapie? - zaczął. - Ja nie wiem, czym to się objawia ani jak daleko jestem. Mnie nigdy nikt nie kochał. Pamiętam, jak Poe ostrzegał, żebym się nie zakochał. Ostatecznie to chyba on nie uważał, ale to już nie był mój problem.
- No cóż z dwojga złego, to Ren jest mimo wszystko lepszy od Damerona - skwitowała Phasma.
- Trudno się nie zgodzić - powiedział. - Ale wiesz… ja się chyba boję jego reakcji, no bo cholera, nawet nie wiem, czy jest homo, bi przynajmniej. Kilka dni temu byłem przekonany, że podoba mu się Rey.
- A nie? Zaskakujesz mnie, jest chyba jednak mniej przewidywalny, niż mi się zdawało.
- Nie, sam mi to powiedział. Ma jakieś kompleksy, bo ona od dzieciństwa była we wszystkim lepsza i chce, żeby jego ktoś w końcu docenił.
- Ciekawe - wymruczała Phasma - Nie znam go, nie wiem czy jest jakaś szansa, żeby był interesującej cię orientacji.
Hux spojrzał na nią z rezygnacją w oczach. Popił whisky i chwycił szklankę w obie dłonie, wpatrując się w ciemny, falujący płyn. To było do przewidzenia, że zawsze musiał mieć w życiu pod górkę.
- Śpię w jego swetrze, Phas, tak nisko upadłem. Może naprawdę powinienem się zdystansować, ochłodzić tę relację.
- Pij - dolała mu whisky.
Jak na razie nie potrzebowała wiedzieć nic więcej.
Nie mógł odmówić takiej propozycji, zwłaszcza w obecnej sytuacji. Nie ukrywał, że było mu nieco lżej, gdy podzielił się całą dramą z Phasmą, ale nie zmieniło to faktu, że z każdą myślą o Kylo było z nim coraz gorzej i narastał w nim niepokój. Co, jeżeli Kylo o wszystkim się dowie i przestanie postrzegać go jak przyjaciela. Co, jeżeli będzie się go brzydził. I najgorsze - co, jeżeli go zostawi. Nie było gorszego scenariusza na ten moment niż ponownie bycie pozostawionym samemu sobie. Chciał go obok, nawet, jeżeli wiązało się to z ciągłym cierpieniem. Może z czasem przestałby czuć cokolwiek i wrócił do dawnego siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz